Łączny import przewożonych drogą morską do Chin rudy żelaza i węgla spadnie w tym roku o 4,8 proc., prognozuje pośrednik transportowy Clarkson Plc. To nie tylko oznaczałoby znacznie gorszy wynik od prognoz, które jeszcze rok temu mówiły o 5,5-procentowym wzroście importu, ale i pierwszy spadek importu surowców używanych do wytopu stali co najmniej od 10 lat. Od 2008 r. Chiny zwiększyły import rudy żelaza trzykrotnie, a import węgla wzrósł czterokrotnie. Jeżeli do tego dodać zachowanie uważanego za barometr koniunktury gospodarczej indeksu stawek frachtów Baltic Dry, to perspektywy rynków surowcowych malują się w czarnych barwach.
- Jeżeli chodzi o transport masowcami, to Chiny leżą i kwiczą. Chiński popyt nie wystarczy przy obecnej dostępności przewozów masowcami – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Erik Nikolai Stavseth, analityk Arctic Securities ASA.
Indeks Baltic Dry spadł w listopadzie do 504 punktów, najniższego pułapu od 1985 r., i od tego czasu odbił się jedynie nieznacznie. Nadmiar podaży frachtów to skutek ogromnych zamówień na nowe jednostki pływające z okresu sprzed chińskiego spowolnienia. Dodatkowo niskie ceny złomu zniechęcają armatorów do złomowania starych jednostek, a skutek jest taki, że jeszcze w przyszłym roku wielkość floty zwiększy się o 4,1 proc., podczas gdy popyt na frachty wzrośnie o zaledwie 1,6 proc. Słaby popyt na przewozy to efekt tego, że gospodarka Chin, która odpowiada obecnie za połowę globalnej produkcji stali i jest największym importerem szeregu surowców, spowalnia, przechodząc jednocześnie z modelu opartego na inwestycjach infrastrukturalnych do modelu opartego na konsumpcji prywatnej. W przyszłym roku produkcja stali w Chinach spadnie o 2,9 proc.
Łączny import rudy żelaza i węgla, przewożonych drogą morską, do Chin (linia niebieska), na tle zachowania indeksu cen frachtów Baltic Dry (linia biała). Źródło: Bloomberg.
- Wielu ludzi zamówiło jednostki, sądząc, że chiński import surowców będzie dalej rósł. Kiedy te oczekiwania zawiodły, wykorzystanie jednostek spadło. Nie widzę przesłanek do większego odbicia na rynku – powiedział Bloombergowi Erik Folkeson, analityk Swedbank First Securities.
