Wyścig po odsetki

Przemysław Kwiecień
opublikowano: 2014-05-30 09:57

Skrytka bankowa kosztuje od 100 euro rocznie. Dlaczego ta informacja powinna nas w ogóle interesować?

Być może już niedługo opłata tego rodzaju za przechowanie pieniądza papierowego będzie niższa niż za przechowanie go w elektronicznej postaci. Witamy w nowym świecie EBC.

Klasyczne zależności pomiędzy cyklem koniunkturalnym, a cenami aktywów mówią, iż w trakcie ożywienia indeksy akcyjne rosną, gdyż inwestorzy oczekują wyższych zysków firm w przyszłości, obligacje zaś tracą na wartości na fali oczekiwań na wyższe stopy procentowe. Ten klasyczny schemat w ostatnich latach wielokrotnie zawodził i teraz, w Europie, mamy tego najnowszą odsłonę. W strefie euro mamy obecnie sytuację, kiedy z jednej strony mówi się o ożywieniu, a z drugiej EBC za chwilę obniży stopy procentowe.

Co więcej, stopa depozytowa po raz pierwszy zostanie obniżona do ujemnej wartości, co oznacza, że banki będą musiały płacić EBC za przechowanie pieniądza. Nie sądzę, aby przełożyło się to na ujemne oprocentowanie lokat dla ludności, więc ten wstęp ze skrytką jest trochę na wyrost, ale należy spodziewać się szerokich reperkusji takiego ruchu na rynku, które zresztą po części już widzimy.

Banki, nie chcąc płacić EBC, mogą kupić niemieckie bony skarbowe jako ekwiwalent gotówki. Instrumenty te już teraz praktycznie nie dają odsetek a teraz banki zaczną o nie konkurować z funduszami i dużymi korporacjami, które dostępu do transakcji z EBC nie mają. Zwiększony popyt sprawi, że rentowności tych papierów też będą wyraźnie ujemne, stanowiąc marną alternatywę dla pożyczania EBC. Aby szukać pozytywnych rentowności trzeba przesunąć się w górę krzywej rentowności, czyli np. kupować obligacje 10-letnie.

To dlatego rentowność niemieckiej 10-latki gwałtownie spada i już teraz jest niewiele wyższa niż w okresie apogeum eurokryzysu. Można też brać większe ryzyko kredytowe, kupując np. wyżej oprocentowane obligacje hiszpańskie o niższym ratingu. Te przypadkowo mają właśnie najniższą rentowność w historii, pokazując, jak duży jest na nie popyt. Inwestorzy również muszą brać  większe ryzyko w poszukiwaniu stóp zwrotu, np. zwiększając alokację w akcje kosztem depozytów. Efekt jest taki, iż po raz kolejny zyskują akcje (przynajmniej na rynkach rozwiniętych), jak i obligacje. Zdaje się to też wyjaśniać dylemat „belgijskich” obligacji i spadających rentowności w USA pomimo ograniczenia QE i dobrych danych z największej gospodarki na świecie. 

Na tę chwilę nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak daleko ten proces może się posunąć. Fakt, iż nadpłynność w europejskim systemie bankowym w ostatnich miesiącach spadła ograniczy nieco ten proces. Na tę chwilę jednak EBC jest rozdającym karty i trudno sobie wyobrazić grę przeciwko tej fali.