Savicki ma przestać kojarzyć się głównie z pierścionkami zaręczynowymi i ślubnymi obrączkami. Z poszerzonym asortymentem firma szykuje się do ekspansji na europejskie salony.
– W ciągu pięciu lat chcemy znaleźć się w gronie najbardziej rozpoznawalnych marek biżuterii premium w Europie Środkowo-Wschodniej. Rok 2025 to dla nas moment przełomowy. Z marki ślubno-zaręczynowej stajemy się pełnoprawną marką biżuterii codziennej – mówi Tomasz Osman, prezes i największy udziałowiec Savickiego.
Rozwój sieci stacjonarnej i e-commerce
Nowa strategia zakłada dynamiczny rozwój segmentu biżuterii klasycznej. Obecnie odpowiada ona za mniej niż 8 proc. sprzedaży, jednak do 2027 r. ma generować 30 proc. przychodów. Wzrost sprzedaży ma napędzać nie tylko rynek krajowy, lecz także zagranica. Firma planuje otwarcie kolejnych własnych salonów w Polsce i w wybranych krajach europejskich. Międzynarodowy sklep online zwiększy natomiast skalę działania na rynku e-commerce. Savicki jest już obecny w tym segmencie na siedmiu rynkach: w Niemczech, Czechach, Słowacji, Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i na Węgrzech. Pochodzi z nich ok. 30 proc. przychodów ze sprzedaży internetowej.
– W 2025 r. uruchamiamy międzynarodową wersję e-sklepu. Analizujemy możliwe kierunki otwarć na 2026 r. i nie wykluczamy, że wznowimy inwestycje już w przyszłym roku, pod warunkiem że zgodnie z planem zakończymy bieżący etap porządkowania i standaryzacji. Celem jest osiągnięcie 40 proc. udziału eksportu w całkowitej sprzedaży do 2030 r. – zapowiada szef firmy.
Ponad 60 proc. w rękach dwóch udziałowców
We wrześniu Tomasz Osman przejął pakiet 11,4 proc. udziałów, zwiększając stan posiadania do 31,4 proc. i stając się największym udziałowcem spółki. Wspólnie ze Sławomirem Sawickim, przewodniczącym rady nadzorczej, który ma 30 proc., kontrolują firmę, co daje im pełną decyzyjność.
Plany mają ambitne: do 2026 r. Savicki planuje przekroczyć 100 mln zł przychodów, a do 2030 r. – 200 mln zł, przy utrzymaniu wysokiej rentowności.
W ciągu ostatnich trzech lat skala działalności spółki ponaddwukrotnie się zwiększyła – z około 30 mln zł w 2021 r. do ponad 70 mln zł w 2024. W ubiegłym roku przychody wzrosły o 40 proc., zysk netto sięgnął 4,1 mln zł, a EBITDA 9 mln zł – o 60 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Jeszcze w 2022 r. cała sprzedaż pochodziła z kanału online. Teraz ponad połowa pochodzi z sieci stacjonarnej. Wzrost jest efektem przemyślanych inwestycji w rozwój salonów – obecnie mamy ich 12, z czego 10 otworzyliśmy od podstaw w ciągu ostatnich dwóch lat, a dwa przejęliśmy w 2024 r. – oraz konsekwentnej strategii poszerzania oferty. Nie będziemy jednak skalować się poprzez hurtownie ani marketplace’y. Rozwój ma być przemyślany – podkreśla prezes spółki.
Celem na 2025 r. jest utrzymanie przychodów powyżej 75 mln zł, wzrost EBITDA o ponad 10 proc. i poprawa wskaźników operacyjnych, takich jak czas realizacji zamówień, koszt pozyskania klienta czy konwersja w kanałach fizycznych.
Wyroby z lubelskiej pracowni
Od początku 2024 r. spółka przeznaczyła ponad 5 mln zł na rozwój produkcji, systemów CRM i e-commerce, technologii druku 3D, logistyki oraz zespołu projektowego.
– Najważniejsze inwestycje mamy już za sobą. Teraz skupiamy się na wykorzystaniu potencjału, który zbudowaliśmy w ostatnich latach – podkreśla menedżer.
Biżuteria marki Savicki powstaje w pracowni w Lublinie. Zespół jubilerów, projektantów i techników liczy kilkadziesiąt osób. Przy większych kolekcjach firmę wspierają partnerzy zewnętrzni, co pozwala skalować produkcję przy zachowaniu kontroli nad jakością i precyzją wykonania.
– Wszystkie nasze wyroby powstają z certyfikowanych materiałów, w tym z diamentów pochodzących wyłącznie ze źródeł wolnych od konfliktów – zaznacza Tomasz Osman.
Zwraca uwagę, że rynek surowców jubilerskich w ostatnich latach zmienił się radykalnie. Cena złota wzrosła prawie dwukrotnie, co wpływa na koszty w całym łańcuchu branży jubilerskiej. Równocześnie rośnie znaczenie diamentów laboratoryjnych oraz kamieni o etycznym pochodzeniu.
– Dywersyfikujemy dostawców, rozwijamy własną produkcję i inwestujemy w technologie, które pozwalają utrzymać przewagę jakościową niezależnie od wahań rynkowych - komentuje prezes.
Rynek biżuterii ma potencjał
Jak wskazuje Tomasz Osman, wartość rynku biżuterii w Polsce w 2024 r. sięgnęła 3,7 mld zł, co oznacza wzrost o ponad 13 proc. rok do roku. W segmencie biżuterii luksusowej, wartym ok. 700 mln zł, dynamika była jeszcze wyższa. Według menedżera klienci coraz częściej szukają marek z wyraźnym charakterem, zamiast anonimowej masówki. Choć część zakupów przenosi się do internetu, salony stacjonarne nadal odgrywają istotną rolę w budowaniu relacji z klientem.
– E-commerce stał się głównym punktem kontaktu z marką, ale to doświadczenie w salonie buduje lojalność. W tej chwili analizujemy możliwe kierunki otwarć na przyszły rok – mówi Tomasz Osman.
Zwraca uwagę, że w 2025 r. firma nie otworzy nowych salonów, ale sprzedaż w obecnych lokalizacjach wzrośnie o kilkadziesiąt procent rok do roku. To efekt standaryzacji procesów i dopracowanej oferty.
– Głównymi wyzwaniami, zarówno dla nas, jak i całej branży, pozostają rosnące ceny złota, wyższe koszty digital marketingu i presja płacowa. Do tego dochodzą koszty wdrożenia i utrzymania systemów IT – e-commerce, CRM, fulfillment i raportowania – zaznacza Tomasz Osman.
Będący częścią sektora dóbr luksusowych rynek biżuterii w Polsce utrzymuje dynamiczne tempo wzrostu. Napędzają go rosnąca siła nabywcza konsumentów oraz moda na inwestowanie w złoto i diamenty. W 2024 r. wartość rynku luksusowej biżuterii i zegarków sięgnęła 700 mln zł, a prognozy wskazują, że w 2028 r. przekroczy miliard złotych.
Polacy wciąż najchętniej kupują biżuterię w sklepach stacjonarnych – w ten sposób realizowanych jest około 70 proc. transakcji. Najczęściej wybierane są salony jubilerskie w galeriach handlowych, gdzie klienci mogą skorzystać z możliwości przymierzenia i konsultacji. Dominują trzy największe marki: Apart, Yes i W.Kruk. Jednocześnie segment e-commerce rośnie dwucyfrowo dzięki wygodzie zakupów, rozwojowi technologii VR umożliwiających wirtualne przymiarki i szybkim dostawom.
W ostatnich latach szczególnie mocno zyskał segment luksusowych zegarków męskich, często traktowanych jako element portfela inwestycji alternatywnych. Z kolei wzrost w segmencie biżuterii modowej wyhamował po dynamicznym rozwoju w poprzednich latach.
Branża jubilerska w Polsce pozostaje rozdrobniona – trzy największe sieci odpowiadają za około 15 proc. z prawie 4 tys. salonów. Na rynku widoczna jest konsolidacja i zamykanie mniejszych, niezależnych sklepów, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach (ok. 100 rocznie). Ostatnio Apart przejął Jubitom, co zwiększyło liczbę jego salonów do ponad 250. VRG, właściciel marki W.Kruk, kupił za ponad 100 mln zł markę biżuterii personalizowanej Lilou, którą planuje sprzedawać jako osobny brand w swoich salonach. Z kolei firma Yes przyjęła odmienny model konsolidacji rynku, nie kupuje istniejących firm, ale integruje je jako franczyzobiorców. Rozwija także marki własne, takie jak np. Verona.
Po stronie konsumentów widać rosnące zainteresowanie zrównoważonym rozwojem, m.in. certyfikowanymi kamieniami szlachetnymi – biżuterią vintage, trendem no logo i personalizacją. Złoto, zegarki i diamenty coraz częściej pełnią też rolę inwestycyjną. Równolegle postępuje cyfryzacja handlu – rozwijane są narzędzia VR do przymiarek, czatboty i kanały online, które generują coraz większą część sprzedaży.
