Cena energii na TGE w kontraktach na przyszły rok przebiła ostatnio poziom 1700 zł/MWh, choć jeszcze w lutym było to w okolicach 630 zł. Nie lepiej jest w Europie – w Niemczech przekroczono poziom 500 EUR/MWh. Jeżeli rekordowe ceny się utrzymają, oznaczać to będzie rekordowe zyski dla energetyki.
– Modelowo wszyscy wytwórcy prędzej czy później skorzystają, choć to jeszcze zależy od profilu polityki zabezpieczeń - zaczynając od dużych koncernów takich jak PGE, Tauron, Enea, a kończąc na ZE PAK, Polenergii i Grupie Orlen. CEZ już korzysta na tych cenach. Część spółek sprzedaje energię z wyprzedzeniem, więc efekt będzie widać w kolejnych latach – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.
Nie wszystkie spółki energetyczne są odpowiednio mocne w segmencie wytwarzania.
– Najlepiej zarobią ci, którzy zajmują się wytwarzaniem energii elektrycznej, czyli te spółki, które mają długą pozycję w wytwarzaniu - takie jak PGE, Enea czy ZE PAK. W przypadku Taurona zyski też powinny być widoczne, natomiast w stosunku do całej działalności nie będą tak spektakularne – wytwarzanie w tej spółce jest relatywnie niewielką częścią biznesu, a największym jest dystrybucja – zwraca uwagę Marcin Górnik, analityk BM Pekao.
W obecnej sytuacji w dość korzystnej sytuacji znalazły się spółki produkujące prąd z węgla brunatnego.
– Spółki będą się też różnić kosztami wytwarzania – prezes PGE mówił nawet o 100-procentowym wzroście cen węgla, więc na pewno będzie to miało wpływ na marże w 2023 r. Najbardziej będzie to widoczne w spółkach, które wytwarzają z węgla kamiennego, jak Enea i Tauron, a mniej w PGE i ZE PAK, gdzie używany jest głównie węgiel brunatny. W jego przypadku koszty produkcji są także zależne od kosztów uprawnień do emisji CO2, ale w tym roku zachowywały się one dosyć stabilnie. Nie ma takiego rajdu ja w poprzednim roku, czego beneficjentami są PGE i ZE PAK – dodaje Marcin Górnik.
O ile w lipcu indeks WIG-Energia zaliczył najwyższy poziom od kilku lat, to w ciągu ostatniego miesiąca nie było już tak różowo. Mimo to akcje ZE PAK zyskały 28 proc., ustanawiając rekord notowań. Pomogły nieco stabilniejsze ceny uprawnień do emisji CO2, które po osiągnięciu rekordowego poziomu w lutym, najpierw zanurkowały, aby następnie wahać się w granicach 70-90 EUR za tonę. Dopiero w ostatnich dniach znów osiągnęły nowy rekordowy poziom 98 EUR.

Ryzyko na horyzoncie
Kursom pozostałych spółek szkodzi wizja wprowadzenia tzw. windfall tax, czyli podatku od zysków nadzwyczajnych, a także tego, czy rząd będzie ingerował w ceny taryfowe w przyszłym roku.
– W Czechach trwa zaawansowana dyskusja w sprawie podatku od zysków nadzwyczajnych w energetyce. W Polsce na razie są tylko deklaracje. Z drugiej strony jest temat cen dla gospodarstw domowych i małych, średnich przedsiębiorstw w przyszłym roku. Z wypowiedzi rządowych wynika, że spółki energetyczne mają w tym procesie partycypować w jakiejś części, ale też nie wiemy, co to dokładnie ma oznaczać. Wyniki przyszłoroczne, zakładając że żadnych nadzwyczajnych podatków nie będzie, powinny być kilkukrotnie wyższe – prognozuje Kamil Kliszcz.
Kraje europejskie na różne sposoby podeszły do opodatkowania nadzwyczajnych zysków.
– Obecnie nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy w Polsce zostanie wdrożony podatek od zysków nadzwyczajnych, w jaki sposób miałby być wdrożony i dla jakich technologii – wszystko to pozostaje wciąż w gestii rządu. W Europie widzimy różne pomysły – we Francji została ustalona stała cena energii elektrycznej dla EdF, Hiszpania opodatkowała czystą energię (nuklearną i odnawialną), w Polsce rząd sugerował opodatkowanie spółek skarbu państwa – mówi Paweł Puchalski, analityk Santander BM.
Aktywa węglowe do NABE
Niepewność regulacyjna dotyczy także powstawania Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), które ma przejąć aktywa węglowe od spółek skarbu państwa. Jeszcze w czerwcu wicepremier Jacek Sasin deklarował, że agencja powstanie do końca roku, mimo zawirowań na rynku energii.
– W przypadku dużych państwowych spółek duża jest niepewność regulacyjna. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał proces transformacji i powstawania NABE. W tych ekstremalnych warunkach są teraz inne priorytety polityczne, zbliża się powoli okres przedwyborczy, więc może się okazać, że proces złapie zadyszkę. Dlatego reakcja inwestorów jest ograniczona i zupełnie inaczej to wygląda w przypadku CEZ-u czy Polenergii, ZE PAK-u, gdzie także jest ryzyko nowych podatków, ale za to większy komfort, że te spółki wygenerują dodatkową wartość. A w przypadku dużych państwowych spółek mamy dużo pytań bez odpowiedzi – czy te zyski będą w NABE, czy nie będą, czy wycena transakcyjna będzie uwzględniać rekordowe wyniki itd. – mówi Kamil Kliszcz.
Analitycy nie spodziewają się, że rekordowe wyniki utrzymają się dłużej, ale i tak mogą one być imponujące.
– Aktywa, które według oficjalnych planów rządu mają zostać przesunięte do NABE, mogłyby w mojej ocenie wygenerować w przyszłym roku potencjalnie dziesiątki miliardów zysku EBITDA. Trzeba pamiętać, że to sytuacja przejściowa, a te nadzwyczajne zyski znikną wraz z normalizacją rynku energii. Co więcej, trzeba pamiętać iż obecnie silnie rośnie baza kosztowa wytwarzania, co może obniżać zwrot z aktywów wytwórczych w dłuższym terminie (po normalizacji rynku energii) – mówi Paweł Puchalski.
Ryzyko regulacyjne sprawia, że bardziej interesujące dla inwestorów pozostają prywatne firmy, choć ceny akcji raczej już uwzględniają rekordowe ceny energii.
– Z jednej strony jest ZE PAK, którego marże na węglu brunatnym mają jak na razie w doskonałe perspektywy na dwa najbliższe lata. Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, iż najbardziej na obecnej sytuacji zyskiwać powinny wszystkie pracujące odnawialne źródła energii, co powinno premiować Polenergię. Zarówno Polenergia, jak i ZE PAK są pozbawione ryzyka zamrożenia taryf, a ich perspektywy wyników w latach 2023/24 wyglądają bardzo optymistycznie. Trzeba jednak mieć na względzie to, że podatek od zysków nadzwyczajnych wciąż jest niewiadomą, a kursy obu spółek moim zdaniem już w znacznej mierze odzwierciedlają bieżące warunki działalności – uważa Paweł Puchalski.