Zamaskowany pępek świata

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2021-10-03 20:00

Z DUBAJU. Od wznowienia przez Polskę w 1992 r. członkostwa w Bureau International des Expositions (BIE) z siedzibą w Paryżu, rozpoczęta 1 października Wystawa Światowa Expo 2020 w Dubaju jest już ósmą, którą mam okazję widzieć bezpośrednio.

I z każdą kolejną utwierdzam się w opinii, że kosztowny event o formule XIX-wiecznej jest w XXI stuleciu już naprawdę przeżytkiem. W dawnych czasach wystawy zbierały wszystkie nowinki, którymi przodujące cywilizacyjnie państwa chciały się pochwalić. Współcześnie natomiast codziennie odbywa się na świecie masa najrozmaitszych targów, prezentacji i salonów, do czego trzeba doliczyć biliony informacji obiegających media i internet. Skoro jednak BIE wciąż ma nadmiar chętnych do organizowania Expo, zaś świat wciąż na nie przyjeżdża, to przyjmijmy, że XIX-wieczna ramotka nadal jest ludzkości przydatna. Celne jest porównanie wystaw z igrzyskami olimpijskimi – wszak sportowo wyższy bywa poziom różnych mistrzostw, pucharów, etc., ale to medal olimpijski pozostaje trofeum bezkonkurencyjnym.

Expo w Dubaju jest pierwszym od 1851 r. tak nietypowym organizacyjnie ze względu na COVID-19. Analogicznie do igrzysk w Tokio, zostało przesunięte o rok z utrzymaniem daty 2020, jednak różnica jest ogromna. Z olimpiady wykluczono kibiców, co było dyskomfortem dla sportowców, ale miliardowa telewidownia w praktyce tego nie zauważyła. Tymczasem na wystawach światowych samą ich esencją są właśnie przelewające się tłumy, długie kolejki przed najciekawszymi pawilonami, etc. W normalnych czasach szejkowie z Dubaju zakładali ściągnięcie 18-20 mln gości. Obecnie robią dobrą minę do złego wirusa, w końcu nie po to wpakowali na gołej pustyni w infrastrukturę pępka świata Expo 2020 około 6-7 mld USD. Do tego należy doliczyć koszty poniesione przez 192 państwa. Nie chcę uprawiać czarnowidztwa, ale jeżeli wystawę przez pół roku odwiedzi choćby ćwiartka zakładanej widowni, to w warunkach epidemii będzie to sukces. W każdym razie w weekend otwarcia frekwencyjnie hulał wiatr, nieznany w dziejach Expo, co miało jedną ogromną zaletę – brak kolejek. Absurdalny był natomiast widok gości i służb wystawy w maskach obowiązujących również na terenie otwartym, w ogromnym upale trudnych do wytrzymania.

Sercem Expo jest Al Wasl Plaza pod największą na świecie kopułą do projekcji 360-stopniowych. To tutaj uroczyście otwierane są dni narodowe, Polska będzie miała swój 7 grudnia. Fot. Expo2020

Pod względem rozmachu Dubaj 2020 zajmuje w XXI wieku drugie miejsce za Szanghajem 2010. Notabene przymusowe przesunięcie wystawy o rok miało dla gospodarzy pewną szczęśliwą okoliczność – otóż Zjednoczone Emiraty Arabskie obchodzą 2 grudnia 2021 r. pół wieku niepodległego państwa. Szejkowie w naturalny sposób przystawili wystawie pieczęć złotego jubileuszu, co podniosło jej znaczenie także polityczne, nie tylko wizerunkowo-promocyjne.

Generalny temat Expo 2020 jest bardzo pojemny: „Connecting Minds, Creating The Future” („Łącząc umysły, tworzymy przyszłość”). W okolicznościach covidowych to hasło nabrało specyficznej aktualności. Jego rozwinięciem są trzy podtematy i zarazem sektory wystawy: Opportunity (Możliwości), Mobility (Mobilność) i Sustainability (Zrównoważony Rozwój). Twórcy narodowych pawilonów potwierdzili, jak różnie można te hasła interpretować. Część państw postawiło na promocję przede wszystkim gospodarki (w tej grupie jest m.in. Polska – czytaj na str. 18), inne wyraźnie na turystykę. Motywami niektórych pawilonów są ogólne rozważania na temat perspektyw świata, z silnym akcentem na cele klimatyczne. Zielona przyszłość jest drugim, obok pokonania koronawirusa, obszarem zgodności postulatów potęg oraz państw małych i biednych. Sposobem osiągnięcia tego celu Expo 2020 się nie zajmuje, to nie ta impreza.