W przyszłym roku z rynku zniknie nazwa BIG BG, a w jej miejsce pojawi się Millennium. W opinii rynku, zmiana ta nie wystarczy, by zmieniło się jego postrzeganie przez inwestorów. Bank musi zacząć przynosić dochody z działalności podstawowej.
W grudniu na walnym zgromadzeniu akcjonariusze BIG BG mają podjąć decyzję o zmianie jego nazwy na Bank Millennium. Zgodnie z planem, nowy brand zostanie wprowadzony na początku przyszłego roku i będzie to moment, w którym władze banku przeprowadzą się do centrali w stołecznym biurowcu Millennium Plaza (znanym obecnie jako Reform Plaza).
— Zmiana nazwy kosztować nas będzie do 25 mln zł. Na tyle szacujemy koszty promocji, administracji i wprowadzenia nowej marki na rynek, a także dostosowania ostatnich oddziałów do sieci Millennium — mówi Bogusław Kott, prezes BIG BG.
Zamiar wprowadzenia nowej nazwy obwieścił w sali warszawskiego Hotelu Europejskiego. Tej samej, w której w 2000 r. podczas walnego zgromadzenia niemal nie doszło do wrogiego przejęcia banku przez niemieckiego inwestora. Wówczas niewiele brakowało, by BIG BG zmienił nazwę na Deutsche Bank.
Wraz z bankiem nową nazwę przyjmie Dom Maklerski BIG BG, który od nowego roku będzie DM Millennium, w grupie będzie też obecne Millennium TFI. W ramach banku, wydzielone będą poszczególne rodzaje działalności — detaliczna, prywatna, przedsiębiorstw i korporacji. Oczywiście wszystkie opatrzone będą marką Millennium. Natomiast jeszcze nie zdecydowano o zmianie nazw dwóch spółek zależnych — BEL Leasing i factoringowej Forin.
— Zdecydowaliśmy się na zmiany, ponieważ duża część naszych klientów traktowała Millennium i BIG BG jako dwa osobne banki. Poza tym BIG BG był postrzegany jako bank mało nowoczesny, nieprzystosowany do nowych czasów, oferujący złą obsługę i nieatrakcyjne produkty — wyjaśnia Bogusław Kott.
Millennium ma spiąć te rodzaje działalności, które do niedawna były prowadzone osobno. BIG BG powstał bowiem z połączenia BIG Banku, BIG i Banku Gdańskiego. Jednak mimo fuzji centrali każdy w starych oddziałach oferował własne produkty swojemu gronu klientów. Dopiero w tym roku udało się to ujednolicić i połączyć jednym systemem informatycznym. Ukoronowaniem ma być wprowadzenie w grudniu obsługi klientów przez Internet, jako dodatkowego kanału dystrybucji produktów.
— Dla inwestorów zmiana nazwy nie ma znaczenia. Najważniejsze jest, by bank zaczął przynosić dochody z działalności podstawowej, a nie wykazywać zysk dzięki wpływom z PZU. Na razie rentowność podstawowa BIG BG jest bliska zeru. Bank powinien także w końcu pokazać spadek kosztów — mówi Andrzej Powierża, analityk DI BRE Banku.