W I kw. napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski był najwyższy w historii — wyniósł 16,5 mld EUR, co dało Polsce trzecie miejsce w Unii Europejskiej. W kwietniu i maju również był rekordowy dla tych miesięcy (około 3 mld EUR w każdym) — wynika z danych NBP. O przyszłości sporo mogą powiedzieć wyniki Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) obsługującej największe projekty. Do ostatniego piątku agencja zakończyła co prawda prawie tyle samo inwestycji, co rok temu, ale ich deklarowana wartość jest o 1 mld EUR niższa, a miejsc pracy ma powstać o prawie 3 tys. mniej.
— To dobry wynik. Coraz częściej obsługujemy reinwestycje. W trakcie pandemii zostały zerwane łańcuchy dostaw, wojna spowodowała m.in. wzrost cen surowców energetycznych, dlatego projekty są głębiej analizowane, a procesy decyzyjne trwają dłużej. Mieliśmy też ograniczone możliwości marketingu inwestycyjnego — wielu inwestorów nadal ma korporacyjny zakaz podróżowania. Po raz pierwszy musimy też odpowiadać na pytania o bezpieczeństwo inwestycyjne — mówi Krzysztof Drynda, prezes PAIH.

Prezes jest optymistą
Jest jednak spokojny.
— Byliśmy z misją gospodarczą w USA, Japonii i Tajwanie, a we wrześniu jedziemy do Korei Południowej. To z tych krajów pochodzą najwięksi inwestorzy. Obsługujemy obecnie 209 projektów, czyli więcej niż rok temu o tej porze. Gdyby wszystkie zostały zrealizowane w Polsce, inwestorzy wydaliby 12 mld EUR — to deklaracje wyższe niż rok temu — i stworzyliby 36,6 tys. miejsc pracy. To wprawdzie mniej niż rok wcześniej, ale jesteśmy optymistami. Do końca roku zanosi się na ogłoszenie kilku bardzo dużych projektów produkcyjnych — ujawnia prezes PAIH.
Odmawia podania szczegółów. W tym roku Polska straciła jedną dużą inwestycję: chiński CATL zbuduje fabrykę baterii do samochodów elektrycznych za 7 mld EUR na Węgrzech, choć rozważał Jawor i Gorzów Wielkopolski. W tym roku duże projekty w Polsce ogłosiły natomiast m.in. dwie firmy produkujące pompy ciepła: japoński Daikin (300 mln EUR) i niemiecki Viessmann (200 mln EUR).

Bezpieczna przystań dla Białorusinów, Ukraińców i Rosjan
Strach inwestorów przed wojną w regionie powoli mija.
— Jesteśmy po pierwszej fazie wojny. Coraz częściej rozmawiamy o inwestycjach w Polsce z firmami, które w przyszłości zamierzają działać w Ukrainie, utrzymując centrum operacyjne w naszym kraju. Część ukraińskich inwestorów wybiera Polskę czasowo. Są też międzynarodowe firmy, które przenoszą do Polski zespoły pracowników, głównie informatyków. Często zagraniczne firmy oferują pracownikom z Ukrainy, Białorusi czy Rosji pracę w dowolnym kraju unijnym. Ze względu na bliskość geograficzną i kulturową wybór często pada na Polskę, a wówczas firmy korzystają z programu Poland.Business Harbour — mówi Krzysztof Drynda.
Z rządowego programu, który pozwala szybko uzyskać wizę, skorzystało dotychczas 48,5 tys. osób, głównie obywateli Białorusi. Program nie jest zamknięty dla obywateli Rosji, choć na początku zdania w polskim rządzie były podzielone. Zainteresowanie nim przyspieszył wybuch wojny w Ukrainie. O ile w styczniu skorzystały z niego 564 osoby, a w lutym 1,1 tys., to w marcu rekordowe 10,3 tys. osób (więcej niż przez cały 2021 r.), w kwietniu 8 tys., w maju 6,9, a w kolejnych miesiącach po ponad 4 tys.
Agencja inwestycji od początku wojny jest zaangażowana w polsko-ukraińską współpracę gospodarczą.
— Mamy umowy z Ukraine Invest, czyli naszym odpowiednikiem, Międzynarodowym Stowarzyszeniem Polskich Przedsiębiorców w Ukrainie i Polsko-Ukraińską Izbą Gospodarczą. Udostępniliśmy biuro Diia, ukraińskiemu centrum biznesowemu, oraz 160 m kw. na co-work, w którym działa teraz 14 firm. Nasze biuro w Kijowie, choć obecnie działa z Warszawy, ma dużo pracy. O ile przed wojną 70-80 proc. pytań przychodziło z polskich firm, teraz to głównie Ukraińcy szukają polskich partnerów. Organizujemy fora, na bieżąco informujemy, co się zmienia w prawie, uruchomiliśmy z Ministerstwem Rozwoju i Technologii nabór dla firm zainteresowanych odbudową Ukrainy. Weryfikację przeszło 850, a 31 sierpnia na PGE Narodowym odbędzie się ich spotkanie. Od działających w Ukrainie firm zebraliśmy listę bolączek, do których należą problemy logistyczne, czyli drożność na przejściach granicznych, większa niż dawniej korupcja czy problemy ze zwrotem VAT — mówi prezes PAIH.
Okazja dla polskich eksporterów i inwestorów
5 października agencja wraca też z organizowanym w latach 2018-19 Forum Biznesu, w którym uczestniczyło po kilka tysięcy polskich firm zainteresowanych eksportem lub inwestycjami za granicą.
Wśród obsługiwanych przez PAIH firm, które chcą inwestować, jest aż 27 polskich, więcej jest tylko białoruskich i amerykańskich.
— Cieszę się, że coraz więcej rodzimych firm planuje duże projekty i ubiega się o granty. Polscy przedsiębiorcy wychodzą też za granicę. Zagraniczne biura handlowe obsłużyły w pierwszym półroczu ponad 4,6 tys. zgłoszeń, zorganizowały ponad 800 spotkań B2B. Dzięki temu polskie firmy zawarły 199 kontraktów eksportowych — mówi Krzysztof Drynda.
Sieć zagranicznych biur handlowych składa się z 53 biur zatrudniających 113 osób.
— Zdecydowaliśmy o zamknięciu biur w Moskwie i Mińsku, otworzymy placówkę w Wilnie, przymierzamy się do kolejnej, która obsłuży kraje bałkańskie — mówi prezes PAIH.
Roczny budżet PAIH to 75 mln zł dotacji celowej i podmiotowej oraz pieniądze z ubiegłorocznego dokapitalizowania przez skarb państwa 300 mln zł, które są przeznaczone na sześć lat.