Wczoraj "Gazeta Pomorska" była u ministra środowiska. W imieniu 13,5 tysiąca czytelników, którzy żądają budowy nieszawskiej tamy. Ta inwestycja to jedyny sposób, by uchronić Włocławek oraz okoliczne miasta i gminy przed katastrofą, jaką grozi znajdująca się tu zapora - tak twierdzą najwybitniejsi polscy eksperci.
Od wiosny "Gazeta Pomorska" wspólnie z prezydentem Włocławka Władysławem Skrzypkiem zaczęła zbieranie podpisów pod obywatelską inicjatywą wzywającą rząd do przyspieszenia budowy nieszawskiej tamy. Zebrano 13,5 tysiąca podpisów.
Wczoraj minister środowiska prof. Jan Szyszko przyjął prezydenta Władysława Skrzypka, włocławskich posłów Łukasza Zbonikowskiego i Lecha Kuropatwińskiego oraz przedstawicieli redakcji "GP" .
Minister Jan Szyszko podkreślił, że najważniejszą sprawą jest obecnie pozyskanie funduszy na nieszawską inwestycję. Rząd polski chce otrzymać je z unijnego programu "Infrastruktura i środowisko". Nie ukrywał jednak, że nieszawska inwestycja może kolidować ze zobowiązaniami naszego kraju w ramach unijnego programu "Natura 2000".
Dlatego ważne jest poznanie argumentów organizacji ekologicznych, które sprzeciwiają się budowie tamy. Jego zdaniem trzeba z nimi dyskutować i dążyć do wypracowania kompromisu. Dyskusja to zdaniem ministra najlepszy sposób, by zapobiec groźbie zablokowania przez ekologów naszych starań o unijne fundusze.
Prezydent Skrzypek oraz posłowie Zbonikowski i Kuropatwiński poinformowali, że są gotowi zorganizować spotkanie okrągłego stołu zwolenników i przeciwników nieszawskiej tamy.