Bankowa hossa na europejskich giełdach. Ile w niej jeszcze jest pary?

Stanisław Byszewski
opublikowano: 2025-09-21 10:00

Dając zwrot na poziomie 34 proc., banki wyraźnie dystansują resztę branż. Utrzymanie wzrostu wymaga jednak znacznego przyspieszenia akcji kredytowej, bo na samych marżach nie da się już rosnąć.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Europejskie akcje mają bardzo dobry rok. Od stycznia dały inwestorom łączny zwrot na poziomie 14 proc. Zdecydowanym liderem są banki z rezultatem 34 proc. Jest to o tyle interesujące, że cykl obniżek stóp procentowych trwający w strefie euro i wielu innych obszarach walutowych wywiera negatywny wpływ na marże sektora finansowego. A mimo to ceny akcji banków we wrześniu są blisko tegorocznych szczytów i najwyżej od 2009 r.

Gotówka przyciąga

Skąd bierze się ta przewaga? Jednym z kluczowych czynników są rekordowe transfery gotówki do akcjonariuszy. W 2025 r. europejskie banki mają przeznaczyć ponad 110 mld euro na dywidendy i skup własnych akcji – to jeden z najwyższych poziomów w historii, świadczący o solidnej pozycji kapitałowj i mocnych fundamentach sektora.

Współczynnik kapitałowy CET1 przekracza 16 proc., co oznacza, że banki dysponują dużym zapasem kapitału własnego w relacji do aktywów obciążonych ryzykiem. Jednocześnie udział niespłacanych kredytów utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, co pokazuje, że spowolnienie gospodarcze nie przełożyło się na kryzys w portfelach kredytowych.

Z opublikowanych 1 sierpnia 2025 r. przez Europejską Agencję Nadzoru Bankowego (EBA) wyników stress-testów wynika, że nawet przy hipotetycznych stratach rzędu 547 mld euro europejskie banki utrzymałyby silną pozycję kapitałową. Średni współczynnik CET1, czyli kluczowa miara bezpieczeństwa sektora, spadłby w skrajnie niekorzystnym scenariuszu jedynie do 12 proc., co wciąż daje bezpieczny margines i zdolność do wspierania gospodarki. Jak podkreślono w komunikacie Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego: „Silne generowanie dochodów przez europejskie banki pozwoliło im w znacznym stopniu zneutralizować straty w scenariuszu skrajnie niekorzystnym”. To właśnie ta zdolność do utrzymania rentowności nawet w warunkach poważnych wstrząsów makroekonomicznych sprawia, że sektor finansowy pozostaje numerem jeden w oczach inwestorów.

W obliczu niepewności gospodarczej szybko rośnie też grono inwestorów, którzy stawiają na niedoszacowane spółki oferujące stabilne wyniki i wysokie dywidendy. Banki idealnie wpisują się w ten profil.

Ubezpieczenia i telekomunikacja też w cenie

Choć sektor bankowy jest bezdyskusyjnym liderem tegorocznych wzrostów, w ścisłej czołówce europejskich parkietów znalazły się także inne branże, które w 2025 r. notują imponujące stopy zwrotu, wyraźnie przewyższając średnią rynkową.

Spółki ubezpieczeniowe od początku roku zyskały 27 proc., korzystając ze sprzyjającego otoczenia rynkowego. Wzrost składek, spadająca inflacja szkodowa i rosnące rentowności portfeli inwestycyjnych wspierają stabilne marże i umożliwiają wysokie wypłaty dla akcjonariuszy. Mocne bilanse czynią sektor atrakcyjny dla inwestorów szukających pewnych przepływów gotówkowych.

Telekomunikacja wzrosła o 28 proc., napędzana rosnącym zapotrzebowaniem na szybki internet i rozwój sieci 5G. Automatyzacja i wykorzystanie sztucznej inteligencji obniżają koszty, a konsolidacja rynku i sprzedaż aktywów infrastrukturalnych poprawiają zwroty z kapitału.

Akcje firm przemysłowych dały inwestorom 23 proc. dzięki rekordowym inwestycjom w transformację energetyczną, automatyzację i modernizację infrastruktury. Silny popyt na komponenty dla OZE, centrów danych i elektromobilności, wspierany funduszami unijnymi, rekompensuje słabsze wyniki tradycyjnego przemysłu ciężkiego. A do tego dochodzą nadzieje na duży impuls popytowy ze strony wydatków obronnych.

Warunki kontynuacji

Choć wyniki tych sektorów są imponujące, banki wyraźnie dystansują konkurencję. Czy uda się podtrzymać tę hossę? W najbliższych miesiącach kluczowe będą trzy czynniki.

Po pierwsze, marże odsetkowe. EY, jedna z dominujących firm consultingowych na świecie, prognozuje, że w drugiej połowie 2025 r. presja na marże zacznie rosnąć wraz z efektami obniżek stóp procentowych w strefie euro. Zyskom może pomagać fakt, że banki wcześniej zwiększyły udział aktywów o stałym oprocentowaniu, aby „zamrozić” korzystne poziomy dochodu odsetkowego na kilka lat.

Po drugie, wzrost akcji kredytowej – spadek kosztu pieniądza powinien pobudzić popyt na kredyty, szczególnie hipoteczne i korporacyjne. CFRA Research, niezależna firma badawcza, w scenariuszu bazowym zakłada, że wolumen kredytów w Europie wzrośnie w 2025 r. o około 6 proc. r/r.

Po trzecie, dywersyfikacja przychodów – rosnące znaczenie opłat i prowizji oraz usług i zarządzania aktywami będzie stabilizować wyniki w warunkach niższych stóp.

Niemiecka niewiadoma

Do końca roku ryzykiem pozostaje spowolnienie gospodarcze w Niemczech i Włoszech, które może ograniczyć popyt kredytowy, oraz wzrost kosztów regulacyjnych związanych z implementacją CRR3 – nowego pakietu unijnych przepisów kapitałowych, który zaostrza metody oceny ryzyka i zwiększa wymogi kapitałowe dla banków.

EY przewiduje, że w 2026 r. średnia rentowność kapitału własnego (ROE) europejskich banków utrzyma się w dwucyfrowym przedziale – 11–12 proc. (obecnie zbliża się do 12 proc.). Struktura źródeł zysków będzie się jednak zmieniać: wraz ze spadkiem stóp marże odsetkowe przestaną być głównym motorem, a kluczowe stanie się zwiększanie wolumenów kredytów i rozwój usług pozabankowych. CFRA w scenariuszu optymistycznym wskazuje na możliwość wzrostu wycen sektora z obecnych ~1,2 wartości księgowej do 1,4–1,5, jeśli utrzyma się wysoka rentowność i poprawi sentyment inwestorów. Inwestycje w automatyzację, sztuczną inteligencję i cyfrową obsługę klienta będą kluczowe dla utrzymania przewagi kosztowej, a silne bufory kapitałowe pozwolą utrzymać wysokie wypłaty dla akcjonariuszy, nawet przy wolniejszym wzroście zysków.

W scenariuszu pesymistycznym głębsze spowolnienie gospodarcze w strefie euro i utrzymująca się presja regulacyjna mogłyby ograniczyć wzrost wolumenów kredytowych i obniżyć ROE poniżej 9 proc. Dodatkowo pogorszenie jakości portfela kredytowego w sektorach wrażliwych na cykl koniunkturalny mogłoby wymusić zwiększenie rezerw, co przełożyłoby się na spadek zysków i ostrożniejszą politykę dywidendową. Nawet w takim scenariuszu banki pozostaną stabilne kapitałowo, ale atrakcyjność inwestycyjna ich akcji byłaby zdecydowanie mniejsza.

Nawet jeśli koniunktura się pogorszy, banki pozostają lepiej przygotowane do trudnych czasów niż kiedykolwiek wcześniej – przynajmniej od czasów sprzed kryzysu finansowego.