Zmiany są potrzebne i idą w dobrym kierunku, ale pracodawcy marzą o odrobinie wytchnienia. Pomogłoby dłuższe vacatio legis — mówi prof. Jacek Męcina z UW, doradca Konfederacji Lewiatan.

PB: Jak pan ocenia obowiązujące od lutego przepisy o kontroli trzeźwości?
Prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan: Regulacja tych przepisów od dawna była postulowana przez przedsiębiorców, ponieważ uprawnienia pracodawców do przeprowadzania kontroli były niejasne. Teraz dodatkowo badanie dotyczy nie tylko alkoholu, ale także substancji działających podobnie. Te przepisy nie budzą dużych kontrowersji, dużo gorzej jest z pracą zdalną.
Co jest nie tak?
Pracowaliśmy nad tymi przepisami dwa lata, trochę nie wiadomo, po co. Początkowo kwestie miały być uregulowane na poziomie europejskim. Dziś jesteśmy w wąskiej grupie krajów UE, które to zrobiły, i więcej w tym biurokracji niż przesłanek zachęcających pracodawcę i pracownika do rozwoju pracy zdalnej.
Przede wszystkim zwrócę uwagę na dwie kwestie związane z uregulowaniem tzw. ryczałtu dla pracowników z tytułu pracy zdalnej. Tę kwestię podnosiły związki zawodowe i chodziło o dość racjonalne przesłanki uwzględnienia kosztów energii, internetu, ewentualnie związanych z wykorzystaniem narzędzi czy materiałów. W praktyce ryczałt wywołuje wiele kontrowersji. Z jednej strony pracodawcy podnoszą, że jeżeli pracownik oszczędza na dojeździe do pracy, wręcz upomina się o wykonywanie pracy zdalnej, to dlaczego pracodawca ma ponosić jakieś koszty. Przepisy wymagają uwzględnienia indywidualnej sytuacji pracownika. Nawet ustanawiając ryczałt dla wszystkich pracodawca powinien uwzględnić, że ktoś ma większe koszty, a ktoś mniejsze, co jest sprzeczne z ideą ryczałtu. Przedsiębiorcy drapią się w głowę, w jaki sposób wprowadzić bezpiecznie te zapisy. Ryczałt może być kwestionowany przez pracowników, zastrzeżenia może zgłaszać Państwowa Inspekcja Pracy, a na koniec służby skarbowe mogą stwierdzić, że jest zbyt wysoki. Pracodawca znalazł się w swego rodzaju klinczu. Tymczasem wystarczyło zapisać, że w porozumieniu z pracownikiem, organizacją związkową lub na zasadach regulaminowych może ustanowić ryczałt, który będzie odzwierciedlał koszty wykonywania pracy zdalnej. Dziś pracodawcy robią symulacje, czy to ma być 30 zł, czy 50 zł. Więcej z tym problemu niż rzeczywistych plusów uregulowania pracy zdalnej.
Czyli ryczałt jest obowiązkowy?
Obowiązkowe jest uwzględnienie kosztów ponoszonych przez pracownika. Może to być w formie ryczałtu lub indywidualnego dodatku dla każdego pracownika.
Co jeszcze pana zdaniem jest do zmiany w przepisach o pracy zdalnej?
To kwestia pracy incydentalnej, jednej z form wykonywania pracy zdalnej, obok wykonywanej stale, hybrydowo oraz w sytuacjach vis major, jak pandemia. Praca zdalna incydentalna jest dopuszczalna na wniosek pracownika. Dlatego to ulubiona forma pracowników, którzy w przypadku nadzwyczajnych okoliczności, które nakazują im zostać w domu, gdy np. dziecko gorzej się czuje albo mamy wizytę hydraulika, dogadują się z pracodawcą, który może, ale nie musi się zgodzić na home office. Praca incydentalna służy pracownikom, tymczasem ustawodawca mocno ją ograniczył. Nie zachęca to pracodawców, by powszechnie stosowali pracę zdalną, która jest przecież dla pracowników korzystna. Przy uproszczeniu przepisów o pracy zdalnej incydentalnej należy zwiększyć jej wymiar do co najmniej 36 dni w roku.
Tyle postulowali pracodawcy, ale związki zawodowe chciały, by było to tylko 12 dni.
Tak i trochę się temu dziwię. Mam wrażenie, że związki zawodowe dążą wyłącznie do przepisów, które będą zwiększać presję na pracodawcę. Gdybyśmy zrobili duże badania, do czego namawiałem stronę rządową, byłoby jasne, że pracownicy oczekują elastycznego instrumentu, z którego będą mogli korzystać. Strona rządowa powinna nie tylko wsłuchiwać się w to, co mówią jedna i druga strona, ale także poszukiwać własnych źródeł informacji. Jestem pewny, że kwerenda po aktualnych badaniach pokazałaby, że rzeczywista potrzeba rynku pracy to rozszerzenie możliwości pracy incydentalnej na wniosek pracownika. Sam robiłem podobne badania na Uniwersytecie Warszawskim i takie były wyniki.
Poznaj program konferencji “Recruitment Days 2023”, 19-20 kwietnia, Warszawa >>
Czego jeszcze oczekują pracodawcy?
Przede wszystkim odrobiny wytchnienia i trochę świętego spokoju. Tymczasem po zmianach w 2022 r. dotyczących Polskiego Ładu, kiedy trzykrotnie zmieniano przepisy, dziś pojawia się biegunka legislacyjna związana ze zmianami w prawie pracy. Po zmianach, o których rozmawialiśmy, nastąpi ogromna zmiana prawa pracy związana z implementacją kilku dyrektyw. Zmieniają się urlopy rodzicielskie, są wprowadzone dodatkowe dwa urlopy: na opiekę nad najbliższym członkiem rodziny oraz z powodu siły wyższej, na pracodawców nakładane są nowe obowiązki informacyjne, nastąpi ograniczenie umów na czas określony, a dyrektywa work-life balance oprócz dodatkowego urlopu na opiekę wprowadza zapisy związane z ułatwieniami dla rodziców wychowujących dzieci nie do lat czterech, tylko do ośmiu.
Dużo zmian jak na jeden rok...
Tak i trudno będzie pracodawcom je wprowadzić, bo Sejm właśnie uchwalił 21 dni vacatio legis. To skandalicznie krótko. A to nie wszystkie zmiany, które nas czekają. Będzie jeszcze kilka zmian wynikających z prawa europejskiego. Mamy do uregulowania przepisy dyrektywy o równości płac, który nałoży na przedsiębiorców obowiązek badania. Z tym rozwiązaniem pracodawcy sobie poradzą, ale trzeba dać im czas. Konfederacja Lewiatan wspólnie z Kongresem Kobiet przygotowała projekt ustawy, który ogłosiliśmy 8 marca 2020 r. Kolejne kwestie to sygnaliści, projekt, nad którym rząd teraz pracuje, a także raportowanie niefinansowe, czyli wartości ESG. Wszystko w porządku, te zmiany są potrzebne, ale pracodawca musi przygotować się organizacyjnie. Dobre ustawodawstwo pracy powinno polegać na przynajmniej półrocznym vacatio legis. Pracodawcy sobie ze wszystkim poradzą, o ile przepisy będą wprowadzane w sposób cywilizowany i nie na siłę. Dla przykładu: po cóż było wprowadzać pracę zdalną, skoro mieliśmy dość elastycznie działające przepisy wynikające z ustawy pandemicznej? Musimy bardziej uwierzyć w prawo zakładowe, wtedy łatwiej będzie dostosować się przedsiębiorcom.
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
w tym tygodniu: „Trzęsienie ziemi w Kodeksie pracy”
goście: Marcin Stanecki — MRiPS, prof. Jacek Męcina — UW, Konfederacja Lewiatan, Paweł Śmigielski — OPZZ, Paulina Szewczyk — Antal, Edyta Defańska-Czujko — Crido