43 proc. – to wskaźnik recyklingu w Polsce butelek PET. Może znacząco wzrosnąć, ponieważ za dwa-trzy lata ma zacząć działać, według nowych wymogów pakietu odpadowego, system rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) za opakowania. Ich wytwórcy będą ponosić nowe opłaty za wprowadzanie na rynek, dzięki czemu łatwiej będzie zapewnić fundusze na recykling. Opłaty mogą być wliczone w cenę produktów, np. napoju w plastikowej butelce, za którą klient zapłaci kaucję, a odzyska ją podczas zwrotu.
Mało czasu
Czas nagli, bo budowa systemu może potrwać.
- Minimalny okres wdrożenia systemu kaucyjnego to 18 miesięcy, ale w praktyce może to zająć dwa lata. Niekiedy nawet więcej - mówi Anna Sapota, wiceprezes ds. relacji rządowych w Europie Północno-Wschodniej firmy Tomra.
Na opracowanie nowego schematu ROP także trzeba co najmniej kilkunastu miesięcy.
- Wiele zależy od rozwiązań dotyczących nowego systemu, które określi Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Na razie przedstawiło projekt ogólnie przedstawiający obowiązki uczestników rynku. Konieczne jest również uchwalenie do końca roku przepisów wykonawczych – dodaje Anna Sapota.
Tomra to grupa notowana na norweskiej giełdzie, działająca na 80 rynkach i posiadająca 100 tys. urządzeń sortujących. W Polsce działa ponad 70 jej urządzeń do sortowania odpadów. Firma zamierza rozszerzyć działalność, dostarczać technologię i urządzenia do zwrotu butelek PET oraz uczestniczyć w budowie systemu ROP.
Dużo pieniędzy
Jego wdrożenie może być kosztowne. Krajowa Izba Gospodarcza oraz producenci szacowali dotychczas koszty wdrożenia ROP na 2-2,5 mld zł.
– Wiele zależy od tego, jak rząd określi np. powierzchnię sklepów, w których będzie obowiązek odbioru opakowań po napojach, bo to może mieć znaczny wpływ na koszty – mówi Anna Sapota.
Jej zdaniem system powinien być powszechny, tzn. obejmować wszystkie opakowania po napojach danego rodzaju i wielkości, a klient będzie mógł w każdym sklepie oddać np. butelkę po napoju.
- Nie znaczy to jednak, że w każdym sklepie musi być automat. W mniejszych sprzedawcy mogą np. odbierać butelki od klientów i przekazywać do recyklingu – twierdzi Anna Sapota.
Jeśli nie zechcą tego robić, mieszkańcy mniejszych miejscowości i wiosek, w których nie ma centrów handlowych, będą wykluczeni z rynku recyklingu.
- Nie ma takiej obawy. Z doświadczeń zachodnich wynika, że nawet mniejsi sprzedawcy chętnie włączają się w system, bo zazwyczaj klienci, którzy przychodzą do nich oddać opakowania, robią także zakupy. Jeśli nie będą mogli oddać ich w mniejszym sklepie, będą zbierać przez tydzień lub dwa i oddadzą je podczas większych zakupów w dużym markecie – prognozuje Anna Sapota.

Sklep przyjmujący opakowania w ramach systemu powinien otrzymywać wynagrodzenie za tą usługę od operatora systemu.
Zachęcenie klientów zależy m.in. od tego na jakim poziomie zostanie ustalona kaucja. Z dotychczasowych analiz wynika, że powinna sięgać około 50 gr za butelkę. Zdaniem Anny Sapoty kaucja nie tylko zachęci konsumentów do oddawania plastikowych butelek do recyklingu, ale także ograniczy ich zaleganie w przydrożnych rowach czy lasach.
- Rynek może zareagować podobnie jak w przypadku aluminium, które jest cennym surowcem do przetwarzania, dlatego puszek po napojach jest w lasach znacznie mniej niż opakowań plastikowych. Jeśli klientom będzie opłacało się je oddać, przestaną wyrzucać – uważa Anna Sapota.