Ceny stali poszły w górę. Gonią stawki na rynkach zachodnich

Katarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2008-06-30 00:00

Bieżące marże dystrybutorów nadal są niskie i sięgają 4-5 proc. Ale rentowność na zapasach dochodzi nawet do 20 proc.

Zapobiegliwi dystrybutorzy, którzy zrobili zapasy, zacierają ręce

Bieżące marże dystrybutorów nadal są niskie i sięgają 4-5 proc. Ale rentowność na zapasach dochodzi nawet do 20 proc.

Pierwsze półrocze 2008 to eldorado producentów i dystrybutorów stali. Podobnie było przed rokiem, kiedy ceny szalały. Jednak druga połowa ubiegłego roku była fatalna, ceny zaczęły spadać, a dystrybutorzy zostali z dużymi zapasami i rozczarowali wynikami. Obiecują, że w tym roku scenariusz się nie powtórzy, a hossa będzie trwać.

Śladem Zachodu

— W pierwszym półroczu ceny stali szły w górę. Wzrost cen rudy, energii elektrycznej, złomu, wynagrodzeń etc. spowoduje, że nadal będą rosły. W Polsce pręty kosztują około 2,6 tys. zł za tonę, a w Niemczech czy Austrii nie można kupić taniej niż za 2,85 tys. zł za tonę. Będziemy gonić ceny zachodnie, w drugim półroczu możemy się spodziewać kilkunastoprocentowych wzrostów — twierdzi Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomreksu.

Także Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu, uważa, że ceny będą rosły, choć spodziewa się stabilizacji w końcówce roku.

Zapasowa rentowność

Wzrost cen stali może pozytywnie wpłynąć na wyniki dystrybutorów, zwłaszcza tych, którzy mieli pokaźne zapasy.

— Marże nie zmieniły się, ale zarabia się na zapasach. Jeśli ktoś kupował blachę kilka miesięcy temu po 2,1 tys. zł za tonę, to teraz sprzeda ją po 3 tys. zł za tonę — liczy Przemysław Sztuczkowski.

Jerzy Bernhard szacuje, że bieżące marże sięgają 4-5 proc., ale na zapasach mogą wzrosnąć nawet do 20 proc. Zwraca jednak uwagę, że powoli budżety inwestorów stają się zbyt niskie i konsumenci już nie będą akceptować szalonego wzrostu cen. Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, podkreśla, że drogie kredyty schładzają rynek mieszkaniowy. Zresztą mimo rosnących cen dystrybutorzy stalowi narzekają na schłodzenie w budowlance. Tylko skoro budownictwo — zwłaszcza drogowe i infrastrukturalne — rozwija się wolniej, niż się spodziewano, to dlaczego drożeją materiały?

— Nie ma spektakularnych inwestycji — autostrad, dużych obiektów, ale firmy i regionalne organizacje prowadzą wiele małych projektów, które napędzają popyt na stal — tłumaczy Jerzy Bernhard.

— Spadają ceny małych domów, ale przeciętny Kowalski zorientował się, że grunty są w cenie, więc jeśli ma działkę, to stawia dom systemem gospodarczym, bo tak jest taniej — wtóruje mu Zbigniew Bachman.

Dodaje, że ceny i popyt na materiały budowlane nadal będą rosnąć, bo rozwija się rynek inwestycji na Wschodzie.