Auto z głowy, czyli mniej problemów

Marta Biernacka
opublikowano: 2005-11-28 00:00

Trzeba zrobić przegląd, pracownik rozbije auto, opony są do wymiany. Kłopot? Nie, jeśli wszystko załatwi zarządca floty.

Prezes kilkunastoosobowej firmy handlowej rozważa oddanie swojej floty samochodowej pod nadzór zewnętrznego zarządcy. Obecnie ma 12 samochodów osobowych skoda fabia, którymi jeżdżą handlowcy, a także forda mondeo i volkswagena passata. Planuje wkrótce kupić drugie tyle, ponieważ rozwija dział sprzedaży. Zadzwonił do „Pulsu Biznesu”, by sprawdzić, jakie korzyści — przede wszystkim finansowe — daje outsourcing.

Mniejszy podatek

— W ramach usługi w imieniu klienta kupujemy samochody, za które płacimy. Następnie przekazujemy je klientowi. Określamy w umowie, że będzie je użytkował przez trzy lata, w ciągu których każdy z kierowców zrobi np. 120 tys. km. Na tej podstawie wyliczamy, jaka będzie miesięczna stała rata spłaty oraz wartość auta pod koniec kontraktu — mówi Łukasz Niemczuk, menedżer ds. sprzedaży w LeasePlan.

Firma zyskuje na podatku. Podstawą do naliczenia VAT jest tylko różnica między wartością inwestycji (kwota zapłacona za samochód) a wartością rezydualną (tą, na którą wyceniany jest samochód po zakończeniu kontraktu). Przykładowo:

a) Kiedy firma kupuje auto sama:

Przy wartości inwestycji 100 tys. zł kwota VAT do zapłacenia wyniesie 22 proc. z 100 tys. zł minus 6 tys. zł (maksymalne dopuszczalne przepisami odliczenie). Z tego wynika, że firma zapłaci 16 tys. zł podatku.

b) Kiedy auto na rzecz przedsiębiorcy kupuje firma zajmująca się leasingiem:

Wartość inwestycji firmy leasingowej wynosi 100 tys. zł. Firma ustala, że klient po trzech latach użytkowania auta (przez okres trwania kontraktu) spłaci w ratach 60 tys. zł. Tym samym określa wartość rezydualną samochodu pod koniec wygaśnięcia umowy na 40 tys. zł. W takiej sytuacji klient odprowadza VAT tylko od 60 tys. zł, jakie ma zwrócić leasingodawcy, a nie od całkowitej wartości auta (100 tys. zł). Kwota VAT do zapłacenia będzie więc wynosić 22 proc. od 60 tys. minus 6 tys. zł odliczenia, czyli 7,2 tys. zł. Plus koszty finansowania, jakie przedsiębiorca poniesie na rzecz leasingodawcy, czyli całość wyniesie ponad 10 tys. zł.

Stabilny budżet

— Kosztów utrzymania własnej floty nie sposób przewidzieć. W jednym miesiącu mogą być niskie. Innym razem, kiedy trzeba oddać auta do przeglądu czy kupić opony zimowe, są wysokie. Trudno zatem dokładnie zaplanować terminarz wydatków. W wypadku leasingu z obsługą serwisową firma płaci tylko stałą miesięczną opłatę podczas całego okresu trwania kontraktu. O resztę martwi się firma leasingowa — wyjaśnia Łukasz Niemczuk.

Inwestuj w rozwój

Firma, która chce własnymi siłami wyposażyć zastęp handlowców w samochody służbowe, musi ponieść jednorazowo bardzo duży wydatek (np. 20 aut razy 60 tys. zł). Jeśli skorzysta z lea- singu, to koszty te pokryje firma zarządzająca flotą. Klient spłaci jedynie w równych ratach miesięcznych różnicę między ceną zakupu a wartością rezydualną samochodów.

— Pozwala to na lokowanie pieniędzy w budowanie przewagi rynkowej, a nie w środki trwałe. Umożliwia swobody przepływ kapitału — tłumaczy Łukasz Niemczuk.

Ryzykuje firma leasingowa

Posiadanie aut służbowych na własność niesie ze sobą ryzyko, że za dwa-trzy lata okażą się one dużo mniej warte, niż zakładaliśmy na początku. Jeśli firma zechce je sprzedać i odnowić flotę, musi się liczyć z tym, że niewiele za nie dostanie.

— Z nieoczekiwanym spadkiem wartości samochodów na rynku musi radzić sobie firma leasingowa — mówi Łukasz Niemczuk.