Słabo zaczęła się wtorkowa sesja na Wall Street, a po spadku o 3,6 proc. w poniedziałek, 7 marca, amerykański indeks Nasdaq Composite i tak był już 19 proc. na minusie w 2022 r. Licząc od szczytu z listopada 2021 r. cofnął się o 20 proc. W przypadku S&P500 sytuacja wygląda lepiej. Od szczytu obecnej hossy, osiągniętego już w 2022 r., do poniedziałku włącznie spadł o 12 proc. Coraz więcej jednak wskazuje na to, że to już nie kilkunastoprocentowa korekta, ale początek bessy.
- Narracja z korektą była aktualna przed 24 lutego 2022 r. Wtedy inflacja miała szansę osiągnąć szczyt w I kwartale 2022 r., a historycznie wyglądało to z reguły tak, że gdy inflacja osiągała szczyt, by potem zacząć spadać, indeksy giełdowe łapały dołki. Przy tym, co aktualnie się dzieje, osiągnięcie szczytu inflacji bardzo oddaliło się w czasie. Wzrost inflacji i sytuacja na rynku surowców zaczynają przypominać to, co działo się w Stanach Zjednoczonych w latach 70. XX w. podczas kryzysu naftowego – uważa Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxii.
- Co do rynku amerykańskiego można być jeszcze optymistą, ale marginesu błędu takiej prognozy właściwie nie ma. Dosłownie jedna-dwie sesje spadków i konsekwencje będą bardzo poważne. Przede wszystkim dlatego, że szczyty i dołki są na coraz niższych poziomach. Bez giełd amerykańskich trudno sobie wyobrazić spokój na innych giełdach. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych rynek jest o krok od przepaści – komentuje Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.
Są jednak również inne głosy.
- Być może rekordów nie zobaczymy przez wiele miesięcy, ale powrót do rekordów jest bardziej prawdopodobny niż załamanie – twierdzi Marcin Kiepas, analityk firmy Tickmill.
Analiza techniczna kontra obligacje
Zdaniem Marcina Kiepasa za pozytywnym rozwojem sytuacji na Wall Street przemawia to, że indeksy są ciągle powyżej minimów w ujęciu intraday z końca lutego.
- Na tak dużych, płynnych rynkach należy obserwować wszystkie zmiany cen. Nie można ograniczać się tylko do cen zamknięcia. Na tej samej zasadzie wielomiesięczne formacje techniczne głowy z ramionami też straciły na znaczeniu i nie sposób zakładać, że przekształcą się w większe spadki – podkreśla Marcin Kiepas.
- Różnica w rentowności amerykańskich obligacji 2- i 10-letnich zmniejsza się. To pokazuje, że o ile ceny surowców nie spadną w ciągu kilku miesięcy, rynek długu wycenia możliwą recesję w terminie 1,5-2 lat. Wtedy spadki indeksów o 40-50 proc. od szczytów nie byłyby zaskakujące. Wychodziłoby więc na to, że indeksy cofną się do dołków z koronawirusowego krachu – oponuje Daniel Kostecki.
Rafał Sadoch, analityk mBanku, nie chce prognozować do jakiego poziomu spadłyby amerykańskie indeksy. Zaznacza, że będzie to zależało od tego jak długo potrwa niekorzystna dla giełd sytuacja
- Indeksy będą spadać dopóki będzie niepewność. Mimo że nadal będzie źle, giełdy mogą zacząć odbijać, jeśli niepewność zacznie przechodzić. Rynki nie lubią niepewności, a na razie mamy z nią do czynienia – mówi Rafał Sadoch.
Ekspert przyznaje jednak, że recesja jest na horyzoncie, co w oczywisty sposób przełożyłoby się na giełdy.
- Wszystko jest de facto uzależnione od tego, jak Zachód będzie odpowiadał na rosyjską inwazję na Ukrainę. Są podstawy, by kreślić pesymistyczny scenariusz. Przy embargu na ropę, a może i gaz, mamy recesję przy wysokiej inflacji i bessę na giełdach – dodaje Rafał Sadoch.
- Sytuacja na Ukrainie nie ma tak dużego znaczenia dla Wall Street. Wywołała trochę zmieszania pod koniec lutego, ale gros spadków wiąże się z wcześniejszą inflacją i kwestią stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Po marcowym posiedzeniu Fedu rynek uzna, że całe to ryzyko jest już zdyskontowane – zakłada Marcin Kiepas.
Zyski, dywidendy, skupy akcji
Daniel Kostecki podkreśla, że efektem rosnących cen surowców zawsze jest zubożenie zwykłych ludzi, co prowadzi do gospodarczych kłopotów.
- Wszystko siądzie, gdy dochód rozporządzalny zmaleje ze względu na ogromny wzrost cen surowców energetycznych i żywności. Pieniądze trzeba będzie wydawać na dobra pierwszej potrzeby, a nie nowe smartfony, telewizory, komputery, wyjścia do kina czy restauracji – mówi Daniel Kostecki.
Zyski spółek mogą nawet spadać rok do roku o kilka czy kilkanaście procent. To będzie główny powód spadku indeksów
Według szefa polskiego oddziału Conotoxii właśnie z tego powodu istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyniki spółek najlepsze maja za sobą. Zwraca on także uwagę, że wiele amerykańskich firm to technologiczni giganci działający w skali globalnej. Na koniec 2021 r. za 36 proc. indeksu Nasdaq Composite odpowiadało zaledwie pięć firm – Apple, Microsoft, Alphabet (właściciel Google), Amazon.com i Meta Platforms (dawniej Facebook). Nie ciąży im zadłużenie, a na fali pandemii COVID-19 ich biznes urósł nierzadko o kilkadziesiąt procent. Dzięki temu są jednak tak duże, że pod względem geograficznym nie mają już wielu rynków do zagospodarowania.
- Dlatego wyniki mogą rozczarowywać. Zyski spółek mogą nawet spadać rok do roku o kilka czy kilkanaście procent. To będzie główny powód spadku indeksów – podsumowuje Daniel Kostecki.
- Kursy będą podtrzymywały wypłaty dywidend. Dynamika zysków może spać, ale te zyski nie znikną. Amerykańskie spółki mają też ogromne zasoby gotówki, które chętnie przeznaczają na skup akcji własnych. Poza tym inwestorzy musieliby mieć jakąś alternatywę wobec kupowania akcji. Inflacja będzie zjadała wartość pieniądza i akcje będą relatywnie tańsze. Nie widzę więc powodów, które miałyby sprowadzić Wall Street niżej – oponuje Marcin Kiepas.
Limit dla stóp zwrotu
Zdaniem analityków DM BOŚ, zaostrzenie polityki monetarnej będzie miało dwojakie skutki. Stopy zwrotu z akcji będą ograniczone tempem wzrostu zysków firm i nastąpi obniżenie wskaźników wycen spółek, które akceptują inwestorzy. Wskaźniki, takie jak cena/zysk, już zresztą spadły (w przypadku S&P500 do 19,6 z 21,8 na początku grudnia 2021 r.), ale nadal są poniżej długoterminowej średniej.
“Uważamy, że dotychczasowa skala kompresji mnożników nie stwarza jeszcze warunków do okazyjnego kupna akcji, chociaż należy zauważyć, że z perspektywy mnożników wycen amerykański rynek akcji nie był tak tani jak teraz od momentu wybuchu pandemii” - napisali analitycy w strategii na marzec 2022 r.
Eksperci zwracają uwagę, że w ostatnich trzech miesiącach nie zmieniły się prognozy analityków, dotyczące zysku na akcję amerykańskich blue chipów. Po skorygowaniu ich o przeciętny historyczny błąd (analitycy przez ostatnie ćwierćwiecze zawyżali prognozy średnio o 7 proc.), dynamikę wyników w tym roku można szacować na 1-5 proc. I tyle wynosi uzasadniona fundamentalnie stopa zwrotu z S&P500.