W Sejmie odbywa się pierwsze czytanie projektu budżetu na 2026 rok. Rząd założył, że przyszłoroczny deficyt ma wynieść 271,7 mld zł i ma być o 17 mld zł niższy od wpisanego do tegorocznej ustawy. Deficyt sektora finansów publicznych według metodologii unijnej ma spaść do około 6,5 proc. PKB z 6,9 w tym roku. Z projektu wynika, że wydatki budżetu państwa w przyszłym roku wyniosą 918,9 mld zł, przy dochodach w wysokości 647,2 mld zł.
Minister finansów Andrzej Domański przedstawiając projekt zapewniał, że priorytetem rządu jest utrzymanie dobrej koniunktury w gospodarce. I dlatego będą wpierane inwestycje, one mają być w przyszłym roku motorem wzrostu gospodarczego. Według szefa resortu w 2026 r. zobaczymy wreszcie efekty Krajowego Planu Odbudowy.
- Głównym czynnikiem pobudzającym wzrost gospodarczy w naszym kraju będą inwestycje, zarówno publiczne, jak i prywatne. Oczekujemy, że ich prognozowana dynamika w 2026 r. wyniesie 8 proc., tym samym będzie wyraźnie powyżej wieloletnich średnich – mówił Andrzej Domański w Sejmie.
Wśród strategicznych obszarów resort wymienia inwestycje wojskowe oraz budowę elektrowni jądrowej.
Wzrost gospodarczy wesprze budżet, ale nie inflacja
Ministerstwo Finansów prognozuje, że w przyszłym roku tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto (PKB) osiągnie 3,5 proc. To nieznacznie więcej niż w roku bieżącym. W ujęciu nominalnym dynamika PKB ma wynieść 6,6 proc., czyli o pół punktu procentowego mniej niż w 2025 r.
Różnica między tempem wzrostu realnego i nominalnego wynika z niższej inflacji. Resort finansów szacuje, że w bieżącym roku średni wskaźnik wyniesie 3,7 proc., a w przyszłym roku spadnie do 3 proc. Minister podkreślał, że to poziom zbliżony do celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego.
- Szybsza od oczekiwanej dezinflacja powoduje niższe od pierwotnie oczekiwanych dochodów podatkowych. Pozytywne jest to naturalnie dla obywateli, natomiast dla budżetu oznacza niższe wpływy z VAT – tłumaczył minister finansów w Sejmie.
Szef resortu mówił posłom, że wielkość przyszłorocznych dochodów będzie zależała od stanu gospodarki, w tym niższej inflacji, ale też planowanych zmian systemowych oraz poprawy ściągalności podatków i walki z szarą strefą.
- W przyjętym scenariuszu makroekonomicznym w 2026 r. warunki gromadzenia dochodów będą z uwagi na dalej spadającą inflację nieznacznie mniej korzystne niż w 2025 - przyznał Andrzej Domański.
Widać to w projekcie budżetu. Prognozowane wpływy z VAT to 341,5 mld zł, czyli o 16,5 mld zł mniej niż zakładane wykonanie planu dochodów z tego podatku w tym roku. Ale dużo mniej, niż rząd planował na ten rok (349,5 mld zł). Minister finansów podkreślał, że plan przyszłorocznych wpływów z VAT uwzględnia m.in. nominalny wzrost spożycia o 6,4 proc. oraz wejście w życie Krajowego Systemu e-Faktur.
Opozycja: prywatyzacja podatków
Zbigniew Kuźmiuk z Prawa i Sprawiedliwości zwracał uwagę, że mimo prognozowanego wzrostu gospodarczego na poziomie 3 proc. dochody budżetu pozostają na podobnym poziomie od trzech lat.
- Jaki jest związek między tym wzrostem gospodarczym a dochodami budżetowymi? Żaden. Kołaczemy się wokół dochodów na poziomie 600 mld zł. Ja wiem, że była ustawa o finansowaniu JST [jednostek samorządu terytorialnego - red.] i ona oczywiście trochę zaburza ten obraz. Ale trzeba się zastanowić, co się dzieje z dochodami budżetowymi, że trzeci kolejny rok planujecie wzrost gospodarczy i jednocześnie dochody na poziomie - teraz optymistycznie - 647 mld zł – mówił Zbigniew Kuźmiuk.
Zwracał uwagę, że w ostatnich dwóch latach rząd nie dowiózł prognoz dochodów budżetowych. Bo w 2024 r. były one niższe o 56 mld zł względem planu z ustawy, a zapowiedzi na ten rok wskazują na ubytek rzędu 30 mld zł.
Przedstawiciel PiS sugerował, że to efekt rozszczelnienia systemu podatkowego. Mówił o prywatyzacji podatków. Ale ten zarzut stanowczo odrzucił minister finansów wskazując, że to za obecnego rządu doszło do wyraźnego spadku luki w VAT.
Klub PiS złożył wniosek o odrzucenie projektu budżetu już w pierwszym czytaniu. Budżet w tym kształcie jest nie do przyjęcia dla Konfederacji. Powód? Szybko rosnący dług i deficyt budżetowy. Opozycja wskazywała na rządowe projekcje długu, według których do 2029 r. zadłużenie liczone metodą unijną wzrośnie powyżej poziomu 75 proc. PKB. Minister finansów odpowiadał, że poprzednicy sztucznie zaniżali statystyki długu, m.in. dzięki wysokiej inflacji, a obecnie oczekiwany wzrost zadłużenia to efekt znacznego zwiększenia wydatków na obronność.
- Tym niemniej naszym celem jest, by dzięki korzystnej sytuacji gospodarczej i podejmowanym przez rząd działaniom w kolejnych latach deficyt sukcesywnie malał - mówił Andrzej Domański w Sejmie.