Czerń, mrok i tajemnica – z tym może się kojarzyć odzież gotycka, kiedyś zarezerwowana dla entuzjastów subkultury goth, dziś coraz bardziej wkraczająca do codzienności. Goci zawsze przywiązywali dużą wagę do wyglądu i indywidualności, a ich kreacje można opisać jako eleganckie, gładkie i wytworne. Dzisiejsze stylizacje to połączenie kilku inspiracji m.in. modą vintage, grunge czy punkową. Założyciele marek Restyle, Rebel Madness i Myst Clothing są pasjonatami kreacji w stylu gotyckim, dlatego postanowili zacząć szyć własne ubrania, które oddadzą w pełni to zamiłowanie.
– Mrok i gotyk fascynowały mnie od dziecka. Od motylków wolałam ćmy, w domu grała ciężka muzyka, a zamiast bajek o księżniczkach oglądałam filmy Tima Burtona. Jako nastolatka malowałam pokój na czarno, a odkąd mam własne mieszkanie, kolekcja czaszek zajmuje każdy wolny kawałek przestrzeni – mówi Agnieszka Łaszek, twórczyni Myst Clothing.
Młodociana pasja przekuta w biznes
Ewelina Rozbicka założyła Restyle w wieku 18 lat – między zdawaniem egzaminów ustnych na maturze – i już świętuje 17 rok prowadzenia własnego biznesu. Wspomina, że w tamtych czasach moda alternatywna nie była jeszcze tak powszechna w Polsce, więc często zamawiała unikatowe rzeczy z zagranicy.
– Przeglądając oferty innych sklepów, czułam niedosyt i wiedziałam, że istnieje nisza do zapełnienia. Na początku tworzyłam markę głównie pod swoje potrzeby, więc każdy produkt odzwierciedlał mój styl. Z biegiem czasu poszerzyłam perspektywę. Zwracam uwagę na potrzeby klientek i wychodzę daleko poza własne upodobania modowe. Natomiast kompletnie nie koliduje to z procesem twórczym. Im bardziej odjechane rzeczy, tym większa frajda z tworzenia – opowiada Ewelina Rozbicka.
Podobnie było z założycielką Myst Clothing, która zaczęła projektować ubrania mniej więcej 10 lat temu. Początkowo były to projekty upcyklingowe. Agnieszka Łaszek była odpowiedzialna za część koncepcyjną, a jej mama przekuwała szalone pomysły w odzież.
– Fascynowały mnie różne subkultury i moda alternatywna. Zaliczyłam chyba wszystkie. Im więcej szyłam, tym bardziej nasza wspólna marka zmierzała w kierunku alternatywnym. Niestety, jak to zwykle bywa u debiutantów, mój pierwszy biznes z hukiem upadł i pozostawił po sobie długi i wiele rzeczy do przemyślenia. Nie wyobrażałam sobie jednak porzucenia tworzenia ubrań i sześć lat temu zaczęłam od początku. Postanowiłam wtedy szyć tylko to, co mi w duszy gra i co sama chciałabym nosić – mówi Agnieszka Łaszek.
Od spodni i koszulek po gorsety
Produkty Restyle łączą elegancję z wygodą codziennego ubioru. W ofercie firmy są zarówno koszulki, spodnie i bluzy, jak też wytworne sukienki i prześwitujące wzorzyste body. Z kolei Myst Clothing to odzież z unikatowymi wzorami na każdy dzień. W asortymencie sklepu znajdują się bluzy, koszulki czy spódnice. Natomiast założona w 2008 r. marka Rebel Madness postawiła na produkcję damskich gorsetów w stylu gotyckim.
– W najwcześniejszej fazie naszej działalności gorsety nie stanowiły nawet większości asortymentu. Gdy w 2013 r. wprowadziliśmy je do sklepu, zaobserwowaliśmy bardzo duże zainteresowanie. Oferta gorsetów na polskim rynku była wówczas nader skromna, natomiast ceny zagranicznych marek bardzo wysokie. Widząc ten deficyt, postanowiliśmy skupić się na wypełnieniu niszy. Oczywiście poza kwestiami biznesowymi liczą się też nasze upodobania. Zawsze byliśmy wielkimi miłośnikami stylu gotyckiego w modzie, a gorsety były nierzadko częścią tych stylizacji, stanowiąc ich doskonałe dopełnienie. Dlatego chcieliśmy także mieć je w swojej ofercie – mówi Maciej Walczak, współzałożyciel Rebel Madness.
Według twórców marki gorsety i trend na figurę klepsydrową przeżywają renesans.
– Kobiety już nie noszą ich, bo muszą, lecz dlatego, że mogą, jako wyraz wolnej woli i świadomej decyzji. Gorset zaczyna ponownie stawać się elementem bielizny, co historycznie ma jak najlepsze uzasadnienie. Pierwotnie służył nie tylko do redukcji talii, lecz także do uwydatnienia i podtrzymania biustu. Tym, co zostało z gorsetu w formie mocno okrojonej, jest dzisiejszy stanik noszony przez miliardy kobiet na całym świecie. Jego historycznym protoplastą był właśnie gorset. Nasze klientki zakładają gorsety zarówno na ważne dla nich okazje, jak ślub, studniówka czy randka, ale i podczas zwykłego komponowania codziennych stylizacji – opowiada Maciej Walczak.
Współzałożyciel Rebel Madness wskazuje, że klientki najczęściej wybierają gorsety pod biust – krótkie lub średniej długości, częściej gładkie niż zdobione. Popularne są także gorsety pod ubrania wykonane z materiału lub siatki typu mesh.
Ciemne stylizacje, wrażliwe dusze
Ewelina Rozbicka nadmienia, że klientkami marki Restyle są kobiety o progresywnych poglądach. Mają dużą wrażliwość na cierpienie zwierząt, zwracają uwagę, czy produkty są wegańskie i tworzone z troską o ekologię i zrównoważony rozwój.
– Spotykamy się z entuzjastycznym odbiorem naszych artykułów także przez osoby, które na co dzień chodzą ubrane normalnie. Chcą mieć jakąś nietuzinkową rzecz w szafie. Urzeka ich unikalność wzorów, ciekawy pomysł na produkt i szczegóły wykonania. Tworzenie naszych ubrań pochłania dużo czasu i wymaga zaangażowania wielu osób. Klienci to dostrzegają i są bardzo emocjonalnie związani z marką. Wiele osób kupuje u nas odzież regularnie od kilkunastu lat – mówi Ewelina Rozbicka.
Odbiorcami marki Myst Clothing także są głównie kobiety, chociaż w sklepie można też znaleźć ubrania unisex.
– Ubierają się u mnie nastolatki i dojrzałe klientki po 40. czy 50. roku życia. Uważam, że nie powinno być granicy wieku, kiedy przestajemy się ubierać alternatywnie. Moje produkty wybierają osoby, które cenią sobie wygodę, komfort i potrzebują ubrań codziennych. Takich do latania, ale nie do końca standardowych, tylko pozwalających wyrażać siebie – mówi Agnieszka Łaszek.
Rzemieślnicza praca się opłaca
Twórcy odzieży alternatywnej zgodnie twierdzą, że rynek e-commerce jest chłonny na każdą niszę i głównie tym kanałem odbywa się sprzedaż ich produktów. Myst Clothing kieruje ofertę do odbiorców z Polski, ale już Restyle i Rebel Madness mają rynek zbytu, a nawet współpracę projektową także za granicą.
– Sprzedajemy do innych krajów zarówno hurtowo, jak i detalicznie. Zaopatrujemy sklepy z Europy, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Australii, Meksyku, Nowej Zelandii, Japonii. Nasza firma może się pochwalić stabilnością, ponieważ od lat utrzymujemy dochody na poziomie 6–7 mln zł. Niemniej jesteśmy przekonani, że w bieżącym roku przekroczymy tę granicę – mówi Ewelina Rozbicka.
Agnieszka Łaszek także utrzymuje się z dochodów ze swojego sklepu. Wierzy, że mimo wszechobecnych sieciówek rękodzielnicze biznesy nadal będą znajdowały miejsce na rynku.
– Myślę o rzemieślnikach jak o gałęziach drzewa. Klient decyduje, z której gałęzi weźmie sobie owoc i jaki mu bardziej smakuje. Będzie taki, który uzna, że chce brać już tylko z naszej gałęzi, będzie inny, który wybierze sklep sieciowy, a będą też tacy, którzy skorzystają raz z jednego, raz z drugiego rozwiązania. Widzę, że jest coraz więcej ludzi, którzy doceniają nietypowe produkty i wolą wydać trochę więcej, ale mieć coś wyjątkowego i lepszej jakości. Ta świadomość zdecydowanie rośnie, a to stwarza dla nas kolejną szansę – konkluduje Agnieszka Łaszek.