Biura podróży dłużej poczekają na tarczę

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2020-09-10 22:00

Projekt antykryzysowy wrócił do senackiej komisji. Nie wszystkie biura liczą na 300 mln zł rządowej pożyczki.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego nie wszystkie biura podróży nie chcą skorzystać z pomocy państwa
  • na jakim etapie są prace nad tarczą
  • jakich wyników finansowych biur podróży można spodziewać się w tym roku 

Senat zgłosił w czwartek poprawki do tzw. drugiej tarczy antykryzysowej dla branży turystycznej, więc projekt wraca do senackiej komisji gospodarki i innowacyjności. Senatorowie przegłosowali poszerzenie postojowego i zniesienie składek ZUS także dla branży targowej, eventowej, organizatorów turystyki czy prowadzących pola namiotowe. Tarcza dla branży turystycznej przewiduje m.in. uruchomienie Turystycznego Funduszu Zwrotów w wysokości 300 mln zł. To pieniądze, które organizatorzy turystyki będą mogli pożyczyć na pięć lat. Program ma obsługiwać Turystyczny Fundusz Gwarancyjny (TFG).

— Aby skorzystać z pożyczki, organizator będzie musiał założyć w TFG konto. Za jego pośrednictwem poda dane o imprezach i uczestnikach. Na razie na 4,5 tys. firm aktywne konta ma 2,5 tys. Także klienci biur podróży będą musieli założyć w TFG konta. Już teraz zachęcamy do tego jednych i drugich — przypomina Marek Niechciał, członek zarządu Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego obsługującego TFG.

Ilu chętnych

Ponieważ TFG nie ma danych, jaka część klientów rozwiązała umowę i dostała od touroperatora voucher do wykorzystania w ciągu roku, jaka zawarła nową umowę, np. na przyszłe wakacje, a jaka zażądała zwrotu gotówki (180 dni od daty wyjazdu), nie wiadomo, ile pieniędzy touroperatorzy będą potrzebować z Turystycznego Funduszu Zwrotów. Niektóre firmy nie zamierzają z niego w ogóle korzystać.

— Oddaliśmy pieniądze klientom bez wsparcia rządowego. Po prostu latem generowaliśmy gotówkę — mówi Marcin Dymnicki, prezes TUI.

Ecco Holiday — touroperator z Poznania, którego udziałowcami są Asekuracja i SaltLux Holding (dawny SKOK Holding) — poinformowało w tym tygodniu, że już uruchomił proces zwrotów za niezrealizowane przez pandemię wycieczki i nie będzie korzystać z pomocy rządowej. W I półroczu klienci biur podróży rozwiązali 1,14 mln umów, podczas gdy w analogicznym okresie 2019 r. — 170 tys.

— W 2019 r. średnio rozwiązywano 20-40 tys. umów miesięcznie, w tym roku jest to, w zależności od miesiąca, 6-10 razy więcej — mówi Renata Mentlewicz, dyrektor w TFG.

Nowych umów było zdecydowanie mniej.

— Od stycznia do lipca 2019 r. zawarto 4,1 mln umów, w tym roku tylko 1,6 mln — mówi dyrektorka TFG.

Chudy rok

Z danych funduszu wynika, że w marcu ruch w biurach podróży zmalał o 80 proc., a w kwietniu aż o 96 proc. Odbił w maju — był o 89 proc. niższy niż rok wcześniej, w czerwcu o 74 proc., a w lipcu już tylko o 60 proc. Spadek ruchu o 40 proc. w lipcu z dużych touroperatorów zanotował tylko TUI, wynika z danych „PB”. Itaka miała o 85 proc. klientów mniej, a Rainbow o ponad 80 proc. Skalę spadku rynku oddaje też napływ składek, które touroperatorzy wpłacają do TFG od każdego klienta w ramach drugiego filaru. Od marca do lipca bilans był ujemny (patrz wykres) — biura podróży odzyskiwaływcześniej wniesione wpłaty, bo klienci rezygnowali. Liczba aktywnych touroperatorów, która na początku marca 2020 r. wyniosła 4791, spadła do 4,5 tys.

— Do marca liczba wpisanych do ewidencji organizatorów turystyki co miesiąc rosła, potem zaczął się lekki spadek, ale nie leje się krew. W najgorszych miesiącach, marcu i kwietniu, po 400 firm zawieszało działalność, dwukrotnie więcej niż w poprzednich miesiącach i sporo więcej niż liczba nowych firm — mówi Marek Niechciał.

Zaznacza, że można zawiesić działalność nawet na jeden dzień, a potem ją przywrócić.

— Nie było wysypu upadłości. W tym roku mieliśmy cztery, przez cały 2019 r. — 12. To strumyk, a nie rwąca rzeka — podsumowuje Marek Niechciał.