Raciborska firma była gwiazdą giełdy w 2022 r. Jej kurs urósł wtedy o 535 proc. do 28 zł, co było najlepszym wynikiem na parkiecie. Jednak koniunktura w branży odnawialnych źródeł energii (OZE) siadła, wyniki spółki drastycznie się pogorszyły, więc kurs szybko zjechał do około 4-5 zł.
Banki chcą się dodatkowo zabezpieczyć
Narastające straty zapaliły czerwoną lampkę w bankach, finansujących Sunex. Od końca czerwca ze spółki płyną komunikaty o zawieraniu aneksów do umów kredytowych, a ostatecznie pod koniec października ING, Millennium i PKO BP prolongowały finansowanie do 28 stycznia 2026 r. Jednocześnie banki ustanowily dodatkowe zabezpieczenia na nieruchomościach i zastawy na znakach towarowych i udziałach w spółkach zależnych.
- Instytucje finansowe wykorzystują nasz gorszy okres oraz fakt, że nie możemy wypełnić kowenantów i zwiększają zabezpieczenia na naszych aktywach - mówi Romuald Kalyciok.
Jak dodaje, te działania psują spółce wizerunek na rynku.
- Inwestorzy w strachu pytają co się dzieje, co przekłada się na niską wycenę giełdową - mówi prezesa.
Zapowiada przy tym, że sprawa z bankami niebawem zostanie załatwiona.
- Prowadzimy negocjacje, myślę, że do końca stycznia podpiszemy porozumienia, które zapewnią nam stabilne finansowanie na trzy lata - zapewnia Romuald Kalyciok.
Dałoby to firmie więcej komfortu, bo dotąd miała tylko roczne umowy z bankami.
Na razie jednak Sunex boryka się z koniecznością zaspokojeniem lokalnych potrzeb finansowych. Przydałoby się więcej gotówki.
- Na sprawy bieżące wystarcza, ale brakuje na nowe projekty i inwestycje. Przez brak gotówki kilka projektów musieliśmy porzucić - mówi Romuald Kalyciok.
Zagranica już rośnie, Polska dołączy
Menedżer zapewnia, że Sunex powoli wychodzi na prostą.
- Na początek udało nam się mocno ograniczyć straty - mówi właściciel akcji stanowiących 68,5 proc. kapitału.
Z raportu za trzeci kwartał 2025 r. wynika, że Sunex zakończył ten okres ze stratą netto w wysokości 2 mln zł. To ciągle słaby wynik, ale w pierwszym półroczu strata wyniosła prawie 10 mln zł, a 2024 r. zamknął się stratą przekraczającą 20 mln zł.
Prezes podkreśla, że w ciągu trzech kwartałów udało się poprawić sprzedaż o 20 mln zł do 174 mln zł.
- Świadczy to o tym, że podjęte przez nas działania naprawcze przynoszą pożądany skutek. Lata 2024-25 to najgorszy okres w historii firmy. Na szczęście mamy to za sobą, teraz będzie już tylko lepiej - deklaruje prezes.
Naprawa Suneksu przybrała dwa kierunki: rozwój na rynkach zagranicznych i przekierowanie produkcji na marki własne. Spółka działa głównie w Niemczech i Austrii, na które przypada 80-90 proc. sprzedaży.
- Na rynkach zagranicznych już rośniemy. W Unii Europejskiej ciągle jest słaba koniunktura, ale popyt na nasze produkty ożył - twierdzi Romuald Kalyciok.
Zapewnia, że w Polsce wkrótce też będzie lepiej. Spółka, która ma w ofercie pompy ciepła, kolektory słoneczne, fotowoltaikę i systemy grzewcze, jeszcze niedawno większość produkcji sprzedawała na zasadach OEM-owych, czyli na swoje produkty dawała naklejkę z obcą marką i tak szło to dalej. Teraz promuje marki własne.
- Sprzedaż pod marką Sunex wymaga większych działań marketingowych czy proceduralnych i szerszej obsługi. Musimy mieć też własnych instalatorów, których szkolimy. To się jednak opłaca. Dostajemy coraz więcej zapytań ofertowych od hurtowni i dużych firm instalacyjnych. Jesteśmy też obecni we wszystkich sieciach handlowych - mówi prezes.
Jego zdaniem efekty w przychodach będzie widać od połowy 2026 r., a zyski są już tylko kwestią czasu. Romuald Kalyciok nie chce jednak składać deklaracji kiedy firma wyjdzie na plus. Zaznacza, że nawet jeśli w przyszłym roku znów bedize strata, to dużo niższa niż obecnie. Za to szef Suneksu nie ma wątpliwości, że przychody wzrosną w tempie dwucyfrowym. W segmencie zasobników popyt jest już na tyle duży, że uruchomiona została produkcja na trzy zmiany, czego wcześniej nie było.
