Trwają prace nad nowelizacją ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Projekt zakłada m.in. uprawnienie inspekcji do wydawania decyzji o przekształceniu nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę. W procesie opiniowania negatywnie do proponowanych rozwiązań, odniosły się organizacje zrzeszające firmy m.in. Pracodawcy RP, Federacja Przedsiębiorców Polskich, czy Konfederacja Lewiatan.
Duże obawy planowane zmiany budzą w branży IT.
Biznes potrzebuje stabilności
„Polska branża IT stoi dziś przed ryzykiem poważnego zachwiania stabilności w związku z doniesieniami o planowanych zmianach w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy. Projektowane nadanie inspektorom uprawnień do zmiany umów B2B na umowy o pracę w drodze decyzji administracyjnej, choć motywowane chęcią walki z nadużyciami na rynku pracy, w obecnym kształcie może uderzyć rykoszetem w najnowocześniejszą gałąź naszej gospodarki” – napisał do premiera Donalda Tuska, zarząd ITCORNER, organizacji zrzeszającej ponad 100 przedsiębiorstw działających w branży IT.
Ten krytyczny głos nie jest osamotniony.
- Projekt reformy PIP w obecnym kształcie może doprowadzić do jednego z największych kryzysów w historii polskiej branży IT. Polska przez lata budowała swój ekosystem technologiczny w oparciu o elastyczność, innowacje i zaufanie do stabilności prawa. Dziś ten model jest zagrożony. Apelujemy o dialog, rzetelną ocenę skutków i stworzenie rozwiązań, które będą chronić zarówno pracowników, jak i konkurencyjność całej gospodarki cyfrowej” – tłumaczy Marta Kępa, wiceprezeska Organizacji Pracodawców Usług IT (SoDA), zrzeszającej niemal 200 firm.
Zgodnie z analizą SoDA aż 97 proc. rynku stanowią firmy z sektora MŚP, w których 70–90 proc. wydatków to koszty pracy. W takich realiach każda zmiana obciążeń publiczno-prawnych natychmiast wpływa na rentowność.
Nic na siłę, bo efekt będzie odwrotny
Organizacje branżowe zwracają uwagę m.in. na specyfikę pracy w IT. Model działania programisty, architekta systemów czy konsultanta IT rzadko wpisuje się w ramy definicji stosunku pracy. Specjaliści w tych dziedzinach rozliczani są z efektów, a nie z godzin spędzonych przy biurku. Często współpracują z kilkoma, rożnymi klientami, co na umowie o pracę byłoby prawnie i organizacyjnie utrudnione. Często praca odbywa się w strefach czasowych klientów z USA czy Azji, a sztywne ramy kodeksowe są w takich sytuacjach archaizmem hamującym rozwój. Branża od lat funkcjonuje w warunkach rynku programisty – specjalistów stale brakuje, a wielu z nich może pracować dla globalnych firm z dowolnego miejsca na świecie.
„Kontrakty B2B są świadomym wyborem najlepiej zarabiających specjalistów, którzy cenią sobie niezależność gospodarczą, możliwość swobodnego kształtowania kosztów uzyskania przychodu oraz elastyczność w doborze projektów. Traktowanie przedsiębiorców-informatyków na równi z pracownikami fizycznymi zmuszanymi do samozatrudnienia jest błędem poznawczym, który może mieć katastrofalne skutki legislacyjne” – czytamy w liście do Donalda Tuska.
ITCORNER twierdzi, że ryzyko administracyjnego podważania kontraktów B2B spowoduje, że polscy specjaliści – zaczną masowo przenosić swoje rezydencje podatkowe do krajów o bardziej przyjaznym klimacie dla freelancerów (np. Estonii, Czech, czy krajów Europy Południowej). Tym samym zamiast zwiększyć wpływy do ZUS, Polska straci wpływy z PIT i VAT generowane przez tych wysokiej klasy fachowców.
Przedstawiciele branży IT podkreślają też znaczenie branży w buduje innowacyjność i cyfrową odporność państwa.
- W momencie globalnej walki o talenty i projekty pojawia się pomysł reklasyfikacji umów, który wprowadza jeszcze większą niepewność w kraju już uznawanym za jeden z najbardziej złożonych regulacyjnie rynków w Europie. Dla firm technologicznych stabilność to nie miły dodatek. To konieczny warunek skalowania, inwestowania i utrzymania przewag, które przez lata budowały pozycję polskiego IT. Jeśli chcemy, by sektor nadal napędzał wzrost gospodarczy, potrzebujemy regulacji szeroko konsultowanych i projektowanych w porozumieniu z branżą, a nie obok niej. W obecnych warunkach rynkowych dialog jest koniecznością. Bez niego stracimy nie tylko specjalistów i inwestycje, ale też zdolność do budowania innowacyjnej, odpornej cyfrowo gospodarki – mówi Karolina Charewicz-Jakubowska – prezeska ITCORNER.
Przejrzyste zasady zamiast uznaniowości
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej informowało, że celem reformy PIP jest uszczelnienie systemu zatrudnienia i przeciwdziałanie fałszywemu samozatrudnieniu oraz zastępowaniu etatów umowami cywilnoprawnymi. Branżę IT mocno niepokoi rozszerzenie uprawnień PIP i ewentualna uznaniowość w przekształcaniu umów.
- Aby zapewnić stabilne warunki prowadzenia działalności, kluczowe jest ograniczenie uznaniowości i wzmocnienie przewidywalności prawa. Decyzje dotyczące kwalifikacji form współpracy powinny opierać się na jasnych, ustawowych kryteriach, a nie na ocenie pojedynczego urzędnika. Jeśli zmiany w obszarze B2B są potrzebne, warto je przeprowadzić w sposób kompleksowy: w drodze precyzyjnej nowelizacji ustawy, z czytelnymi definicjami, przejrzystymi wyjątkami oraz odpowiednim vacatio legis. Takie podejście pozwoli przedsiębiorcom dostosować modele współpracy, a państwu – zachować stabilność i atrakcyjność inwestycyjną – mówi Krzysztof Habowski, założyciel i prezes CEO RST Group oraz członek zarządu ITCORNER.
- Wprowadzenie tak nieprecyzyjnych mechanizmów kontroli może zdestabilizować firmy usługowe, zmniejszyć ich konkurencyjność i doprowadzić do realnych strat, które zamienią zdrowy biznes w przedsięwzięcie balansujące na granicy opłacalności. Planowane zmiany, w tym automatyczne przekształcanie kontraktów B2B na umowy o pracę, podniosą koszty pracy do poziomu, który wypchnie najlepszych ekspertów IT za granicę i możemy być pewni, że wtedy globalny rynek natychmiast ich wchłonie. Polska gospodarka odczuje to drastycznie: stracimy talenty, projekty i podatki, a lokalne firmy zostaną zmuszone do ograniczania działalności – dodaje Grzegorz Jarmoszewicz, prezes JellyTech i członek zarządu ITCORNER.
Nowe uprawnienia inspektorów PIP to przejaw dobrych intencji ustawodawcy, których skutki dla firm z branży IT, programistów i gospodarki byłyby negatywne. Kontrakty B2B preferowane w IT wynikają z unikalnej mieszanki długości projektów i wyjątkowych kompetencji programistów. Trwałe związanie podmiotów, narzucone decyzją administracyjną, pozbawia obie strony niezbędnej elastyczności. Firma IT zmuszona będzie ponosić koszty zatrudnienia programisty w dłuższym okresie powiększone o składki pracodawcy (niemal 20 proc.). Koszty te bezpośrednio wpłyną negatywnie na rentowność, stawiając ją często na granicy dochodowości. Programiści mogący z powodzeniem oferować swoje usługi za granicą nie będą ryzykować reklasyfikacji umowy w Polsce. Z tego samego powodu skurczy się dostępność zagranicznych talentów. Uprawnienia PIP nie zwiększą bezpieczeństwa prawnego pracowników potencjalnie zwiększając szarą strefę. Efekt: firmy IT będą dysponować mniejszymi środkami na inwestycje, programiści zarobią mniej, a wpływy podatkowe do budżetu zmaleją wraz z rentownością firm.
