Branża drzewna bije na alarm. Drastycznie spada podaż drewna

Agnieszka ZielińskaAgnieszka Zielińska
opublikowano: 2025-06-02 20:00

Lasy Państwowe bardzo mocno ograniczyły podaż drewna wielkowymiarowego, kluczowego dla tartaków i całego sektora drzewnego. Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego ostrzega, że może to zdestabilizować cały rynek.

  • z czego wynika mniejsza podaż drewna wielkowymiarowego w 2025 r.
  • jakie to będzie mieć skutki dla branży drzewnej
  • jakie jest stanowisko w tej sprawie resortu klimatu i Lasów Państwowych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

- Tysiące firm mogą upaść - alarmuje Piotr Poziomski, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).

PIGPD zrzesza tartaki, producentów m.in. architektury ogrodowej, podłóg, palet czy domów z drewna, a także handlowców. Od stycznia 2024 r. na ich biznes wpływa wprowadzone przez resort klimatu tzw. moratorium na pozyskanie drewna, które dotyczy 96 tys. hektarów najcenniejszych przyrodniczo lasów na terenie Podlasia i Podkarpacia. Dodatkowo pod koniec ubiegłego roku Lasy Państwowe zdecydowały o wyłączeniu z użytkowania kolejnych kilkuset tysięcy hektarów. Łącznie w najbliższych dwóch latach przełoży się to na zmniejszenie pozyskania drewna co najmniej o 5 mln m sześc.

Złą passę branży pogłębiła oferta sprzedaży drewna na drugą połowę 2025 r. przedstawiona przez Lasy Państwowe (LP).

O tysiące metrów sześciennych mniej

PIGPD tłumaczy, że oferta LP drastycznie ogranicza podaż drewna wielkowymiarowego dębowego i sosnowego, które stanowi podstawę produkcji wyrobów tartacznych. Wytwarza się z nich m.in. meble, podłogi, elementy stolarki okiennej, tego typu drewno wykorzystywane jest także w budownictwie.

Jednocześnie Lasy Państwowe planują zwiększenie pozyskania podaży cieńszego drewna, czyli tzw. papierówki, która jest wykorzystywana w przemyśle papierniczym i celulozowym. Nie nadaje się jednak do stosowania w meblarstwie i budownictwie.

W liczbach wygląda to tak: dostępność drewna dębowego spadnie o 16 tys. m sześc., sosnowego – o 65 tys. m sześc., a tzw. sosny wielkowymiarowej – o ponad 115 tys. m sześc.

- Będzie to miało katastrofalne skutki dla sektora drzewnego. Odbije się także rynku pracy związanym z przetwórstwem drzewnym – ostrzega Piotr Poziomski.

Resort się tłumaczy

Resort klimatu nie zgadza się jednak z tezą PIGP.

„Przedstawiona przez Polską Izbę Gospodarczą Przemysłu Drzewnego analiza dotyczy wybranej grupy handlowo-gatunkowej drewna i nie oddaje pełnego obrazu sytuacji na rynku surowca drzewnego w Polsce. Wyciąganie na tej podstawie wniosków o rzekomym kryzysie podaży drewna jest nieuprawnione” – tak biuro prasowe Ministerstwa Klimatu odpowiedziało na nasze pytania.

Wyjaśniło jednocześnie, że „współczesne meblarstwo i budownictwo korzystają z różnorodnych form materiałów drewnopochodnych – w tym płyt, do których produkcji używa się także drewna poużytkowego czy średniowymiarowego”.

Resort tłumaczy także, skąd wziął się wzrost podaży tzw. papierówki.

„Wynika z naturalnej rotacji zabiegów gospodarczych oraz warunków pogodowych – szczególnie latem i jesienią – które ograniczają możliwości pozyskiwania i składowania drewna wielkowymiarowego liściastego z uwagi na ryzyko tzw. deprecjacji surowca (np. zaparzenia czy sinizny). Jednocześnie warto zauważyć, że między I a II półroczem 2025 r. zmiany w podaży drewna wielkowymiarowego iglastego i średniowymiarowego są marginalne i mieszczą się w granicach ok. 0,8” – informuje biuro prasowe resortu klimatu.

Nie tylko papier

Anna Choszcz-Sendrowska, rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych, przyznaje, że wykazane w analizie PIGPD zmiany w podaży drewna związane m.in. z ograniczeniem udziału drewna wielkowymiarowego i zwiększeniem udziału papierówki, są faktem. Nie wykraczają jednak jej zdaniem „poza ramy naturalnych zmian w strukturze sprzedaży między półroczami, występujących w latach poprzednich”.

Anna Choszcz-Sendrowska wyjaśnia jednocześnie, że drewno papierówkowe jest wykorzystywane nie tylko do produkcji papieru, ale także do produkcji płyt drewnopochodnych w segmencie meblarskim oraz palet i mebli ogrodowych.

Co ciekawe, z jej odpowiedzi wynika także, że zgodnie z zarządzeniem dyrektora generalnego Lasów Państwowych w sprawie zasad sprzedaży drewna na lata 2025-26 „podział wolumenu drewna powinien uwzględniać zasadę równomierności udziału wszystkich grup drewna, zarówno wielkowymiarowego iglastego, wielkowymiarowego liściastego, średniowymiarowego, małowymiarowego. Istnieje także możliwość korekty oferty, uwzględniającej aktualne warunki prowadzenia gospodarki leśnej” – informuje rzeczniczka.

Będą padać jedna po drugiej

Piotr Poziomski nie kryje rozgoryczenia.

- Ostatnie decyzje resortu klimatu i Lasów Państwowych wpisują się w szereg błędnych decyzji, które podjęto bez refleksji, dialogu i oceny wpływu na gospodarkę, ludzi i przyrodę – podkreśla.

Zwraca uwagę, że już spadek dostępności drewna o 65 tys. m sześc. oznacza brak surowca wystarczającego do zaopatrzenia około 4–5 średniej wielkości tartaków, w których zatrudnienie znajduje ok. 270 pracowników.

- W połączeniu z moratorium wprowadzonym w styczniu ubiegłego roku, w wyniku którego wyłączono z użytkowania 1,3 proc. powierzchni lasów, sytuacja grozi tym, że małe firmy będą padać jedna po drugiej – podkreśla.

Z danych PIGPD wynika, że szczególnie trudna sytuacja występuje w rejonie Podlasia i Podkarpacia, gdzie przemysł drzewny jest fundamentem lokalnej gospodarki. W Krośnie i Białymstoku ubyło już blisko 22 proc. firm, kupujących wcześniej do 5 tys. m sześc. drewna rocznie.

Firmy muszą bić się o surowiec

Trudna sytuacja firm z branży drzewnej dotyczy jednak całego kraju.

- Przedsiębiorcy muszą wręcz bić się o surowiec na aukcjach, bo jest go coraz mniej – mówi przedstawiciel rodzinnej firmy z Wielkopolski, który zajmuje się produkcją podłóg dębowych.

Zaznacza, że w skali kraju, w zależności od regionu, podaż drewna spadła o kilkanaście-kilkadziesiąt procent.

– Według moich szacunków w okolicach Wrocławia to spadek rzędu ok. 35 proc. W efekcie coraz więcej firm, np. producentów podłóg, wykazuje straty – podkreśla nasz rozmówca.

Jego słowa potwierdza najnowszy raport Coface'a, z którego wynika, że w pierwszym kwartale 2025 r. w grupie firm, które doświadczyły największego wzrostu niewypłacalności, sektor drzewny jest reprezentowany najliczniej obok branży przetwórstwa metali i produkcji artykułów spożywczych.

O pogarszającej się sytuacji polskiego przemysłu drzewnego świadczy także rosnące zadłużenie firm. Według danych Krajowego Rejestru Długów (KRD) niespłacone zadłużenie firm z tej branży wynosi obecnie 100 mln zł.

Rafał Gruszczyński
ekspert ds. przemysłu drzewnego

Obecna polityka resortu klimatu sprowadza się w praktyce do niższego pozyskiwania drewna wielkowymiarowego i w zamian zwiększania przetwórstwa drewna poużytkowego. Jednak odbiór tego surowca kuleje w Polsce. Nie ma także jednolitego systemu zarządzania nim na poziomie kraju.

Odnosząc się do podaży i różnicy w ilości drewna wielkowymiarowego i papierówki,  taka różnica, nie powinna mieć miejsca. I w poprzednich latach, nie było tak radykalnej dysproporcji. Nie na tym powinno polegać także racjonalne wykorzystywanie potencjału krajowego.

Zamiast produkować lokalnie nowoczesne materiały konstrukcyjne z drewna, na co mamy potencjał, staniemy się głównie miejscem produkcji płyt drewnopochodnych i papieru.

W tym momencie pojawia się pytanie, w jaki sposób ministerstwo wyobraża sobie zwiększenie udziału budownictwa drewnianego (indywidualnego i publicznego), jeśli krok po kroku dąży się do ograniczenia dostępności drewna wielkowymiarowego.

Dodatkowo, w budownictwie drewno konstrukcyjne musi spełniać normy wytrzymałościowe. Tymczasem z płyty drewnopochodnej domu się nie zbuduje – w efekcie trzeba będzie więc zwiększyć import drewna wielkowymiarowego ze Szwecji, Finlandii, Austrii, czy Niemiec, zamiast produkować je z zasobów krajowych.