Buffett już w lutym 2012 roku, kiedy złoto było notowane powyżej 1700 USD, ostrzegał, że kruszec nie jest najlepszą inwestycją, bo nie jest „produktywny”, jak farma czy spółka. Teraz, kiedy złoto staniało w przeciągu kilku dni najmocniej od 30 lat, wielu przypomina sobie jego ostrzeżenia.

- To, co motywuje większość nabywców złota, to ich przekonanie, że liczba wystraszonych wzrośnie – pisał Buffett do akcjonariuszy swojej flagowej spółki. - W trakcie ostatniej dekady takie przekonanie dowiodło swojej słuszności. Poza tym, rosnąca cena samodzielnie generowała dodatkową zachętę do zakupów, przyciągając nabywców, którzy postrzegali ten wzrost jako potwierdzenie swoich idei dotyczących inwestycji. Kiedy inwestorzy-entuzjaści dołączyli do imprezy, stworzyli swoją własną prawdę, przynajmniej na pewien czas – dodał.
Buffett podkreślał, że preferuje inwestycje w spółki. Od czasu cytowanego listu kupił m.in. producenta ketchupu – spółkę HJ Heinz, czy detalistę Oriental Trading.
- Akcjonariusze prawdopodobnie są szczęśliwi, że ma Lubrizol czy Heinza, a nie złoto – powiedział Andrew Kilpatrick, biograf Buffetta.
Luke Sims, współzarządzający portfelem w funduszu Eagle Capital Growth uważa, że Buffett nie zainwestuje w złoto nawet po przecenie, bo to całkowicie nie pasuje do jego filozofii inwestowania.
- Jeśli inwestujesz pieniądze w złoto, czy inne nie generujące dochodu aktywa, zależne od tego, na ile ktoś inny je wycenia, jesteś spekulantem, a nie inwestorem – powiedział.