Agencja Moody’s daje 50 proc. szans na bankructwo Grecji (czyli “upadnie albo nie upadnie” – za co im płacą?!) i rating Caa1. Wprawdzie skala agencji ma jeszcze niższe pozycje (Caa2, Caa3, Ca i C), ale oficjalna definicja oceny Grecji już teraz brzmi: „may be in default”. Na blogach ekonomistów „may” już nie istnieje. Zastanawiają się nie czy, ale kiedy upadną Ateny. A co najważniejsze: co będzie dalej.
16-punktowy scenariusz kreśli na łamach
internetowego „The Telegraph” Andrew Lilico, ekonomista firmy Europe Economics i
członek gabinetu cieni brytyjskiej Komisji Polityki Monetarnej. Co będzie jeśli
Grecja upadnie?
1) Każdy bank w Grecji momentalnie staje się niewypłacalny
2) Grecki rząd nacjonalizuje wszystkie banki
3) Grecki rząd zabrania wypłat pieniędzy z banków
4) By zapobiec powtórce z Argentyny 2002 (zamieszki, ucieczka prezydenta) możliwa godzina policyjna, a nawet stan wojenny
5) Grecy denominują całe swoje zadłużenie na „nowe drachmy”
6) Nowa drachma zostaje zdewaluowana o 30-70 proc.
7) Irlandczycy cofają gwarancje długów swoich banków komercyjnych
8) Portugalski rząd przygląda się chaosowi w Grecji, rozważając pójście drogą Aten
9) Liczne banki we Francji i Niemczech ponoszą tak bolesne straty, że nie spełniają już wymogów dotyczących minimalnego współczynnika wypłacalności
10) Europejski Bank Centralny (EBC) staje się niewypłacalny z powodu zaangażowania w grecki dług rządowy i dług banków komercyjnych z Grecji i Irlandii
W tym momencie zróbmy chwilę wizualnego oddechu, choć wykresy opublikowane w Der Spiegel na pewno nie są przyjemne:
1. zabezpieczenia gwarancji finansowych w EBC:
2. banki centralne z największymi zobowiązaniami w EBC (narodowe banki
centralne to de facto cześć EBC)
11) Rządy w Paryżu i Berlinie spotykają się, by wybrać jedną z alternatyw: dokapitalizować EBC lub pozwolić EBC na druk pieniądza
12) Niemcy i Francuzi podejmują decyzję: dokapitalizują EBC i własne banki komercyjne, ale ogłaszają koniec jakichkolwiek „bailoutów”
13) Dochodzi do rzezi na rynku hiszpańskiego długu bankowego w oczekiwaniu na ruchy Madrytu
14) Obawy inwestorów okazują się słuszne – hiszpański rząd dokapitalizuje hiszpańskie banki poprzez zamianę ich długu na kapitał własny
15) Właściciele hiszpańskich obligacji pozywają madryckiego regulatora do Europejskiego Trybunał Praw Człowieka za złamanie prawa własności. Sprawa latami pozostaje na półce.
16) Kolej na brytyjskie banki…
Ty wyliczanka się urywa. Oczywiście Lilico pozostawia też miejsce dla bardziej optymistycznego scenariusza, o który modlą się europejscy politycy. Czytelnikom pozostawia jednak do oceny możliwość nagłego nawrócenia się Greków, którzy zaczną płacić podatki lub szanse na nagły wzrost irlandzkiego i greckiego PKB o 5 proc.
Co z tą Polską? W scenariuszu Lilico nas nie ma. I dobrze. Tragedia grecka jednak z pewnością by w nas uderzyła. W dzisiejszym „PB” Maja Goettig z BPH mówi:
„Ogłoszenie niewypłacalności Grecji oznaczałyby gwałtowną ucieczkę inwestorów z rynków wschodzących, a więc także z Polski. Nastąpiłoby gwałtowne osłabienie złotego, co mogłoby zmusić Radę Polityki Pieniężnej do podwyżek stóp. W górę poszłyby więc raty kredytów walutowych i złotowych, zarówno dla gospodarstw domowych, jak i dla firm”.
Tłumaczenie dla antyfanów makrojęzyka: dramat. Dołączmy więc do polityków w
Europie i módlmy się o cud.