Firm ogłaszających zielone zwroty lub strategie neutralności klimatycznej jest coraz więcej. Nie było jednak jeszcze w Polsce firmy produkującej prąd z węgla, która by zdecydowała się na podobny anons. Do wczoraj. Plan zakończenia produkowania energii z węgla brunatnego do 2030 r. ogłosił Zespół Elektrowni Pątnów- -Adamów-Konin, kontrolowany przez Zygmunta Solorza, jednego z najbogatszych Polaków.
„Zbudowałem już największą w Polsce telewizję, platformę cyfrową, wprowadzałem w Polsce nowe technologie szybkiego internetu jak LTE czy 5G. Cieszę się, że ZE PAK będzie pierwszym w Polsce dużym wytwórcą energii, który tak szybko zrezygnuje z węgla i cały swój prąd będzie produkował ze źródeł odnawialnych” — taki cytat Zygmunta Solorza znalazł się w komunikacie prasowym.
Przyjrzyjmy się zielonym planom ZE PAK. Po pierwsze — data.
— Data 2030 r. to dla ZE PAK naturalna i logiczna data zupełnego odejścia od spalania węgla. Firma zrezygnowała z inwestowania w odkrywkę Ościsłowo, a to oznacza, że będzie eksploatować już tylko odkrywkę Tomisławice. Surowiec będzie więc kierowany do najbardziej efektywnego bloku Pątnów II i starczy go tylko do 2030 r. — tłumaczy Paweł Puchalski z banku Santander.
Rezygnację z projektu w Ościsłowie ZE PAK ogłosił ledwie tydzień temu. Z jednej strony taka decyzja wisiała w powietrzu, ze względu na lokalne protesty oraz zaostrzającą się wciąż politykę klimatyczną Unii Europejskiej, ale z drugiej strony oficjalnie temat wciąż był żywy. Jak nie węgiel, to co? Można zgasić w zakładzie światło, a można też pójść w zieleń. Powołana ma zostać spółka PAK Polska Czysta Energia, w której skupione zostaną inwestycje w odnawialne źródła energii. Grupa zamierza budować farmy wiatrowe i fotowoltaiczne na terenach rekultywowanych, czyli pokopalnianych, a także przystosować kotły węglowe w Elektrowni Konin do spalania biomasy. W planach jest też produkcja zielonego wodoru w procesie elektrolizy, produkcja energii z biogazu, a także opracowanie koncepcji innowacyjnego miejskiego autobusu wodorowego. Łącznie ma to dać ZE PAK 1,3 GW mocy zainstalowanej w zielonych źródłach.
— Plan ZE PAK jest ambitny i agresywny. Pierwszy raz firma podała, że dąży do posiadania łącznie aż 1,3 GW zielonych mocy — mówi Paweł Puchalski.
To również plan kosztowny. Można spekulować, że w planach jest pozyskanie funduszy unijnych przeznaczonych na transformację regionów w kierunku neutralności emisyjnej. Z tego powodu w komunikacie ZE PAK podkreślono, że „spółka zamierza wpasować się w finalne daty wytwarzania energii z węgla wyznaczone w Porozumieniu Paryskim”, a także, że „przyczyni się wydatnie do neutralności klimatycznej Wielkopolski”. Finansowanie pozaunijne też może być dostępne.
— Inwestycje odnawialne są teraz dobrze postrzegane przez inwestorów, zgodne z polityką Unii Europejskiej i relatywnie łatwo pozyskać na nie finansowanie — uważa Paweł Puchalski.
ZE PAK ze swoją strategią transformacji wyprzedził o wiele długości PGE, drugą firmę produkującą dziś prąd z węgla brunatnego. Trudno się dziwić — ZE PAK to firma prywatna i zdecydowanie mniejsza od PGE, która jest państwowym molochem.
— Nieuzasadnione byłoby porównywanie strategii transformacyjnej ZE PAK z potencjalnymi zamiarami PGE. To inne organizmy, a w PGE nie można zapominać o roli związków zawodowych — podkreśla Paweł Puchalski.
Kierunek dla obu firm jest jednak ten sam — odejście od węgla. PGE zamierza to zrobić poprzez wydzielenie aktywów węglowych do osobnej firmy i pozyskanie finansowania na jej transformację. Na razie projekt nie uzyskał aprobaty związków. PAK-owi do transformacji śpieszno, bo jego dzisiejsze finanse komfortu mu nie dają. PwC, audytor sprawozdania półrocznego, zauważył, że grupa zanotowała stratę netto w wysokości 261 mln zł, a na dzień 30 czerwca 2020 r. jej zobowiązania krótkoterminowe przewyższały aktywa obrotowe o 17 mln zł. To oznacza, że „istnienie znaczącej niepewności, która może budzić poważne wątpliwości, co do zdolności grupy do kontynuacji działalności” — czytamy w raporcie audytora.