Budźet 1999 r. uwzględnia kryzys finansowy na świecie

Witold M. Orłowski
opublikowano: 1998-10-22 00:00

Witold M. Orłowski: budżet 1999 r. uwzględnia kryzys finansowy na świecie

DEFICYT BUDŻETOWY: Polska jest obecnie pod uważną obserwacją międzynarodowych rynków finansowych. Przy niebezpiecznie dużej skali deficytu zaufanie międzynarodowych inwestorów mogłoby się zachwiać — mówi prof. Witold Orłowski. fot. Borys Skrzyński

Budżet na przyszły rok konstruowany jest w warunkach niezwykłej niepewności. Z jednej strony wielką niewiadomą jest rozwój sytuacji w krajach położonych na wschód od Polski. Wiadomo na pewno, że sytuacja gospodarcza tych krajów będzie niesłychanie ciężka, nie wiadomo jednak do końca, jaka będzie skala katastrofy. Kryzys na Wschodzie wpłynie ujemnie na tempo wzrostu gospodarczego Polski i to zarówno przez efekty bezpośrednie, jak i pośrednie dadzą o sobie znać tzw. efekty mnożnikowe w gospodarce polskiej, np. wolniejsze tempo wzrostu płac oraz mniejsze inwestycje.

DRUGĄ wielką niewiadomą, mającą nawet, być może, większe znaczenie od kryzysu rosyjskiego, jest skala spowolnienia wzrostu gospodarczego w krajach OECD, a przede wszystkim w Niemczech. Prognozy wzrostu w tym kraju są w ostatnich miesiącach systematycznie korygowane w dół, co wiąże się głównie ze spadkiem optymizmu konsumentów (przerażonych, zapewne ponad miarę, perspektywą straty dochodów płynących z inwestycji w krajach rozwijających się). Gospodarka polska jest tak mocno powiązana z gospodarkami krajów Unii Europejskiej, że nawet stosunkowo niewielkie ograniczenie tempa wzrostu gospodarczego w Unii może wieść do strat porównywalnych z kosztami kryzysu rosyjskiego.

WRESZCIE TRZECIĄ niewiadomą jest to, jak mocno zareagują polskie podmioty gospodarcze na kombinacje ostrej polityki makroekonomicznej w kraju (niezbędnej, aby uchronić Polskę przed kłopotami, jakie dotknęły Rosję czy Czechy) oraz niekorzystnych uwarunkowań zewnętrznych. Może okazać się, że w tych warunkach skłonność do inwestowania, przynajmniej czasowo, obniży się. Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe niewiadome, Ministerstwo Finansów zdecydowało się na prezentację budżetu bardzo ostrożnego, w którym założono niższe tempo wzrostu PKB. Strategia taka jest słuszna z kilku powodów.

PO PIERWSZE — Polska, podobnie jak inne rozwijające się rynki, znajduje się obecnie pod uważną obserwacją międzynarodowych rynków finansowych. Zwiększenie deficytu budżetowego ponad proponowany poziom wiodłoby bezpośrednio do zwiększenia deficytu obrotów bieżących, zwiększając ryzyko kryzysu finansowo-walutowego. Przy niebezpiecznie dużej skali deficytu zaufanie międzynarodowych inwestorów do stabilności gospodarki polskiej mogłoby się zachwiać. Za brak ostrożności zapłacilibyśmy więc bardzo wysoką cenę, w postaci spadku napływu do Polski inwestycji zagranicznych. Inwestycji tych zaś Polska potrzebuje, aby dobrze przygotować się do członkostwa w Unii Europejskiej.

PO DRUGIE — przy konstrukcji budżetu trzeba trzymać się twardo realiów. Gdyby skonstruowano budżet przyjmując zbyt wysokie tempo wzrostu, to rzeczywiste dochody mogłyby okazać się niższe od przewidywanych. Ponieważ wydatki raz zadekretowane ustawą budżetową bardzo trudno jest obniżyć, niższe dochody wiodłyby do zwiększonego deficytu.

PO TRZECIE — niewielka skala zaciąganych przez państwo pożyczek, wynikająca z rozsądnej skali deficytu budżetowego, jest warunkiem złagodzenia przez NBP polityki pieniężnej. Zatem im mniejszy deficyt, tym mniejszy poziom rynkowych stóp procentowych. Biorąc pod uwagę wspomnianą już niepewność co do zachowania się krajowych inwestorów, obniżka stóp procentowych stanowić może dla nich zachętę do większego inwestowania.

WRESZCIE PO CZWARTE — wobec znacznej niepewności co do wydarzeń gospodarczych w przyszłym roku, wskazane jest zachowanie możliwości elastycznej reakcji ze strony budżetu. Jeśli sytuacja rozwinie się lepiej, niż dzisiaj sądzimy, zawsze będzie można zwiększyć pewne wydatki (np. na inwestycje strukturalne). Reakcja na rozwój sytuacji gorszy od przewidywanego jest znacznie trudniejsza, wymaga bowiem podejmowania niepopularnych decyzji, redukujących wydatki obiecane już ustawą budżetową. Lepiej tego ryzyka uniknąć, opierając budżet na założeniach naprawdę ostrożnych. Konstruowanie budżetu przy tak trudnych i nieprzewidywalnych warunkach zewnętrznych przypomina trochę stąpanie po polu minowym. A na polu minowym, jak wiadomo, lepiej unikać błędnych kroków.

Witold M. Orłowski jest ekonomistą Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych i dyrektorem Zakładu Badań Statystyczno-Ekonomicznych GUS i PAN.