Jakie szanse i zagrożenia pojawiają się wraz ze wzrostem liczby osób starszych w Polsce – o tym dyskutowali uczestnicy debaty „Koniec dywidendy demograficznej. Inflacja i stagnacja czy adaptacja technologiczna?” zorganizowanej przez PB podczas kongresu Impact`23.
Zmiany demograficzne bez wątpienia coraz silniej wpływają na gospodarkę oraz społeczeństwo. Wyrażają się w dwóch jednoczesnych procesach. Po pierwsze, w ciągu najbliższych lat liczba ludności w Polsce znacząco się zmniejszy - według projekcji Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) populacja Polski skurczy się do 2050 r. o 5,5 mln. Po drugie, zasadniczo zmieni się struktura wiekowa. Aktualnie nasz kraj jest jednym z młodszych społeczeństw w Unii Europejskiej, ale już niedługo możemy znaleźć się w gronie starszych. Czy stanowi to zagrożenie dla polskiej gospodarki?
Taka będzie mediana wieku mieszkańca Polski w 2050 r. Dziś jest to 40 lat.
Zmiana relacji
Z raportu „Koniec dywidendy demograficznej. Inflacja i stagnacja czy adaptacja technologiczna?”, przygotowanego przez SpotData i GRAPE oraz zaprezentowanego podczas kongresu Impact’23 w Poznaniu, wynika, że obecnie odsetek osób pracujących w wieku 55-64 lata wynosi 56 proc. A do 2050 r. ta grupa wiekowa będzie dominować na rynku pracy. Ta zależność związana jest z końcem dywidendy demograficznej.

Czym jest dywidenda? Opisuje przejściowy okres, w którym społeczeństwo przechodzące transformację demograficzną doświadcza znacznego wzrostu populacji produkcyjnej w relacji do nieprodukcyjnej. To czas, gdy pracowników jest więcej niż dzieci i emerytów - możemy wtedy produkować, oszczędzać i inwestować. W związku z tym koszty utrzymania osób niepracujących są niższe, a kraj ma większy potencjał rozwoju. Badania obrazują, że dywidenda demograficzna podnosi wzrost gospodarczy. Co w przypadku, gdy dywidenda zmierza ku końcowi?
O tyle średniorocznie będzie malała relacja populacji w wieku produkcyjnym do populacji w wieku nieprodukcyjnym w Polsce. Ta zmiana może wywoływać negatywną presję na tempo rozwoju gospodarczego.
- Często o starzeniu się społeczeństwa myślimy w kategorii zagrożenia. Wskazujemy na szereg czynników: brak pracowników, większe koszty emerytur i ochrony zdrowia, wyczerpanie pomysłów na efektywne wykorzystanie kapitału. Okazuje się jednak, że ludzie reagują na bodźce. Aktywność zawodowa osób w wieku 55+ rośnie od wielu lat. Pomagają w tym zmiany w systemie emerytalnym. Z badań wynika, że kraje, w których jest większa presja demograficzna, intensywniej inwestują w automatyzację, a przez to zależność między wzrostem gospodarczym a demografią wcale nie jest taka oczywista – powiedziała Oliwia Komada, członek zarządu Fundacji Naukowej GRAPE.
Według Kingi Piecuch, prezeski zarządu Hawlett Packard Enterprise, wpływ zmian demograficznych na gospodarkę uzależniony jest również od dialogu między biznesem a sektorem publicznym. Szukanie wspólnych rozwiązań oraz prowadzenie wspólnych działań na rzecz poprawy sytuacji gospodarczej może przyczynić się do niwelowania zagrożeń i pojawienia się szans.
- Jako dość duży pracodawca w Polsce - zatrudniam ponad 1000 osób - borykam się z różnymi problemami, m.in. deficytem pracowniczym. Ale na zjawisko zmiany struktury wiekowej patrzę także jako mama pięciu córek. W związku z tym mówiąc o niskiej dzietności, zastanawiam się, jaka jest tego przyczyna. Patrzę także jako kobieta, która reprezentuje pracujące pokolenie 50+, bardzo aktywne na dzisiejszym rynku pracy. Zastanawiam się też, co możemy zrobić, żeby uaktywnić nas wszystkich i skończyć z paradygmatem, że pracownik 50+ jest mniej produktywny – dodała prezeska.
O tyle może obniżyć się do 2050 r. roczne tempo wzrostu wydajności pracy (PKB na pracownika) tylko z tytułu zmiany struktury wiekowej populacji.
Eksperci jako przykładowe rozwiązanie problemu kurczenia się liczby mieszkańców Polski i zwiększania udziału osób starszych wskazują na migracje. Twierdzą, że napływ obywateli innych krajów pozwoli szybko zwiększyć liczbę ludności. Mając na uwadze także wiek osób migrujących – zazwyczaj są to osoby młodsze - kraj goszczący doświadczy odmłodzenia i zwiększenia zasobu siły roboczej.
Maciej Reluga, członek zarządu i główny ekonomista w Santander Bank Polska zwracał uwagę, że temat zagrożenia wynikającego ze starzenia się społeczeństwa i związane z tym obawy nie są nowe. Podkreślił jednak, że w ostatnich latach za sprawą automatyzacji procesów i napływu migrantów wzrosła produktywność.
– Sądzę, że te dwie tendencje będą kontynuowane. Im bliżej momentu, w którym nastąpi depopulacja, a liczba osób w wieku nieprodukcyjnym będzie przewyższała tych w produkcyjnym, tym bodźce do migracji będą mocniejsze. Wyobrażam sobie, że w Polsce za 10-20 lat będzie mieszkało znacznie więcej imigrantów. Ponadto poziom produktywności i umaszynowienia w polskim przemyśle jest kolejnym obszarem do zaopiekowania. Uważam, że polska gospodarka w odpowiedzi na pojawiające się zagrożenia uruchomi mechanizmy obronne – stwierdził Maciej Reluga.
Życie w starzejącym się społeczeństwie
Odsetek mieszkańców Polski mających 80 lat i więcej do 2050 r. zwiększy się dwukrotnie – z 4 do 8 proc., natomiast osób mających co najmniej 65 lat przybędzie o 9 proc. – wzrost z 19 do 28 proc. – wskazują dane z raportu „Koniec dywidendy demograficznej. Inflacja i stagnacja czy adaptacja technologiczna?”. Jak będzie więc wyglądało życie w społeczeństwie złożonym w dużej mierze z osób w starszym wieku?
O tyle spada mobilność osób w wieku 60 lat w stosunku do osób w wieku 40 lat. Mobilność jest tu rozumiana jako częstotliwość migracji - czyli zmiany miejsca pracy, jak i zamieszkania.
Ekonomiści zwracają uwagę na pojawiające się szanse i zagrożenia. Po pierwsze, osoby w wieku 50+ częściej zapadają na choroby niezakaźne niż osoby młode, co sprawia, że są mniej zdolne do pracy i generują koszty związane z ochroną zdrowia oraz opieką. Jednak jeżeli społeczeństwo już teraz zadba o siebie, zmieni nawyki i uruchomi swój prozdrowotny potencjał, ryzyko zachorowania może zostać odsunięte w czasie o kilkanaście lat. Wraz z utrzymaniem lepszego zdrowia, pojawi się wyzwanie podniesienia aktywności zawodowej w starszych grupach wiekowych. Ten zabieg jest niezbędny, ponieważ w innym przypadku Polska stanie się społeczeństwem niepracującym – nastąpi stagnacja. Ekonomiści przewidują jednak, że aktywność w tych grupach wzrośnie samoistnie.
Tyle lat życia w zdrowiu tracą Polacy w wieku 50–69 lat w przeliczeniu na każde 100 tys. osób. Jest to tzw. wskaźnik DALY (disability-adjusted life years), który pozwala mierzyć obciążenie chorobami związane z przedwczesną śmiercią, niepełnosprawnością i niepełnym zdrowiem.
- Moim zdaniem aktywność zawodowa grupy 55+ jest ograniczana w kilku aspektach. Pierwszym z nich jest podejście pracodawców i często nieuświadomiona dyskryminacja osób w tym wieku na rynku pracy. Nadal spotykamy się z ofertami, które poszukują młodego i dynamicznego zespołu, co na starcie deprecjonuje wartość osób z większym doświadczeniem. Drugim obszarem jest konieczność podnoszenia kwalifikacji i ustawiczne kształcenie. W Polsce bardzo niewiele osób regularnie się dokształca, szczególnie kiedy zestawimy to ze średnią unijną. Do zwiększenia aktywności zawodowej niezbędne jest ułatwienie dostępu do opieki instytucjonalnej – dla dzieci i osób starszych. To uwolniłoby potencjał grupy zajmującej się tymi dwoma pokoleniami. Ważna jest też elastyczność rynku pracy. Osoby w wieku 55+ często nie chcą lub nie mogą zaangażować się w pracę na pełen etat. Pracodawcy podchodzą jednak do tego typu praktyk niechętnie, dlatego w tej kwestii mamy wiele do nadrobienia – powiedziała Oliwia Komada.
Kinga Piecuch zwróciła także uwagę na możliwości biznesu w kontekście podniesienia aktywności zawodowej, nie tylko w grupie osób starszych.
- Ważnym aspektem jest wspomniana pomoc socjalna dla kobiet, które decydują się na urodzenie dziecka. Widzimy jaki obecnie mamy problem ze żłobkami, przedszkolami, wsparciem dla rodzin wychowujących dzieci chore i niepełnosprawne. To są obszary społeczno-polityczne, ale rola biznesu również jest tutaj bardzo ważna. My jako szefowie firm możemy podejmować decyzje, czy ułatwimy naszym pracownikom funkcjonowanie dając specjalne benefity, jak choćby dodatkowe miesiące urlopu macierzyńskiego dla rodziców ponad to, co oferuje ustawodawstwo – dodała Kinga Piecuch.
Odroczony odpoczynek
Zmiany regulacyjne związane z podnoszeniem wieku emerytalnego są odbierane przez społeczeństwo negatywnie. Ale wraz ze wzrostem liczby osób starszych pojawi się problem związany z wypłacaniem tego świadczenia. Autorzy raportu GRAPE i SpotDaty wyliczają, że jeżeli system emerytalny nie ulegnie zmianie, to odsetek ludzi pobierających minimalną emeryturę wzrośnie w 2050 r. do ok. 50 proc., przy czym obecnie jest to niecałe 10 proc. populacji. Pojawiają się więc trzy możliwości: zaakceptowanie niższych emerytur, wyższych podatków, albo podniesienie wieku emerytalnego.

- Regulacje dotyczące późniejszego przejścia na emeryturę mogą nie podobać się społeczeństwu, ale ekonomiści mają obowiązek mówić o tej konieczności przy każdej okazji. Pozwolę sobie na stwierdzenie, że wiek emerytalny nie powinien być stały. Uważam, że można sobie wyobrazić system, w którym zmienia się on w zależności od oczekiwanej długości życia oraz jego jakości zdrowotnej. Warto zwrócić także uwagę na to, że nierówności w ramach systemu emerytalnego jest kilka. Pierwsza to nierówność na linii kobiety - mężczyźni, druga branżowa – górnicy, mundurowi, sędziowie, prokuratorzy, a trzecia to przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą kontra pracownicy etatowi. Istotny jest także aspekt aktywności zawodowej grupy wiekowej poniżej 24 r.ż. W Polsce wynosi ona 30 proc., średnia unijna to ok. 40 proc., natomiast w Holandii to ok. 80 proc. Jeśli mówimy o tym, że zmniejsza się liczba osób w wieku produkcyjnym, to zwiększajmy aktywność zawodową również wśród najmłodszych – radził Maciej Reluga.
Według brytyjskiego ekonomisty Charlesa Goodharta w takim przedziale znajdzie się inflacja w krajach rozwiniętych w długim okresie z powodu zmian demograficznych. Starzenie się społeczeństwa może utrudniać jej stabilizację.
Eksperci zauważyli, że aktywizacja zawodowa w kraju powinna następować poza stolicą i dużymi aglomeracjami. A to dlatego, że Polska składa się głównie ze wsi i małych miast i właśnie tam znajdują się osoby, do których należałoby dotrzeć. Poprzez kontakt i wymianę doświadczeń z różnych obszarów Polski, będzie możliwe uaktywnienie większej liczby osób.
- W dużych miastach i organizacjach żyjemy w pewnych bańkach. Dlatego bardzo ważne jest, by zmiany gospodarczej dokonywać poprzez pobudzenie osób będących poza tym ekosystemem. Dużą rolę w tym działaniu odgrywają samorządy oraz duże, małe i średnie przedsiębiorstwa, które mogą zorganizować szkolenia i zbudować programy dbające o inkluzywność. Zadaniem biznesu jest wprowadzanie dobrych praktyk także z innych krajów np. udzielanie finansowania czy funduszy dla mniejszych organizacji, które skutecznie będą odgrywać rolę edukatora - podpowiadała Kinga Piecuch.
- Myślę, że gdy koniec dywidendy demograficznej będzie nas dotykał, Polska gospodarka będzie dużo bardziej aglomeracyjna. Tzn. procent ludzi mieszkających w dużych miastach i w ich okolicach będzie dużo większy, więc osoby tam mieszkające będzie łatwiej zaadaptować. Natomiast w kontekście aktywności zawodowej uważam, że poprzeczkę ustawiamy za nisko, bo z każdym rokiem będzie się ona samoistnie coraz bardziej przesuwała – dodał Maciej Reluga.