Jajo jaju nierówne i o tym zaczynają przekonywać konsumenta producenci. Przez ostatnie lata Polacy nauczyli się rozróżniać klasy zależnie od systemu hodowli (z chowu klatkowego, ściółkowego, wolnego wybiegu i ekologiczne), ale producentów nie znali. Teraz mają ich poznać. Zamieszanie na rynku wywołał w tym roku Robert Niewiadomski, były właściciel Agros-Novy, który zaczął budować markę Farmio i przeprowadził ogólnopolską kampanię reklamową. Teraz z reklamą startują Polskie Fermy, ich Kurka Wolna — ma podbić rynek jaj od kur z wolnego wybiegu.
![Z WYBIEGU DO REKLAMY: Jaja z wolnego wybiegu potrzebują
reklamy i jak najszerszej dystrybucji — twierdzi Bartłomiej
Chłodnicki, prezes Polskich Ferm. Marka Kurka Wolna od kilku
tygodni gości w sieciach handlowych. Później ma wejść również
do małych sklepów osiedlowych. [FOT. ARC] Z WYBIEGU DO REKLAMY: Jaja z wolnego wybiegu potrzebują
reklamy i jak najszerszej dystrybucji — twierdzi Bartłomiej
Chłodnicki, prezes Polskich Ferm. Marka Kurka Wolna od kilku
tygodni gości w sieciach handlowych. Później ma wejść również
do małych sklepów osiedlowych. [FOT. ARC]](http://images.pb.pl/filtered/824f3c66-7555-4d8e-b872-0068b927efaa/c9e3c0dc-a787-5465-96b2-5ae864746bbb_w_830.jpg)
— Na Zachodzie konsument idzie do sklepu po konkretne jaja. Polski ma jeszcze problem z rozróżnieniem poszczególnych producentów. Wynika to z polityki producentów, którzy pakują je w łudząco podobne opakowania. My chcemy to przełamać — widoczni jesteśmy z daleka, inwestujemy w marketing i budowanie świadomości konsumenta — mówi Bartłomiej Chłodnicki, prezes Polskich Ferm.
Według niego jaja z wolnego wybiegu stanowią w Europie Zachodniej kilkadziesiąt procent rynku. U nas to 2-3 proc.
— Mamy sporo do nadrobienia i wierzę, że w perspektywie dekady takie jaja mogą stanowić 30 proc. rynku — dodaje prezes Polskich Ferm. Jego zdaniem, sprzyja temu rosnąca wiedza konsumentów.
— Klienci coraz bardziej zwracają też uwagę na etykiety. To w połączeniu z widoczną chęcią prowadzenia zdrowego trybu życia sprawia, że jesteśmy również w stanie nauczyć Polaków świadomie wybierać jaja — przekonuje Bartłomiej Chłodnicki. W ostatnich miesiącach rynek nie wyglądał jednak różowo. Producenci narzekali na spadające ceny, które — ich zdaniem — uczyniły produkcję nieopłacalną. Polskich Ferm to jednak nie zniechęca. — Niekorzystny trend cenowy już się odwrócił. Jednocześnie niższe ceny
zbóż sprawiają, że obniżają się ceny pasz, które są istotną częścią kosztów produkcji. Wahania cen nie zniechęcają nas do inwestycji, ewentualne niższe zyski można nadrobić skalą sprzedaży, która — jak wierzymy — będzie rosnąć — twierdzi Bartłomiej Chłodnicki.
Polacy dotychczas zawodzili jednak branżę i spożywali mniej jaj. Jak wynika z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, spożycie jaj na 1 mieszkańca zmniejszyło się w zeszłym roku o 5 proc., do 164 sztuk (o 19 proc. mniej niż w 2010 r.).
Jednak zdaniem Bartłomieja Chłodnickiego, trend się odwróci.
— Wyższemu spożyciu sprzyja rosnąca wiedza o walorach spożywczych jaj. Odbicie gospodarcze doprowadzi natomiast nie tylko do wzrostu bezpośredniego spożycia, ale zwyżek w kategoriach makaronów czy słodyczy, które przecież też bazują na jajach — przekonuje prezes Polskich Ferm. Antidotum na spadające spożycie jest według Andrzeja Łęgosza, wiceprezesa Farmio, budowanie marek.
— Pozwoli to na ożywienie kategorii, co poprawi kondycję całego sektora. Im szybciej producenci to zrozumieją, tym szybciej te nastąpią. My zdecydowaliśmy się na budowę marki obserwując to, co dzieje się na zachodzie Europy i jak zmienia się świadomość polskich konsumentów. Nie interesuje ich już tylko to, z jakiego chowu pochodzą jaja, ale np. to, w jaki sposób przebiega cały proces karmienia kur. Naturalnym ruchem przedsiębiorcy jest więc odpowiedź na te potrzeby — tłumaczy Andrzej Łęgosz.
Takie działania producentów nie dziwią Jacka Sadowskiego, prezesa agencji Demo Effective Launching.
— Wraz z wprowadzeniem kilka lat temu oznaczeń odnośnie do rodzaju chowu proces podejmowania decyzji przy półce zaczął się komplikować, a rynek wkroczył w fazę segmentacji. Jest to więc moment na rozpoczęcie agresywnego marketingu. Tak samo było kiedyś z mlekiem — wszystkie były podobne, później pojawiło się Łaciate, a po nim dziesiątki innych marek — mówi Jacek Sadowski.