Analitycy boją się nazwać wzrost produkcji ożywieniem

Marek Knitter
opublikowano: 2002-08-21 00:00

W lipcu produkcja przemysłowa wzrosła bardziej niż prognozowano. W górę poszły także ceny towarów na poziomie producentów. Ekonomiści są jednak wstrzemięźliwi w określeniu dobrych danych mianem początku ożywienia.

W lipcu produkcja przemysłowa wzrosła o 2,9 proc. w porównaniu z czerwcem. To więcej niż oczekiwał rynek. Jednak jeszcze lepsze dane GUS podał na temat rocznej dynamiki produkcji, która — w ocenie ekonomitstów — lepiej obrazuje stan polskich firm. W porównaniu z analogicznym okresem 2001 r. w lipcu produkcja wzrosła aż o 6 proc., wobec 2,2- -proc. wzrostu w czerwcu.

Za tezą o ożywieniu gospodarki przemawiają także dane dotyczące cen produkcji sprzedanej przemysłu — a więc cen, oferowanych przez producentów „na poziomie hurtowym”. Liczone miesiąc do miesiąca ceny produkcji wzrosły o 0,5 proc., zaś w porównaniu z lipcem 2001 r. wzrosły o 1,4 proc.

Wyniki te z pewnością napawają optymizmem. Jednak ekonomiści są wstrzemięźliwi w interpretowaniu tych danych jako początku ożywienia.

— Jeżeli przez następnych kilka miesięcy wyniki te się powtórzą, dopiero będziemy mogli powiedzieć o ożywieniu gospodarczym — mówi Richard Mbewe, główny ekonomista WGI.

Dane GUS mogą jednak oznaczać, że gospodarka polska najgorszą fazę spowolnienia ma już za sobą. Zdaniem Marcina Mroza, ekonomisty Societe Generale, produkcja przemysłowa jest rzeczywiście lepsza niż w zeszłym miesiącu, ale należy również zauważyć, iż liczba dni roboczych była wyższa.

I choć zwykle wzrost produkcji jest czynnikiem, który mógłby zniechęcać bank centralny do redukcji stóp, to tym razem poprawa wskźnika nie jest na tyle duża, by mogła oznaczać, że gospodarka weszła już na szybką ścieżkę wzrostu.

— Mimo wszystko są to dane za okres lipca, czyli wolniejszego biegu gospodarki, i one nie przesądzają jeszcze o trwałym trendzie ożywienia. Takie dane muszą być potwierdzone co najmniej dwa razy — uważa Grzegorz Wójtowicz z RPP.

Radę może zwłaszcza niepokoić kolejny wzrost dynamiki cen producentów, który może przełożyć się na szybszy wzrost cen na poziomie konsumentów. Choć zdaniem niektórych ekonomistów wzrost cen producentów ma charakter sezonowy.

— Moim zdaniem, wpływ mają tutaj czynniki walutowe. Jednak najważniejsze jest oczywiście to, co sądzi o tym RPP. Dotychczas myślałem, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w przyszłym tygodniu obniżone zostaną stopy procentowe. Nadal tak myślę. Te dane przemawiają przeciwko takiej decyzji, ale decyzji o stopach nie podejmuje się na podstawie dwóch danych, dlatego istnieje przeważające prawdopodobienstwo obniżki o 50 punktów — mówi Erik Nielsen z Goldman Sachs.