Zielone certyfikaty jak rollercoaster

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-03-07 11:42

Jazda bez trzymanki, raz w dół, raz w górę. Ceny zielonych certyfikatów, notowanych na Towarowej Giełdzie Energii (TGE), przyprawiają w ostatnich tygodniach o zawrót głowy. Czy to normalne? Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) woli to sprawdzić. Tak na wszelki wypadek.

— TGE jest giełdą towarową. KNF standardowo monitoruje obroty pod kątem ewentualnej manipulacji cenami. W związku z ostatnimi znaczącymi wahaniami cen rutynowo ustalamy strony transakcji — mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

Branża tłumaczy sobie wahania na różne sposoby. Pierwszym podejrzanym jest zbyt płytki giełdowy rynek zielonych certyfikatów. Więcej na ten temat znajdziesz w czwartkowym "PB" - czytaj >>

Co to są zielone certyfikaty?

Zielone certyfikaty to mechanizm, za pomocą którego państwo wspiera rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE). Działa następująco: każdy dystrybutor energii musi udowodnić, że osiągnął określony na dany rok obowiązkowy udział zielonej energii w portfelu. Świadectwa pochodzenia energii, czyli — w przypadku OZE — zielone certyfikaty, przyznaje Urząd Regulacji Energetyki. Dostają je firmy wiatrowe, biogazownie etc., które następnie sprzedają je dystrybutorom, należącym w większości do wielkich państwowych firm energetycznych.