Kurs Unicredit spadał o prawie 3 proc. do 2,32 EUR przed południem na giełdzie w Mediolanie i był najniższy od lipca 2012 roku.

Prezes Federico Ghizzoni zdecydował się odejść otwierając drogę swojemu następcy do zwiększenia bufora kapitałowego, potencjalnie przez sprzedaż aktywów lub nowych akcji. Krótko przed ogłoszeniem jego rezygnacji Bloomberg informował, powołując się na nieoficjalnie źródła, że rozważana jest sprzedaż m.in. akcji Pekao, którego Unicredit jest większościowych akcjonariuszem.
- Nowy prezes Unicredit stoi w obliczu trudnego zadania wzmocnienia pozycji kapitałowej, jednocześnie próbując uniknąć spadku zyskowności lub spowodowania rozwodnienia – uważają Marta Bastoni i Rohith Chandra-Rajan, analitycy Barclays, który radzą „niedoważanie” akcji włoskiego banku. - Sprzedanie najbardziej dochodowych inwestycji banku rozwiązałoby większość problemów z kapitałem, ale zyskowność znacząco by na tym ucierpiała – dodają.
Analitycy Barclays uważają, że sprzedaż akcji spółek w Polsce, Turcji i Włoszech mogłoby zwiększyć wskaźnik kapitałowy CET1 Unicredit do 12,1. Spowodowałoby jednocześnie spadek zwrotu z kapitału materialnego do 5,6 proc. w 2018 roku z obecnych 7 proc.
- Wierzymy, że byłoby trudne, aby akcje notowane były tak jak rynek, biorąc pod uwagę nadchodzące obawy dotyczące zarządu, kapitału i zyskowności – napisali.
Uzgodnienie kandydata na nowego prezesa Unicredit może potrwać tygodnie, dowiedział się nieoficjalnie Bloomberg powołując się na źródła mające wiedzę o rozmowach w radzie dyrektorów. To może być sygnał braku porozumienia między akcjonariuszami, uważa Luca Comi, analityk ICBPI.
Od początku roku wartość rynkowa Unicredit spadła o ok. 54 proc. Bloomberg Europe Banks and Financial Services Index stracił w tym samym czasie 25 proc.
Wskaźnik cena/wartość księgowa Unicredit wynosi 0,28. Najsłabszy wyników wśród pozostałych włoskich banków ma Intesa Sanpaolo, wynosi 0,7 proc.