Miał być lekiem na zatory płatnicze i zdyscyplinować dłużników, a okazał się czynnością uciążliwą i nierzadko narażającą na kłopoty w rozliczeniach z fiskusem. Mechanizm korekty kosztów podatkowych stosowany w przypadku nieterminowych płatności dał się we znaki przedsiębiorcom, niezależnie od tego, czy zalegają z opłacaniem faktur czy nie. W zasadzie od początku byli temu przeciwni. I zostali wysłuchani.

W łańcuchu korekt
Po sierpniowej nowelizacji ordynacji podatkowej, z obu ustaw o podatkach dochodowych, od osób fizycznych (PIT) i prawnych (CIT), znikną dwa artykuły: odpowiednio 24d i 15b. Obowiązują od 2013 r., wprowadzone ustawą o redukcji niektórych obciążeń administracyjnych w gospodarce. Miały zdyscyplinować dłużników jedną prostą zasadą, że gdy nie płacą kontrahentom, muszą obniżyć koszty uzyskania przychodów, do których zaliczyli nieuregulowane należności, co w konsekwencji podnosi dochód do opodatkowania. Ich obowiązkiem jest zrobić to, gdy nie zapłacili za towar czy usługę w ciągu 30 dni od upływu daty płatności. Jeśli termin zapłaty przekracza 60 dni, koszty podatkowe należy obniżyć po 90 dniach od zaliczenia do nich wydatku. A potem przedsiębiorca może je ponownie podnieść, gdy reguluje zobowiązanie wobec wierzyciela. Analogiczne reguły stosuje się do rozliczania w kosztach odpisów amortyzacyjnych od nabycia lub wytworzenia środków trwałych lub wartości niematerialnych i prawnych.
— Obowiązki nałożone na podatników są niewspółmiernie uciążliwe, a czasem ich wykonanie jest wręcz niemożliwe. W wielu firmach produkcyjnych systemy finansowo-księgowe nie przewidują możliwości wygenerowania informacji o zapłatach za faktury dotyczące surowców, które zostały najpierw przekazane do produkcji, a następnie sprzedane, tworząc koszt jednostkowy wyprodukowanego towaru zaliczany do kosztów uzyskania przychodów — komentuje doradca podatkowy Małgorzata Samborska, starszy menedżer z Grant Thorntona. Wprowadzone rozwiązania były na tyle nieprzemyślane, że skomplikowały rozliczenia przedsiębiorców regulujących swoje zobowiązania w terminie.
— Nie mieli oni pewności, czy np. muszą dokonać korekty w przypadku zakupu towaru z istotnie odroczonym terminem płatności, na raty lub na podstawie umowy leasingu. Były też problemy ze stosowaniem tych przepisów wobec dłużników znajdujących się w upadłości. Zamiast choćby częściowo regulować zobowiązania wobec uprawnionych wierzycieli, musieli korygować rozliczenia i wpłacać posiadane pieniądze tytułem podatku. Ewidentnie korektakosztów przyczyniła się do zwiększenia niepewności rozliczeń uczciwych przedsiębiorców — mówi Marta Ignasiak, doradca podatkowy w kancelarii FKA Furtek Komosa Aleksandrowicz.
Trudne ewidencje
Był to najgorzej oceniany w rankingach przedsiębiorców, księgowych i ekspertów podatkowych przepis wprowadzony dla przedsiębiorców w ostatnich latach. Tak go opisuje m.in. kierownictwo Związku Rzemiosła Polskiego (ZRP), który wielokrotnie zwracał na to uwagę.
— Przepisy te praktycznie wyeliminowały najważniejsze korzyści wynikające z prowadzenia uproszczonej ewidencji podatkowej, jaką jest podatkowa księga przychodów i rozchodów. Przedsiębiorcy mają szczególne utrudnienia w związku z korektą odpisów amortyzacyjnych w części, która odpowiada nieuregulowanym płatnościom składającym się na wartość początkową środka trwałego lub wartości niematerialnej i prawnej, zwłaszcza gdy płatność jest rozłożona na raty. Również korekta wartości spisu z natury o kwotę zmniejszenia dotyczącą towarów ujętych w spisie wydaje się w wielu przypadkach praktycznie niewykonalna, w innych niezwykle pracochłonna — wylicza Jerzy Bartnik, prezes ZRP.
Zwraca też uwagę na możliwe konsekwencje karno-skarbowe dla przedsiębiorcy, który przy dużej ilości dokumentów przeoczy termin zapłaty i nie wyksięguje z kosztów faktury.
— Paradoksalnie, ustawa o redukcji niektórych obciążeń administracyjnych w gospodarce przyczyniła się do ich wzrostu, a jednocześnie nie wpłynęła na likwidację zatorów płatniczych — podkreśla Małgorzata Samborska.
Nieuzasadniona asymetria
Ustawodawca przyznał się jednak do pomyłki, wskazując w uzasadnieniu do zmian, że rozwiązanie nie spełniło swojej funkcji.
— Te regulacje zapiszą się w pamięci podatników jako jedna z „gorszych zmian na lepsze", dlatego ich uchylenie jest uzasadnione — przyznaje Marta Ignasiak. Jej zdaniem, uchylane przepisy nie tylko nie ograniczały zatorów płatniczych, ale też prowadziły do nieuzasadnionej asymetrii traktowania kosztów i przychodów.
— Ustawodawca traktował niesolidnych dłużników neutralnie — odmawiał im odliczenia kosztu, skoro nie ponieśli wydatku. Nie wprowadził przy tej okazji żadnej regulacji dotyczącej sytuacji wierzycieli, czyli podmiotów zagrożonych zatorami płatniczymi. Mimo braku zapłaty nie mieli prawa skorygowania przychodów do opodatkowania, musieli zapłacić podatek mimo osiągnięcia jedynie wirtualnego przychodu — mówi Marta Ignasiak.
Okres przejściowy
Zgodnie z przepisami przejściowymi, podatnicy, którzy na podstawie obecnych przepisów dokonają przed 1 stycznia 2016 r. zmniejszenia kosztów uzyskania przychodów, będą mogli po tej dacie to sobie zrekompensować według dotychczasowych zasad. Po zapłaceniu zobowiązań kontrahentowi mają prawo zwiększyć obniżone wcześniej koszty podatkowe.
Co prawda, wierzyciele mogli niekiedy wpisać w koszty uzyskania przychodów wartość wierzytelności lub odpisów na wierzytelności, których nieściągalność została udokumentowana lub uprawdopodobniona, ale wymagało to spełnienia rygorystycznych wymogów. W konsekwencji zatory nie zniknęły, tak jak nie mogły zniknąć zobowiązania wierzycieli, którzy nie otrzymali zapłaty.
— Oni musieli zapłacić kontrahentom za nabyte materiały i wyświadczoną pracę, a do tego uiścić podatek od wirtualnego przychodu. Podczas gdy sytuacja niesolidnych dłużników nie była wcale gorsza niż wcześniej — otrzymali towar lub usługę, a została im jedynie odebrana dodatkowa korzyść w postaci możliwości odliczenia nieponiesionego wydatku — podkreśla przedstawicielka kancelarii FKA Furtek Komosa Aleksandrowicz.
Czy potrzebna ustawa
Jednocześnie zwraca uwagę na wcześniejsze orzecznictwo sądów administracyjnych, z którego wynikało, że takie wydatki nie powinny stanowić kosztu uzyskania przychodów. Nie było zatem potrzeby uregulowania tego w ustawie.
— Po uchyleniu tych przepisów co prawda walka z niesolidnymi dłużnikami nie będzie przez to łatwiejsza, ale obecne regulacje także nie mobilizowały przedsiębiorców do zmniejszania zatorów płatniczych — twierdzi Marta Ignasiak. Mówi też, że w innych państwach stosowane są zasady podobne do naszych, prawo nakazuje dłużnikowi skorygowanie wysokości kosztów podatkowych. Umożliwia jednak wierzycielowi wyłączenie z przychodów i nieopodatkowanie wartości sprzedaży, która wcześniej była uznana za podlegającą opodatkowaniu.
— Nie znam krajów, które dodatkowo premiują ulgami podatkowymi solidnych dłużników lub nieopłaconych wierzycieli — mówi Marta Ignasiak. Najlepsze, co państwo może zaproponować, to uznanie transakcji za niebyłą.