Po ujawnieniu procederu nielegalnego uboju krów ceny wołowiny spadają — Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego (PZHiPBM) już dziś mówi o możliwych stratach rolników i hodowców sięgających 600 mln zł. To tylko jeden z efektów emisji reportażu Superwizjera, w którym pokazano ubój chorych krów w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Zwolniono powiatowego lekarza weterynarii, rozwiązano umowy z lekarzami, którzy nadzorowali ubojnię. Audyt w Głównym Inspektoracie Weterynarii rozpoczęła wczoraj Komisja Europejska, w następnych dniach kontrole mają odbywać się u weterynarzy w terenie.

Jacek Zarzecki, prezes PZHiPBM, w imieniu branży postuluje, by resort rolnictwa zadbał o wprowadzenie m.in. kar więzienia dla przedsiębiorców odpowiedzialnych za nielegalny ubój zwierząt, zakaz wykonywania zawodu dla lekarzy weterynarii, którzy dopuścili się złamania prawa, 24-godzinny, specjalnie zabezpieczony monitoring w ubojniach, montaż monitoringu w samochodach do transportu zwierząt i zwiększenie kontroli wszystkich pośredników w handlu zwierzętami. Hodowcy chcą także, by z budżetu państwa finansowane były koszty tzw. uboju przymusowego chorych zwierząt, a koszty takiej eutanazji szacują na 500-700 mln zł. Inny pomysł to dobrowolne ubezpieczenie zwierząt od ryzyka padnięcia i uboju z konieczności.
— Jeżeli państwo będzie dotowało taką formę ubezpieczenia, jest szansa, że hodowcy nie będą wodzeni na pokuszenie, żeby takie zwierzę sprzedawać — twierdzi Jacek Zarzecki.
Resort rolnictwa przekonuje, że zabezpieczone mięso z nielegalnego uboju zostało przebadane i „nie stwierdzono zagrożeń biologicznych”.
Komisja Europejska poinformowała, że pochodzące z tej rzeźni mięso trafiło do 14 krajów wspólnoty — Polski, Czech, Estonii, Finlandii, Francji, Węgier, Litwy, Łotwy, Portugalii, Rumunii, Hiszpanii, Szwecji, Niemiec i Słowacji.