Alfred Adamiec: Historia, niestety, znów może się powtórzyć
1W pierwszym półroczu inwestorzy zagraniczni mieli największy od trzech lat obrót na krajowym rynku akcji. Kupowali czy sprzedawali?
Te dane nie dziwią. Inwestorzy zagraniczni czekali na taką okazję do zakupów przez trzy lata. Czekali, aż szaleństwo zakupowe drobnych inwestorów skończy się gwałtowną przeceną. Inwestorzy zagraniczni doszli do wniosku, że opłaca się inwestować w akcje polskich firm przy tych fundamentach gospodarczych. Ale robią to spokojnie, bez pośpiechu. Z reguły ich horyzont inwestycyjny to kilka lat. Liczą na kilkadziesiąt, kilkaset procent zysku. Są też oczywiście inwestorzy spekulacyjni. To jednak mniejszość, która realizuje zyski po kilku tygodniach.
2Co z indywidualnymi inwestorami? Ich aktywność na GPW jest najniższa od lat.
Mamy klasyczne zachowanie. To nie są profesjonaliści, ale gracze, którzy kierują się trendem i emocjami. Jeśli trend jest negatywny, rezygnują z zakupów lub, co gorsza, jeszcze bardziej się wyprzedają.
3Czy można stwierdzić, że zagranica znów wykiwa Polaków? Kupując teraz, poczeka ze dwa lata na lepszą koniunkturę w gospodarce, a zwłaszcza powrót oszczędzających do funduszy inwestycyjnych i wtedy zrealizuje zyski?
To mocne słowa, ale niestety bardzo prawdopodobne. Inwestorzy zagraniczni schodzili z warszawskiego parkietu w 2005 i 2006 roku. Wtedy hossa na GPW trwała w najlepsze. Zagranica nie załapała się więc na ostatnią gwałtowną falę wzrostową, ale i tak sporo zarobiła. Oni kierują się innymi przesłankami. Patrzą na fundamenty i prognozują przyszłość. Mniej istotny jest bieżący trend.
Cała ta sytuacja przypomina tę z lat 2002-03. Krajowe TFI, a zwłaszcza ich klienci, zauważyli hossę na GPW dopiero w 2004 roku, czyli rok-dwa lata później, niż się zaczęła. Podobnie będzie teraz. Inwestorzy zagraniczni wydźwigną krajowe indeksy o 20-40 proc. Drobni inwestorzy to zauważą i stopniowo zaczną się włączać do zakupów. Masowo odkupią akcje od zagranicy dwa-trzy lata później. Historia się więc powtórzy. Jeżeli jednak krajowym inwestorom nie zabraknie zdrowego rozsądku, to też zdążą zarobić, i to całkiem sporo.
Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Banku