WTO - Delegaci krajów rozwijających się: Nie będzie przełomu

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2005-12-15 08:07

Przedstawiciele państw rozwijających się, obecni na 6. Konferencji Ministerialnej Światowej Organizacji Handlu (WTO), obradującej od trzech dni w Hongkongu, nie spodziewają się przełomu w rokowaniach.

Przedstawiciele państw rozwijających się, obecni na 6. Konferencji Ministerialnej Światowej Organizacji Handlu (WTO), obradującej od trzech dni w Hongkongu, nie spodziewają się przełomu w rokowaniach.

    "Ważne tylko, by jednoznacznie zdecydowano się na kontynuację rozmów, podjętych w Katarze w ramach tzw. Rundy Dauha. Zależy nam na jej pomyślnym rozstrzygnięciu, które powinno wesprzeć wzrost gospodarczy w krajach takich, jak mój" - powiedział PAP delegat Nepalu Rajendra Khetan. Wyraził przekonanie, że Hongkong nie będzie "katastrofą" taką, jak poprzedni szczyt WTO, który odbył się w meksykańskim mieście Cancun w 2003 roku.

    Jego zdaniem, Unia Europejska powinna znieść wszelkie formy subsydiowania rolnictwa, by "wyrównać teren". Uważa on, że WTO powinno zorganizować specjalne posiedzenie poświęcone wyłącznie problemom rolnictwa.

    Opinię tę podzielił członek delegacji Bangladeszu Tufik Ali, przypominając jednocześnie, że państwom rozwijającym się nie raz już obiecywano szeroki dostęp do bogatych rynków, likwidację wszelkich ograniczeń celnych i ilościowych. "Ciągle jeszcze słowo nie stało się ciałem" - stwierdził Ali.

    Na prawdopodobny brak zgody podczas rokowań w Hongkongu, wskazał w rozmowie z PAP delegat z Sierra Leone, Fode Dabor. Ma on jednak nadzieję, że z obrad popłyną przynajmniej dyrektywy i wskazówki, co umożliwi przedłużenie i "ubranie w konkrety" dyskusji w Genewie, gdzie mieści się siedziba WTO.

    Podobnie jak Nepalczyk Khetan i wielu innych reprezentantów państw rozwijających się, Dabor marzy o tym, aby runda z Dauhy nie poniosła sromotnego fiaska, i by została sfinalizowana do końca przyszłego roku, zgodnie z przyjętym kalendarzem.

    "Musimy razem solidnie pracować, by zwalczyć nędzę na świecie" - podkreślił w rozmowie z PAP minister handlu i rozwoju sektora prywatnego Malawi, Martin Kansichi. W jego opinii, "zamożni nie powinni szafować subsydiami w sytuacji, gdy na takie rozdawnictwo nie stać biednych". Dodał, że taka polityka nie jest zgodna z regułami WTO, gdyż albo "wszyscy powinni cieszyć się preferencjami, lub nie powinno ich w ogóle być".

    Kansichi liczy przynajmniej na to, że zebrani w Hongkongu "ustalą, co dalej. Pracujemy nad tym, by tak się stało, idziemy do przodu z determinacją" - dał do zrozumienia minister.

    Determinację przejawia także członek delegacji Zambii, James Musonda, pragnąc dowiedzieć się, jakie są szczegóły propozycji pomocowych, zgłoszonych w Hongkongu przez USA, Unię Europejską i Japonię. Ameryka przeznaczyła na wsparcie handlu z krajami rozwijającymi się 2,7 mld dolarów, Unia Europejska - 1,2 mld USD,Tokio zaś - 10 mld USD.

    Nie wiadomo tylko, na co i w jakim przedziale czasowym środki te miałyby zostać wydane. Japończycy ujawnili jedynie, że przedstawioną kwotę planują wydatkować w ciągu trzech lat. "Tylko na co?" - retorycznie zapytał Musonda. "Poza tym,  zamiast mglistych pieniędzy, wolelibyśmy realne inwestycje w infrastrukturę, np. w drogi" - dodał.