Projekt ustawy wprowadzającej nowy model rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) dotyczący opakowań budzi w branży spożywczej duże emocje. Zdaniem Andrzeja Gantnera, wiceprezesa Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ), to w istocie nowy podatek, który najmocniej uderzy w producentów żywności i napojów, bez żadnej gwarancji faktycznego podniesienia poziomu i jakości selektywnej zbiórki opakowań po żywności.
Wielomiliardowe obciążenie dla firm
Rząd chce wprowadzić obowiązkową opłatę opakowaniową zależną od rodzaju materiału – od 17 gr za kilogram szkła do 1,76 zł za kilogram plastiku. Zebrane środki mają finansować zbiórkę, transport i recykling odpadów oraz rekompensaty dla gmin. Przewidziano dwuletni okres przejściowy w latach 2026–27, a pełne wdrożenie zaplanowano na 1 stycznia 2028 r. Nadzór i dystrybucję środków przejmie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Takie są założenia projektu ogłoszonego w sierpniu.
Branża alarmuje, że to ona poniesie największe koszty zmian. Według szacunków organizacji branżowych mogą sięgnąć 5–8 mld zł rocznie.
Wysokie stawki i brak rekompensaty
Andrzej Gantner zwraca uwagę, że producenci żywności wprowadzają na rynek ok. 60 proc. wszystkich opakowań, więc to oni w głównej mierze sfinansują system selektywnej zbiórki i recyklingu. Problem w tym, że recyklat tylko w ograniczonym stopniu może być stosowany w sektorze spożywczym ze względu na bezpieczeństwo żywności.
Podkreśla też, że projekt nie przewiduje mechanizmu kompensaty kosztów, czyli tzw. kosztu netto, o którym mowa w unijnej dyrektywie. W praktyce oznacza to, że sektor spożywczy zapłaci za system, z którego korzystać będą głównie inne branże.
Opłaty będzie można podnieść rozporządzeniem
Wiceprezes PFPŻ podkreśla również, że w projekcie znalazł się zapis pozwalający ministrowi klimatu i środowiska zmieniać wysokość opłat opakowaniowych w drodze rozporządzenia, a nie ustawy.
– To oznacza, że stawki będzie można podnosić z miesiąca na miesiąc, bez żadnej kontroli parlamentarnej. To rozwiązanie wyjątkowo niesprawiedliwe i sprzeczne z duchem europejskiego prawa – komentuje Andrzej Gantner.
Branża mleczarska: za ROP zapłacą konsumenci i rolnicy
Zaniepokojony projektem ROP jest również sektor mleczarski. Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka (ZPPM), mówi wprost: ROP w obecnej formie podniesie ceny i uderzy w cały łańcuch dostaw.
– Wzrost kosztów produkcji przełoży się na droższe produkty, a w konsekwencji na spadek popytu i ograniczenie skupu mleka. To uderzy w rolników. To system naczyń połączonych – tłumaczy Marcin Hydzik.
Podobnie jak Andrzej Gantner uważa on, że projekt ustawy nie ma nic wspólnego z motywowaniem firm do proekologicznych działań.
Małe firmy mogą nie przetrwać
Barbara Groele, sekretarz generalna Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS), ostrzega, że spiętrzenie kosztów – z ROP-u, systemu kaucyjnego i opłaty produktowej – może być dla wielu firm nie do udźwignięcia.
– Opakowania do soków, napojów i wód są już dziś obciążone trzema różnymi opłatami. Od 1 października w życie wszedł system kaucyjny, a teraz dochodzi ROP. Te koszty się multiplikują – mówi Barbara Groele.
Jej zdaniem skutkiem będzie fala bankructw małych i średnich producentów oraz wzrost cen.
– Jesteśmy pod ścianą. Nie da się sprzedawać żywności bez opakowań, więc musimy je mieć, ale każde nowe obciążenie przełoży się na droższy produkt. Na końcu zapłaci konsument – podkreśla przedstawicielka branży napojowej.
Mięso i drób na celowniku
Najwięcej w ramach ROP zapłacą firmy wykorzystujące tworzywa sztuczne.
– Branża mięsna nie może zrezygnować z folii, bo kluczowe jest bezpieczeństwo żywności i trwałość produktu – przypomina Tomasz Parzybut, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP (SRW RP).
Szacuje, że nowe opłaty wyniosą od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych rocznie na zakład, co przy 2-procentowej rentowności oznacza poważny problem.
– Ceny mięsa pójdą w górę, bo producenci nie udźwigną tych kosztów. To prosta droga do utraty konkurencyjności – mówi Tomasz Parzybut.
Podobne obawy wyraża Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa (KRD).
– Polska jest największym producentem drobiu w UE i trzecim eksporterem na świecie. Nasze produkty muszą spełniać rygorystyczne normy mikrobiologiczne, więc nie możemy ot tak zmieniać opakowań. Tymczasem projekt ROP kompletnie nie uwzględnia specyfiki bezpieczeństwa żywności – zaznacza.
Kto zapłaci za nowe regulacje?
Tadeusz Pokrywka, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysłu Spożywczego i Opakowań, ostrzega, że projekt ustawy może uderzyć w producentów żywności, nie poprawiając przy tym poziomów recyklingu.
– Projekt zakłada zebranie 50 proc. odpadów opakowaniowych, podczas gdy unijne przepisy wymagają osiągnięcia co najmniej 70-procentowego poziomu recyklingu do 2030 r. Jeśli Polska nie zrealizuje tego celu, zapłaci państwo – mówi Tadeusz Pokrywka.
Przedstawiciele branży zaznaczają, że nie sprzeciwiają się samemu systemowi ROP, który w założeniu ma motywować do projektowania bardziej ekologicznych opakowań i zwiększenia poziomów recyklingu. Krytykują jednak sposób jego wdrożenia w Polsce – centralizację, brak rzetelnego i podlegającego kontroli mechanizmu kosztu netto i podporządkowanie całego systemu administracji publicznej.
– W obecnej formie ustawa o ROP buduje monopol państwa na gospodarowanie odpadami i odbiera firmom wpływ na system, który mają w 100 proc. sfinansować. Nie daje nawet gwarancji, że polscy przetwórcy będą mieli dostęp do recyklatu wytworzonego z ich opakowań, bo nie ma żadnego ograniczenia, w możliwość sprzedaży polskiego surowca do zagranicznych instalacji – akcentuje Andrzej Gantner.
Sektor apeluje o dialog, którego jego zdaniem przy opracowywaniu obecnych regulacji zabrakło, i oparcie przyszłego systemu na zasadach rynkowych, z udziałem organizacji odzysku i przedsiębiorców.
– Ekologia musi iść w parze z ekonomią. Inaczej zapłacą wszyscy: rolnicy, przetwórcy i konsumenci – podsumowuje Marcin Hydzik.