Jacek Wieluński, wiceprezes Telefoniki Kable, uważa, że obecne zwolnienia w fabryce kabli w Ożarowie to wynik nie przeprowadzenia restrukturyzacji w odpowiednim czasie.
Wojciech Szeląg (Polsat): No to macie Państwo problem w Ożarowie. 600 osób straci pracę. Co się stanie z tymi ludźmi?
Jan Wieluński, wiceprezes Telefoniki Kable: Musimy przeprowadzić głęboką restrukturyzację w firmie. 220 osób przeszło do zakładów w Bydgoszczy i Szczecinie.
Ożarów nie ma nic do stracenia, skoro ma być i tak zlikwidowany.
Spółka składa się z trzech fabryk kablowych. Walczymy o utrzymanie miejsc pracy dla 4 tys. osób. Jeśli nie uda nam się przeprowadzić restrukturyzacji, w co nie wierzę, padną wszystkie zakłady kablowe.
Wcześniej zakład w Ożarowie był własnością Elektrimu Kable, który został przejęty przez Telefonikę, krakowską fabrykę kabli, w styczniu 2002 r. Pod koniec marca zarząd zdecydował o likwidacji fabryki w Ożarowie. Niezbyt długo się państwo zastanawiali.
To są skutki nie przeprowadzenia restrukturyzacji w odpowiednim czasie. Byłem szefem zespołu, który opracował program naprawczy dla grupy Elektrim Kable. Proponowaliśmy, żeby zrezygnować w Ożarowie z produkcji kabli miedzianych i zredukować załogę do 150 osób. Wówczas Elektrim nie zgodził się na ten plan, bo wiedział, że długo spółki mieć nie będzie.
A czy nie można pracowników z Ożarowa przeszkolić, obniżyć ich płac?
Zdolności produkcyjne pozostałych dwóch zakładów będą wykorzystane tylko w 70 proc. nawet, gdy Ożarów przestanie produkować.
A dlaczego Telefonika nie dotrzymuje słowa? Zobowiązała się przed KPWiG, że nie wycofa Elektrimu Kable z giełdy przez 3 lata albo do momentu wejścia Polski do UE. Teraz Zmieniła zdanie.
Było kilka wariantów, jednym z nich było wycofanie z giełdy. Poza tym deklaracje padały w innym czasie, w innych okolicznościach. Nie spodziewaliśmy się, że po dwóch wezwaniach, przejmiemy tak dużo akcji spółki — mamy 98,15 proc.