Cyfrowe informacje można zamienić na analogowy kapitał

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2015-06-30 22:00

Analityka biznesowa pozwala zamienić wirtualne dane w realne korzyści finansowe. Przykład daje bankowość.

Wartość anonimowych danych o internautach zgromadzonych w UE w 2020 r. zbliży się do biliona euro. Cyfrowe ślady pozostawione w sieci będą równoważne około 8 proc. PKB krajów Wspólnoty — wynika z raportu „The Value of Our Digital Identity” opracowanego przez Boston Consulting Group.

MOC:
MOC:
Przetwarzanie wielkich zbiorów danych może być motorem napędowym firm, zwiększając ich przychody i wskazując pomysły na usprawnianie produktów i usług — mówi Piotr Prajsnar, prezes Cloud Technologies.
ARC

Sęk w tym, że aby z tych danych czerpać zyski, trzeba je poddać głębokiej analizie spod znaku big data. A z tym radzimy sobie kiepsko. Prawie 90 proc. danych w tym roku nie zostanie przetworzonych (przeanalizowanych). Te szacunki IDC przywołuje Piotr Prajsnar, prezes spółki Cloud Technologies, do której należy jedna z największych platform big data w Europie. I mówi o zjawisku dark data — powodzi cyfrowych danych, zwykle chaotycznych, nieustrukturyzowanych, które mogą zawierać cenne informacje dla biznesu, ale zwykle pozostają bezużyteczne. Menedżer widzi jednak w firmach zalążki nowego myślenia.

— Cyfrowa ekonomia stała się faktem i coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się na monetyzację swoich baz danych, czyli ich zamianę nie tylko w przewagę konkurencyjną, lecz również w „analogowy” kapitał — wskazuje Piotr Prajsnar.

To spostrzeżenie jest zbieżne z wynikiem sondażu „18th Global CEO Survey” przeprowadzonego przez PwC: aż 80 proc. prezesów firm określiło analitykę i przetwarzanie danych jako ważne w strategii spółek.

Klient pod lupą

W jakich sektorach już się zarabia na danych? Przykładem może być bankowość i firmy, które stawiają na personalizację obsługi. Nie byłaby ona możliwa bez inteligentnych systemów do monitorowania zachowań klientów.

Zainwestowało w nie 87 proc. firm badanych przez Accenture. W przetwarzaniu danych celuje branża finansowa — wygra ten, kto szybciej przedstawi Kowalskiemu atrakcyjną ofertę, bo wie np. że zaczyna mu brakować pieniędzy na koncie lub zawsze pod koniec roku dużo wydaje.

— Analitykę kojarzymy z szybko dostępnymi raportami business intelligence (BI), które umożliwiają codzienną analizę sprzedaży, lepsze zarządzanie należnościami albo kontrolę rentowności. Rzadziej mówi się o tym, że dzięki BI lub big data można stworzyć profil każdego klienta, jego potrzeb, nawyków, możliwości finansowych — wskazuje Zbigniew Rymarczyk, wiceprezes i dyrektor sektora ERP Comarchu.

Najseksowniejszy zawód

Zaawansowaną analitykę polubiły też e-sklepy i współpracujące z nimi firmy kurierskie. Niekiedy nawet nie zdążymy pomyśleć o nowym aucie, a już kilka atrakcyjnych modeli sugeruje nam internet. Jutro odpowiadający naszym potrzebom samochód po prostu stanie w naszym garażu, choć nawet nie zaplanowaliśmy jego kupna. Dostawcą niekoniecznie będzie działający także w sieci salon motoryzacyjny, lecz uzbrojony w oprogramowanie analityczne operator logistyczny.

— Raz po raz słyszymy o pilotażowym programie, w którym dostawa towarów odbywa się, zanim klient zdąży złożyć zamówienie — na podstawie historii zakupów i na ryzyko dostawcy. Taka oferta zrazu będzie dotyczyła tzw. spożywki i artykułów codziennego użytku, ale z czasem obejmie także droższe produkty — przewiduje Michał Berezowski, partner zarządzający w CubeResearch.

Co równie ważne: człowiek potrzebuje analiz biznesowych. I na odwrót: analizy biznesowe potrzebują człowieka, który je zinterpretuje. Dzięki temu powstał nowy fach: big data scientist, który Hal Varian, główny ekonomista Google, okrzyknął ostatnio najseksowniejszym zawodem tej dekady.

65 proc. Taki odsetek menedżerów na ponad tysiąc ankietowanych zdaje sobie sprawę, że jeśli zaniedbają wdrożenia systemów analitycznych, to ich firmy przestaną być konkurencyjne — wynika z raportu Capgemini „Big & Fast Data: The Rise of Insight-Driven Business”.