Po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę wielu operatorów logistycznych wycofało się z transportu towarów po Jedwabnym Szlaku przez Białoruś i Rosję. Mocno ucierpiał na tym terminal przeładunkowy PKP Cargo w Małaszewiczach. Kilka dni temu spółka PKP Cargo Connect, z grupy PKP Cargo, wyprawiła jednak z Warszawy przez Małaszewicze, Białoruś i Rosję pierwszy pociąg z kontenerami do chińskiej prowizji Henan. Minął już granicę z Białorusią, a spółka zaczęła przygotowania do wysłania kolejnego składu. Jednak nocne wtargnięcie rosyjskich dronów na terytorium Polski utrudnia realizację planów.
— Na warszawski terminal już przyjeżdżają kontenery na kolejny pociąg, którego uruchomienie planowaliśmy nie wcześniej niż pod koniec przyszłego tygodnia. Teraz jednak bacznie obserwujemy sytuację i zastanawiamy się, jakie decyzje podjąć — mówi Mateusz Izydorek vel Zydorek, menedżer odpowiedzialny na kontrakty z mediami w PKP Cargo Connect.
Plany uruchomienia kolejnego transportu zależą od tego, czy po manewrach Zapad zostanie otwarta granica z Białorusią i czy polskie służby uznają za bezpieczny przejazd pociągu przez terytorium Białorusi i Rosji.
— Będziemy szukać alternatywnych kierunków dostawy towarów napływających do warszawskiego terminala — mówi Mateusz Izydorek vel Zydorek.
W grę wchodzi m.in. powrót do transportu drogą morską, który jednak trwa znacznie dłużej. Pociąg do Chin jedzie niecałe dwa tygodnie, a statki, które z powodu ataków bojowników Huti muszą omijać Kanał Sueski, płyną wokół Afryki nawet 50 dni.