Przed gdańskim sądem rejonowym zakończył się w poniedziałek proces przeciwko b. prezesowi Stoczni Gdańskiej Bogumiłowi B. oraz b. członkowi zarządu Elżbiecie D. Są oni oskarżeni o narażenie firmy na wielomilionowe straty. B. szefowie zakładu nie przyznają się do winy i twierdzą, że nie działali na szkodę stoczni. Wyrok w tej sprawie zapadnie 13 czerwca.
Prokurator wystąpił o wymierzenie b. szefom zakładu kar po 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz orzeczenia zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w spółkach prawa handlowego przez trzy lata. Oskarżyciel wystąpił też o wymierzenie Bogumiłowi B. i Elżbiecie D. po 10 tys. zł grzywny.
Sprawa ma swój początek w umowie z lipca 1999 r. zawartej między radomską spółką Synergia 99, właścicielem 73 hektarów terenów postoczniowych, a zarządem SG. Na tych gruntach znalazły się pochylnie, niezbędne do produkcji statków. W myśl porozumienia z 1999 r., spółka zezwalała bezterminowo na produkcje statków na pochylniach. W przypadku złamania umowy przez Synergię 99 miała ona zapłacić SG odszkodowanie.
Ustanowiono nawet hipotekę na majątku spółki do kwoty 205 mln zł. Jak ustaliła prokuratura, w czerwcu 2000 r. oskarżeni Bogumił B. i Elżbieta D., za plecami dwóch pozostałych członków zarządu SG, podpisali akt notarialny unieważniający zapis umowy z 1999 r. dotyczący pochylni, zwalniając Synergię 99 z konieczności zapłaty odszkodowania na rzecz stoczni.
B. szefom stoczni grożą trzy lata więzienia.