Czechy wybierają sobie głowę

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2023-01-12 20:00

Największe szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Czechach ma dwójka liberalnych kandydatów i populista.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W rozpoczynającej się w piątek dwudniowej I turze wyborach prezydenckich u naszych południowych sąsiadów startuje ośmioro kandydatów, ale realne szanse na przejście do II tury – jeśli wierzyć sondażom – ma tylko trójka. To Danuše Nerudová, profesor ekonomii i była rektor Uniwersytetu Mendla w Brnie, były szef Komitetu Wojskowego NATO generał Petr Pavel oraz – jedyny doświadczony polityk w tym gronie – miliarder, lider ugrupowania ANO i były premier Andrej Babiš. Jeśli wziąć pod uwagę zapatrywania trójki liderów wybory będą starciem dwójki liberalnych kandydatów z klasycznym populistą.

Trójka na Hrad
Trójka na Hrad
Najpoważniejsi kandydaci na czwartego prezydenta Czech to 69-letni Andrej Babiš (z lewej), 44-letnia Danuše Nerudová i 61-letni Petr Pavel.
Bloomberg

Jeśli chodzi o eksport z Polski, Czechy są naszym drugim – po Niemczech – partnerem handlowym. To, kto zostanie następcą odchodzącego prezydenta Miloša Zemana, może mieć więc wpływ na dwustronne relacje gospodarcze.

- W czeskim systemie pozycja prezydenta jest słabsza niż rządu. Może oczywiście próbować budować własny ośrodek władzy i forsować własną politykę międzynarodową i gospodarczą. Tak zresztą robił prezydent Miloš Zeman orientując się głównie na Rosję i Chiny. Polityka prezydenta nie może zastąpić polityki rządowej. Głowa czeskiego państwa nie ma możliwości podważania pozycji Rady Ministrów wobec zagranicznych partnerów – mówi dr Jan Škvrňák, publicysta i historyk z Uniwersytetu Karola w Pradze.

W jego opinii sytuacja jest wygodna, bo żaden z trójki liczących się kandydatów na fotel prezydenta, nawet Andrej Babiš, co do zasady nie podważa podstawowych kierunków polityki międzynarodowej kraju opartych na członkostwie Czech w Unii Europejskiej i NATO.

Prerogatywy głowy państwa w Czechach różnią się od tych, jakie ma prezydent Polski. Prezydentowi nie przysługuje np. inicjatywa ustawodawcza. Jednak – inaczej niż u nas – powołuje wszystkich członków tzw. Rady Bankowej banku centralnego, czyli odpowiednika naszej RPP i wyznacza jej szefa.

- To faktycznie znaczący wpływ na politykę gospodarczą państwa – ocenia Jan Škvrňák.

Z kolei Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich zauważa, że dotychczasowy prezydent Miloš Zeman bardzo ambicjonalnie traktował tę prerogatywę i obsadzał radę fachowcami, ale wybieranymi z grona własnych kandydatów. Podobnie może być też w przypadku jego następcy. Przy czym Danuše Nerudová i Petr Pavel deklarują, że chcą współpracy z rządem i obiema izbami parlamentu, więc ich wybory raczej nie będą kontrowersyjne, ale krytyczny wobec gabinetu Petra Fiali Andrej Babiš może postępować inaczej.

Najważniejsi rywale byłego premiera zgodnie opowiadają się za dążeniem do spełnienia kryteriów przyjęcia euro i aprobują Zielony Ład. Andrej Babiš wielokrotnie zmieniał już zdanie w kwestii przyjęcia przez Czechy europejskiej waluty. Ostatnio deklarował nawet, że w kwestiach relacji z UE chciałby pójść drogą Viktora Orbana.

- To raczej chwyt retoryczny. Lider ANO jako prezydent będzie chciał pozostawać w dobrych stosunkach z zachodnimi politykami, podobnie jak to robił za czasów premierostwa – uważa Jan Škvrňák.

Przypomina, że w ostatnich dniach Andrej Babiš odwiedził Francję, gdzie spotkał się z prezydentem Emmanuelem Macronem, którego potem w mediach społecznościowych nazwał nawet najważniejszym europejskim politykiem.