Obajtkowi przedstawiono zarzut nadużycia uprawnień w okresie od lipca do grudnia 2021 r. w zakresie prawidłowego zarządzania mieniem spółki. Chodzi o zawarcie bez przetargu dwóch umów na usługi detektywistyczne z firmą wskazaną przez Obajtka.
Według prokuratury, umowy miały służyć prywatnym interesom ówczesnego prezesa Orlenu, m.in. gromadzeniu informacji o politykach opozycji, a nie celom ekonomicznym czy bezpieczeństwu spółki.
Obajtek nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, twierdząc, że działał w interesie spółki. Oświadczył, że stawiane mu zarzuty są związane z rzeczami, które są „normalne i stosowane” przez międzynarodowe koncerny na całym świecie i w Parlamencie Europejskim. Podkreślił, że nie śledził posłów i miał „pełne prawo do dbania o interes spółki”.
- Mieliśmy pełne prawo do informacji kto stoi za atakami, które generalnie groziły tak naprawdę destabilizacji koncernu - przekonywał Obajtek. Oświadczył również, że dysponuje takim materiałem dowodowym.
- Wysłuchałem tego, co miałem wysłuchać i generalnie nie zgadzam się z opinią prokuratury, decyzją w tym zakresie. (...) Będę się bronił, dochodził swoich praw – mówił.
Według prokuratury sprawa jest na końcowym etapie śledztwa. Zarzut zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
