Polska jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek Europy, a biorąc korektę na poziom dochodów – również świata. Jednocześnie jednak mamy bardzo niski poziom inwestycji w relacji do dochodu, co jest zaskakujące w tak szybko rosnącym kraju. Zwykle kraje szybko się rozwijające dużą część dochodu inwestują, ponieważ firmy i rząd mają dużo okazji do osiągania dobrych zysków z inwestycji. Dlaczego u nas tak się nie dzieje? I dlaczego mimo niskiej stopy inwestycji udaje nam się utrzymać wysokie tempo rozwoju? Postaram się krótko odpowiedzieć na te pytania.

Najpierw dane. W I kw. polska gospodarka rozwijała się w stratosferycznym tempie 8,5 proc. r/r. Relacja inwestycji w aktywa trwałe (maszyny, urządzenia, budynki itd.) do PKB, czyli stopa inwestycji, wynosiła jednak tylko 17,5 proc. i była jedną z najniższych w UE. Na wykresie pokazuję, jak pod tym względem zaczęliśmy w ostatnich latach odstawać od Niemiec. Rozjazd między nami a Niemcami zaczął się w 2016 r., co naturalnie kieruje uwagę na politykę jako potencjalną przyczynę zmian w stopie inwestycji.

Jest potencjalnie pięć przyczyn, które mogły sprawić, że udział inwestycji w PKB w Polsce spada. Po pierwsze, może być to efekt rosnącej niepewności związanej z naruszaniem zasad praworządności w Polsce. Po drugie, może być to efekt niższego wysiłku inwestycyjnego rządu i jego spółek – rząd i samorządy odpowiadają w Polsce za ponad jedną trzecią kapitału zakładowego przedsiębiorstw niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób, więc mają bezpośrednio duży wpływ na procesy inwestycyjne. Po trzecie, może być to efekt wzrostu znaczenia niskokapitałochłonnych usług w polskiej gospodarce, przesunięcie struktury rozwoju z zakładów produkcyjnych na przedsiębiorstwa usług biznesowych. Po czwarte, może być to wynik stymulacji konsumpcji przez rząd i „wypychania” inwestycji. Po piąte, może być to spowodowane problemami ze statycznym mierzeniem inwestycji – w Polsce duży udział w gospodarce mają firmy mikro, w których rachunkowość nie jest tak przejrzysta jak w większych przedsiębiorstwach.
Które z tych wyjaśnień jest prawdziwe? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale mnie najbliżej jest do drugiego i trzeciego. To znaczy, że za część spadku stopy inwestycji odpowiada sektor publiczny i jego decyzje inwestycyjne w kontrolowanych spółkach. Za część - zmiana charakteru procesów rozwojowych w Polsce i przesunięcie struktury gospodarki w kierunku usług (nawet w przemyśle znaczenie zyskują inwestycje w procesy badawcze, analityczne, sprzedażowe).
Jeżeli chodzi o sektor publiczny, to w danych widać, że sektory gospodarki o wyższym udziale państwa (i samorządów) odnotowały w ostatnich pięciu latach większy spadek stopy inwestycji w relacji do Niemiec (na podstawie danych za lata 2015-20, ponieważ na poziomie sektorowym nie ma nowszych) niż sektory o niskim udziale własności państwowej. Innymi słowy, polityka publiczna w większym stopniu wpływała na stopę inwestycji poprzez bezpośrednie decyzje w kontrolowanych spółkach niż poprzez politykę podatkową czy zmiany prawne.
Gdyby to naruszanie zasad praworządności miało kluczowe znacznie, widzielibyśmy duże zmiany stopy inwestycji również w sektorach kontrolowanych w większości przez kapitał prywatny. Widzielibyśmy też osłabienie napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski. Te zjawiska nie występują. Gdyby znaczenie miała polityka fiskalna i promocja wydatków konsumpcyjnych kosztem wydatków inwestycyjnych, obserwowalibyśmy albo spadek udziału inwestycji rządowych i samorządowych w PKB, który nie nastąpił, albo spadek stopy oszczędzania w kraju (udział oszczędności w PKB), co też nie nastąpiło.
Dlatego sądzę, że jeżeli rząd oddziałuje na niskie inwestycje, to głównie poprzez fakt, że jest słabym inwestorem, a nie poprzez zamieszanie prawne, które wywołał.