Premier Marek Belka poinformował w piątkowej rozmowie z "Faktami TVN", że w czwartek otrzymał "dramatyczny w tonie" list od premiera Iraku Ijada Alawiego, w którym szef irackiego rządu prosi o niewycofywanie, a nawet o nieograniczanie polskiego kontyngentu w Iraku.
W piątek mija rok od przejęcia przez Polskę odpowiedzialności za strefę środkowo-południową w Iraku. Belka powiedział, że w liście Alawi napisał, iż wycofanie się polskich oddziałów z Iraku "mogłoby mieć fatalne skutki dla jego kraju". Premier powiedział, że nie ma żadnych wątpliwości, iż obecność polskich żołnierzy poprawia bezpieczeństwo w Iraku. "To, co się dzieje w samym Iraku, ale także to, co się dzieje w świecie, dzisiaj w Północnej Osetii, dodaje argumentów za naszą obecnością i naszą aktywną walką z terroryzmem" - ocenił Belka.
Zaznaczył, że trudno jest to mówić, bo przecież w Iraku zginęli polscy żołnierze. Podkreślił, że "każde życie jest nam niezmiernie drogie i bolejemy nad każdą ofiarą". "Ale dzisiaj nie ma możliwości chowania głowy w piasek i powiedzenia: +nas ta cała wojna nie dotyczy+. Polscy obywatele ginęli w Madrycie, w innych miejscach, na Bali nawet. Ja uważam, że nie możemy po prostu dawać sygnału terrorystom, że oto świat się poddaje" - uważa Belka.
W odpowiedzi na pytanie o wpływ naszego zaangażowania się w Iraku na bezpieczeństwo kraju i o to, czy obecność polskich wojsk w tym państwie nie może sprowokować ataków terrorystycznych w naszym kraju, Belka podał przykład, że Francja nie wysłała wojsk do Iraku, co nie uchroniło dwóch francuskich dziennikarzy przed porwaniem przez islamskich bojowników w Iraku.
"Zawsze znajdzie się ktoś wśród terrorystów, kto chciałby zmienić wewnętrzną politykę danego kraju. Turcja odmówiła współpracy w operacji irackiej, a i tak padła ofiarą, tam zaczęły wybuchać bomby, z okrutnymi skutkami, pamiętamy zamachy w Stambule" - powiedział premier. Zapewnił, że w Polsce od wielu miesięcy bardzo poważnie traktowane są wszystkie sygnały dotyczące zagrożenia bezpieczeństwa państwa. "Czasami - można powiedzieć - dmuchamy na zimne. Stąd pojawią się informacje w mediach, że zatrzymano jakiegoś fotografa(...) Być może nasze służby specjalne się mylą. Ale proszę mi wierzyć, że wolę, iż mylą się w tę stronę, niż gdyby groźne zdarzenia wyciekały nam przez palce" - dodał Belka. Podkreślił, że nie ma "nowych sygnałów, które świadczyłyby o wzrastającym zagrożeniu". Premier ocenił, że ze względu na charakter naszego społeczeństwa Polska jest "stosunkowo nieźle, ale nigdy w 100 procentach" zabezpieczona przed atakami terrorystycznymi.
Zapytany, czy odpowiednie służby są w stanie "gotowości, czy też podwyższonej gotowości" Belka odpowiedział, że "tu nie ma co się bawić w jakieś gry słowne". "Cały czas traktujemy bardzo poważnie wszelkie zagrożenia" - zapewnił premier.
mok/la/ mw/