„Banki nie są w stanie zarobić na swój koszt kapitału, co ograniczy ich możliwości finansowania gospodarki” – to diagnoza sektora bankowego bardzo często przedstawiana przez bankowców. Co to w praktyce oznaczają takie słowa? W tym kontekście zarobek banku odnosi się do wskaźnika rentowności kapitału własnego (ROE – return on equity), czyli relacji zysku netto do kapitału własnego. Bankowcy wskazują więc, że ten wskaźnik utrzymuje się poniżej kosztów kapitału, co uniemożliwi pozyskiwanie nowych środków na rozwój akcji kredytowej. Przeanalizujmy więc, jak kształtuje się rentowność kapitału własnego w polskim sektorze bankowym.
Zacznijmy od danych. Rentowność sektora bankowego w Polsce ciągu ostatnich kilkunastu lat wyraźnie się pogorszyła. Według danych MFW, w 2008 r. ROE wynosił ponad 20 proc., w kolejnym roku spadł o niemal połowę, co można tłumaczyć wpływem kryzysu finansowego. Później jednak odbił i w 2011 r. znalazł się na poziomie 16 proc. Od tego czasu regularnie spadał. W 2019 r. rentowność kapitału własnego banków wyniosła niecałe 8 proc. W 2020 r. załamała się i wyniosła -0,3 proc., a w 2021 r. odbiła do 3,7 proc. Według naszych szacunków, w tym roku będzie to ok. 3 proc.

W ciągu dekady nastąpił więc ogromny spadek rentowności sektora. Dobrze, ale może wcześniej banki po prostu zarabiały za dużo i teraz nastąpiła korekta takiego stanu? Porównajmy zatem rentowność polskiego sektora z rentownością w ponad 40 krajach o wysokim dochodzie. Na tym tle polskie banki w 2008 r. cechowały się bardzo wysokim ROE – znajdowały się znacznie powyżej trzecie kwartyla, czyli w grupie 25 proc. państw z bankami o najwyższej rentowności. Jednak już w dwóch ostatnich latach sytuacja się odwróciła i polski sektor była poniżej pierwszego kwartyla, a więc grupie 25 proc. państw z najniższą rentownością sektora bankowego.
Podobnie wygląda porównanie z innymi sektorami polskiej gospodarki. W 2013 r. banki znajdowały się, według danych GUS, wśród 25 proc. sektorów o najwyższym ROE. Od 2020 r. są natomiast w grupie 25 proc. sektorów cechujących się najniższą rentownością.
Sektor bankowy w Polsce cechuje się zatem bardzo słabą rentownością – zarówno na tle świata, jak i polskiej gospodarki. Ponadto, czynniki makroekonomiczne mają znaczenie, jednak nie są kluczowe dla kształtowania się ROE. Przyczyn zmian wskaźnika należy więc szukać w zjawiskach wewnątrz sektora.


Można wskazać przynajmniej cztery potencjalne wyjaśnienia spadku rentowności kapitału własnego. Dwa z nich dotyczą czynników uniwersalnych dla gospodarkek rozwiniętych, natomiast pozostałe dwie odnoszą się konkretnie do polskiego sektora.
Po pierwsze, charakter i rola sektora bankowego ulegają strukturalnym zmianom – sektor jest pod znacznie większym niż w przeszłości parasolem ochronnym państwa, ale jednocześnie płaci za to cenę w postaci znacznie mniejszej zyskowności. Kryzys finansowy spowodował trwałą zmianę traktowania banków przez państwo. Wcześniej były one traktowane jako podmioty czysto rynkowe, które tak samo jak inne firmy mogą upaść. Tak stało się na przykład z bankiem Lehman Brothers i setkami innych mniejszych banków w latach 2008-2010. Jednak po kryzysie wzrosło przekonanie, że rządy nie mogą dopuszczać do upadków banków ze względu na zbyt duże koszty makroekonomiczne i społeczne. Już w czasie pandemii rządy otoczyły sektor bankowy kordonem ochronnym w postaci gigantycznego wsparcia płynnościowego. Można powiedzieć, że banki stały się instytucjami zaufania publicznego i w razie ewentualnych kłopotów państwa biorą na siebie zadania ich dokapitalizowania, w istocie ratując te instytucje przed upadkiem.
To wiąże się z nowymi regulacjami, które uniemożliwiają bankom generowanie wysokich zysków. Mowa tutaj przede wszystkim o wymogach w zakresie adekwatności kapitałowej i powiązanych obszarach (ryzyko kredytowe, ryzyko rynkowe, płynność). Ograniczone zostało zatem ryzyko, jakie banki mogą na siebie przyjąć. Wprowadzono także pewne rozwiązania np. z zakresu przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy, które z kolei podniosły koszty funkcjonowania banków. W konsekwencji banki osiągają niższą rentowność.
Po drugie, era zerowych stóp procentowych mocno uderzyła w wyniki banków. Kryzys finansowy, a później pandemia, doprowadziły do trwającego ponad dekadę okresu, gdy stopy utrzymywały się w okolicy zera procent. To przełożyło się na obniżenie marży odsetkowej banków, a więc również niższą zyskowność. W warunkach zerowych stóp koszty odsetkowe banków nie mogą spaść tak bardzo jak spadają dochody odsetkowe, przez co marże się kurczą. W Polsce era zerowych stóp się już skończyła, ale w strefie euro wciąż jeszcze stopy są bardzo bliskie tego poziomu.
Po trzecie, wzrosło obciążenie fiskalne i regulacyjne banków w Polsce. Podatek bankowy, wakacje kredytowe oraz wysokie składki na fundusze gwarancji depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji to główne dodatkowe obciążenia, którymi obciążony jest polski sektor bankowy. Częściowo te obciążenia są funkcją rosnącej kontroli państwa nad ryzykiem podejmowanym przez banki i przerzucaniem na sektor kosztów mitygacji tego ryzyka. Ale częściowo jest to efekt wykorzystywania zysków banków jako źródła finansowania redystrybucji fiskalnej. Tym samym znaleźliśmy się w sytuacji, w której sektor bankowy jest pod permanentnym politycznym naciskiem – każdy istotny wzrost jego zysków może być traktowany jako okazja do dodatkowego obciążenia. Jest to rodzaj fiskalnej pułapki.
Po czwarte, część polskich banków popełniła błędy w zarządzaniu. Mowa tutaj przede wszystkim o udzielaniu kredytów frankowych przez dużą część banków w oparciu o umowy, które są obecnie masowo kwestionowane przez sądy. Banki źle oceniły ryzyko prawne wynikające z tych umów i nie wypracowały rozwiązań na rzecz systemowego rozwiązania problemu oraz zbyt późno zaproponowały ugody kredytobiorcom.
Które z nich odpowiadają za wyjaśnienie bardzo niskiego ROE w polskim sektorze? Pierwsze dwa wyjaśnienia dotyczą sytuacji w gospodarkach rozwiniętych, więc gdyby były one kluczowe zmiany w rentowności banków powinny być w nich podobne jak w Polsce. I faktycznie do 2014 r. ROE utrzymywało się w relacji do gospodarek rozwiniętych na zbliżonym poziomie (w okolicy trzeciego kwartyla). Do tego momentu czynniki globalne wydają się więc mieć dominujące znaczenie.
Później jednak ROE w relacji do innych gospodarek zaczęło się obniżać. I tutaj początkowo znaczenie mógł mieć spadek stóp procentowych, który w Polsce był relatywnie większy niż w innych krajach rozwiniętych (Polska dopiero zaczynała wchodzić w erę niskich stóp nominalnych). W kolejnych latach relacja ROE polskich sektora do sektorów w pozostałych gospodarkach nadal jednak spadała. To sugeruje, że wpływ miały czynniki krajowe – rosnące obciążenia fiskalne (podatek bankowy wprowadzono w 2016 r.), rosnące składki na gwarancję depozytów, a także odpisy na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi (pierwsze miały miejsce w 2019 r.).
W 2020 r. duże znaczenie odegrał ponownie czynnik globalny, czyli obniżki stóp na skutek pandemii, ale czynniki krajowe wciąż grały istotną rolę. W 2022 i 2023 r. doszły jeszcze do tego wakacje kredytowe.
Polski sektor bankowy ewidentnie cechuje się bardzo niską rentownością, co w ostatnich latach w znacznej części wynika z czynników krajowych i pułapki fiskalnej, w jakiej znalazł się sektor – każdy istotny wzrost zysków banków jest traktowany przez polityków i niemałą część społeczeństwa jako nieuzasadniony.
W dłuższej perspektywie taka sytuacja może zagrozić zdolnościom finansowania gospodarki przez banki, ze względu na to, że koszt kapitału, obecnie szacowany na w sektorze na ok. 10-12 proc., znacznie przewyższa zysk z kapitału ROE. A nawet pomijając szacowanie kosztu kapitału, które przynosi niejednoznaczne wyniki i bardzo zależy od przyjętych założeń, można mieć wątpliwości, czy będąc jednym z najmniej zyskownych sektorów gospodarki banki będą mogły przyciągnąć kapitał niezbędny do finansowania rozwoju kraju.
Dalsze traktowanie banków przez politykę gospodarczą jako potencjalnego źródła dodatkowych dochodów fiskalnych i rozwiązywania problemów społecznych będzie niosło coraz większe ryzyko dla gospodarki. Nie oznacza to, że możliwy i pożądany jest powrót do dwucyfrowych stóp ROE. Dwucyfrowe stopy zwrotu z kapitału własnego mogły być na tle historycznym bardziej anomalią niż normą. Jednak utrzymywanie zyskowności banków znacznie poniżej średniej dla gospodarki, kształtującej się w okolicach 7-10 proc., może być nieoptymalne dla kraju.