Kurs bitcoina skurczył się w kwietniu o 15 proc., co było najgorszym miesięcznym wynikiem od listopada 2022 r., gdy zbankrutowała giełda FTX, założona przez skazanego już na 25 lat więzienia Sama Bankmana-Frieda. Szaleństwo zakupów ETF-ów inwestujących bezpośrednio w kryptowalutę, co był głównym powodem ustanowienia w marcu cenowego rekordu wszech czasów, skończyło się w związku z jastrzębią retoryką przedstawicieli amerykańskiego banku centralnego.
Bitcoin przez lata był odporny na czynniki poruszające notowaniami giełdowych aktywów. Od kiedy jednak związał się z Wall Street, najpierw przez ETF-y inwestujące w kontrakty na kryptowalutę, a potem bezpośrednio w wirtualne aktywa, stał się mocno zależny od nastrojów inwestorów z tradycyjnego rynku finansowego. Dotychczas poznawał tylko dobre strony tej zależności, a teraz doświadcza negatywnych.
Nowe realia
Wielu entuzjastów bitcoina liczyło, że kwiecień będzie wyjątkowo dobry dla notowań kryptowaluty z uwagi na halving, czyli występujące co cztery lata ograniczenie nowej podaży o połowę. W przeszłości wywoływało to hossę, tymczasem od 20 kwietnia, czyli dnia, w którym ostatecznie doszło do halvingu, kurs jest na minusie
Jak przekonują eksperci, winne są temu tuzy zarządzania finansami z Wall Street. Po pierwsze, przez udaną promocję nowych ETF-ów na bitcoina doprowadziły do pokaźnego wzrostu kursu, przez co zabrakło miejsca na dalszą zwyżkę. Po drugie, zwiększając zaangażowanie drobnych inwestorów w rynek kryptowalut uzależniły notowania bitcoina od retoryki Fedu.
Teraz na tapecie jest ta ostatnia kwestia. Tylko w środę, 1 maja, kurs bitcoina poruszał się jak roller coaster. Najpierw podskoczył, gdy Jerome Powell, przewodnicząc Fedu, podczas konferencji powiedział, że szanse na kolejne podwyżki stóp procentowych są znikome, a potem spadł, kiedy bankier stwierdził, iż ostatni wyższy od oczekiwań odczyt inflacyjny odłożył w czasie obniżki stóp.
Zależność bitcoina od Fedu będzie się uwidaczniać nie tylko wtedy, gdy wypowiadać się będą bankierzy. Kurs będzie reagował na wszelkie dane, które z perspektywy Rezerwy Federalnej są istotne - dokładnie tak jak w piątek, 3 maja, gdy wzrósł po publikacji raportu z amerykańskiego rynku pracy wskazującego na mniejszy niż oczekiwano wzrost zatrudnienia.
Większe powiązanie rynku kryptowalut z tradycyjnymi rynkami finansowymi to istotna kwestia nie tylko z perspektywy bitcoina. Wielu ekspertów giełdowych obserwuje zachowanie kursów wirtualnych aktywów, aby oszacować apetyt na ryzyko inwestorów, który może być pomocny przy szacowaniu przyszłych ruchów na rynku akcji. Dzięki popularności ETF-ów na bitcoina, wielu graczy giełdowych ma ekspozycję zarówno na kryptowaluty, jak i na akcje. Dzięki temu, jeżeli kursy kryptowalut rosną, to może oznaczać, że skłonność do ryzyka jest większa i wkrótce kursy akcji też podskoczą.
Co dalej
Prognozowanie kursu bitcoina nigdy nie był to łatwym zadaniem, ale eksperci mieli na to sposób. Najpierw sięgali po dane historyczne, które obecnie nie napawają optymizmem. Przez trzy ostatnie lata z rzędu bitcoin taniał w maju średnio o 20 proc. Sezonowo piąty miesiąc w roku jest najgorszym dla rynku kryptowalut. Nie dotyczyło to jednak tych lat, w których dochodziło do halvingu, bo miesiąc po wydarzeniu bitcoin kończył zawsze na plusie.
W przeszłości jednak bitcoinem nie rządziły takie siły, jak teraz. Cztery największe ETF-y inwestujące w kryptowalutę zarządzają kapitałem o wartości ponad 29 mld USD. Gdy w marcu inwestorzy wpłacili do nich ponad 4,5 mld USD netto, kurs największej kryptowaluty wystrzelił, a w kwietniu, w którym bilans netto wehikułów był na minusie 182 mln USD, notowania bitcoina spadły. To nie przypadek, dlatego teraz eksperci uważnie przyglądają się popularności giełdowych funduszy, a w szczególności bilansowi wpływów.
Tyle wyniósł 1 maja 2024 r. bilans wpływów amerykańskich ETF-ów inwestujących w bitcoina.
Rolę odgrywają też ceny ETF-ów, które sesję we wtorek, 30 kwietnia zamknęły z największym dyskontem do wartości aktywów bazowych od czasu ich uruchomienia. Notowania zarządzającego ponad 16 mld USD funduszu iShares Bitcoin Trust spadły 1,7 proc. poniżej wartości aktywów netto, wynika z danych agencji Bloomberg. Podobny los spotkał trzy kolejne największe bitcoinowe ETF-y, z których każdy zaliczył spadek o ponad 1 proc. poniżej wartości aktywów netto.
To niepokojąca informacja, ale nie tak katastrofalna, jak historia ETF-ów inwestujących w bitcoina, które rozpoczęły notowania 29 kwietnia na giełdzie w Hongkongu. Oczekiwania były spore, a około miesiąc temu analitycy cytowani przez agencję Bloomberg przewidywali nawet 1 mld USD wartości obrotu w pierwszym dniu notowań. Tymczasem obrót ledwo przekroczył 11 mln USD i debiut przeszedł zupełnie bez echa. Niektórzy odbierają to jako sygnał nasycenia inwestorów aktywami powiązanymi z bitcoinem.
ETF-y inwestujące w bitcoina przez kilka miesięcy napędzały notowania kryptowaluty, a teraz zadziałały na ich niekorzyść. Inwestorzy zaczęli wypłacać pieniądze z giełdowych funduszy, co przełożyło się negatywnie na kurs bitcoina i sentyment rynkowy. Sytuacja jednak dynamicznie się zmienia wraz z nastrojami na tradycyjnych rynkach finansowych.
Nie bez znaczenia jest też halving, który nastąpił w drugiej połowie kwietnia. Inwestorzy grający na krótki termin sprzedali fakty, co dodatkowo zwiększyło presję na cenę bitcoina. W oczekiwaniu na wydarzenie kurs mocno rósł, więc wyprzedaż nie powinna dziwić.
W najbliższym czasie dla kursu bitcoina kluczowe będą więc dwa czynniki: nastroje na giełdzie i poziom odreagowania po halvingu. Gdy w USA wyklaruje się sytuacja makroekonomiczna, a inflacja zostanie opanowana, to odetchną nie tylko rynki akcji, ale też kryptowalut, jeżeli oczywiście wirtualne aktywa nie będą dalej wyprzedawane w związku z ograniczeniem nowej podaży.