Grupa brazylijskich wiernych wpadła na pomysł stworzenia grzeczniejszej wersji portalu społecznościowego Facebook. Na razie skusili 100 tys. osób
Najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie twierdzi, że
Facegloria narusza znak towarowy Facebooka i stwarza potencjał do
wprowadzania konsumentów w błąd.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Grupa brazylijskich wiernych wpadła na pomysł stworzenia grzeczniejszej wersji portalu społecznościowego Facebook. Na razie skusili 100 tys. osób
Najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie twierdzi, że
Facegloria narusza znak towarowy Facebooka i stwarza potencjał do
wprowadzania konsumentów w błąd.
Najpopularniejszy portal społecznosciowy na swiecie twierdzi, ze Facegloria narusza znak towarowy Facebooka i stwarza potencjał do wprowadzania konsumentów w bład.
ARC
Facegloria to odpowiednik Facebooka dla tych, którzy mają już dosyć
obscenicznych komentarzy, przekleństw i roznegliżowanych fotek.
Użytkownicy klikają „amen” zamiast „lubię to”, a w unikaniu przekleństw
pomaga lista około 600 zakazanych słów. Zakazane są też oczywiście
materiały promujące przemoc i treści erotyczne.
— Na Facebooku można zobaczyć masę przemocy i pornografii. Dlatego
pomyśleliśmy o stworzeniu sieci, w której możemy porozmawiać o Bogu,
miłości i szerzyć jego słowo — powiedział agencji AFP Atilla Barros,
jeden z czterech założycieli portalu.
Niektórzy w odpowiedzi stwierdzą, że wreszcie pojawił się portal, który
powalczy z panoszącym się zepsuciem. Inni zauważą, że twórcy Facegloria
popełniają grzech nadgorliwości. Tak czy owak, chodzi o biznes, a każdy
interes może na siebie zarobić tylko wtedy, gdy ma klientów. W pierwszym
miesiącu działalności portal Facegloria zdobył 100 tys. użytkowników.
Potencjalny rynek jest jednak dużo większy. Facegloria jest dziełem osób
związanych z ruchami ewangelikalnymi, które cieszą się w Brazylii coraz
większą popularnością i znacząco zmieniają tamtejszy pejzaż religijny.
Dominuje nadal Kościół rzymskokatolicki,ale systematycznie traci on
wiernych na rzecz różnych wspólnot zielonoświątkowych i tzw.
megakościołów. Liczby nie kłamią — w 1980 r. do zborów ewangelikalnych
należało około 6 proc. Brazylijczyków, a obecnie jest ich 22 proc.
Facegloria nie jest jedyną próbą wykorzystania mediów społecznościowych
do religijnych celów.
Rynek takich portali jest dosyć trudny, ale ciągle są chrześcijanie,
żydzi, a nawet muzułmanie, którzy uważają, że pobożny człowiek powinien
zrezygnować z uciech oferowanych przez Facebooka czy Twittera. Portal
Ummaland, który reklamuje się jako sieć społecznościowa dla muzułmanów,
ma blisko 333 tys. użytkowników.