Ten scenariusz to konsekwencja wcześniejszego bałaganu we Francji, Włoszech, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii, która doprowadza do zamknięcia banków i demonstracji na ulicach Europy. Kolejnym etapem – który wyobraźnia podsuwa znanemu polonofilowi – będzie zmiana walut na drachmę, franc nouvel i peseta nueva, itd. W tej sytuacji Komitet Ocalenia Europejskiego musi działać. Przy wsparciu 16 z 27 państw członkowskich UE, zawiesza komisarzy i traktaty. Barroso i Van Rompuy znikają.



„Widzieliśmy, jak systemy upadały. Nie pozwolimy, by znów się to stało!” – obiecuje Europejczykom Donald Tusk. Jednak Brytyjczycy nie byli sobą, gdyby unijnej wspólnocie nie chcieli włożyć kija w szprychy. W Londynie powstaje konkurencyjny Komitet Wolnych Państw Europejskich. Europa dzieli się na dwa rynki, trzy strefy wolnego handlu i 20 reżimów walutowych. Komitet Tuska idzie na ustępstwa – rezygnuje z nazwy euro na rzecz walut narodowych, ale przy zachowaniu restrykcyjnego parytetu kursowego.
Dalej Norman Davies koncentruje się na Wielkiej Brytanii, sparaliżowanej wojną handlową z kontynentalną Europą, bez paliwa, elektryczności, żądającej od Międzynarodowego Funduszu Walutowego zwrotu 75 mld funtów pomocy udzielonej Irlandii w ramach trzeciego pakietu ratunkowego… Wyspiarze ogłaszają, że Unia Europejska nie istnieje, więc ich członkostwo automatycznie wygasło. Tymczasem z Warszawy wraca premier Szkocji i apeluje do rodaków o ogłoszenie niepodległości, pytając „wolicie zostać pod obcasem Londynu w towarzystwie Grecji, Sycylii i Łotwy?!”.
Będziemy dumni z Polaka czy przerażeni upadkiem Europy, jeżeli political fiction w wykonaniu autora m.in. książki „Boże igrzysko. Historia Polski” okaże się prawdą?