Czego można się spodziewać po gwieździe hossy AI

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2024-08-27 20:00

Raport kwartalny Nvidii może stać się punktem zwrotnym. Oczekiwania inwestorów są ogromne i nietrudno będzie o rozczarowanie. Może to mieć negatywne konsekwencje nie tylko dla branży AI, ale też dla całego amerykańskiego rynku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Król hossy, najważniejsza spółka na planecie Ziemia, gwiazda boomu AI — to tylko kilka z wielu kwiecistych określeń, jakich przez ostatnie miesiące dorobiła się Nvidia. Znana jeszcze niedawno głównie w światku graczy komputerowych i „kopaczy” kryptowalut przez ostatnie 2-3 lata stała się absolutnym ulubieńcem giełdowych inwestorów. Jej obecna wartość rynkowa przekracza 3,1 bln USD i pod tym względem ustępuje tylko Apple’owi, pieszczoszkowi inwestorów z poprzedniej dekady.

Od dwóch lat Nvidia jest giełdową spółką numer jeden. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, wzrost notowań jej akcji do niedawna był paraboliczny. Tylko w pierwszym półroczu ich wycena poszła w górę o 150 proc. po tym, jak w 2023 r. zwiększyła się o 239 proc. Od dołka z jesieni 2022 r. do czerwcowego szczytu kurs akcji spółki z Santa Clara wzrósł blisko 14-krotnie! To jest coś, co w świecie finansów nie zdarza się zbyt często. W tym roku bywały okresy, że sama Nvidia była w stanie ciągnąć w górę największe amerykańskie indeksy giełdowe.

Drugim powodem tak wielkiej popularności był dostarczany przez nią produkt. Kalifornijska spółka wyspecjalizowała się wytwarzaniu czipów do centrów danych, które swą mocą obliczeniową karmią modele generatywnej sztucznej inteligencji (AI) pokroju rozmaitych chatów GPT i im podobnych. Nvidia przypomina dostawcę żywności dla rosnącej i nienasyconej armii algorytmów AI.

Wyniki nie z tego świata

Eksplozja giełdowej wyceny Nvidii nie jest jednak tylko pochodną inwestycyjnej mody czy irracjonalnego wzburzenia światowego inwestoriatu. Jeśli kalifornijska spółka nie fałszuje ksiąg rachunkowych, to osiągana przez nią dynamika wyników finansowych jest czymś niespotykanym w przypadku tak dużego biznesu.

Tylko w poprzednim kwartale obrachunkowym Nvidia wypracowała 22,1 mld USD przychodów — to o 265 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk netto liczony zgodnie z powszechnymi standardami rachunkowości (GAAP) sięgnął niemal 12,3 mld USD i był o 769 proc. wyższy (tak, nie brakuje tu przecinka) niż rok wcześniej, a względem poprzedniego kwartału wzrósł o 33 proc. Oznacza to, że Nvidia w poprzednim kwartale poprawiała wyniki w takim tempie, w jakim nawet bardzo dobre spółki wzrostowe robią to w rok. Ponadto firma generuje marżę brutto na sprzedaży w kosmicznej wysokości 76 proc. Coś takiego możliwe jest tylko na szalonym rynku i tylko wtedy, gdy dysponujesz bardzo pożądanym produktem. A takim w ostatnich dwóch latach stały się centra przetwarzania danych, dające życiodajny pokarm dla algorytmów AI. Ostatnio jednak giełdowi inwestorzy bardziej krytycznym okiem patrzą na Nvidię. Od czerwcowego szczytu do sierpniowego dołka notowania jej akcji zaliczyły 35-procentowy spadek. Co prawda później wróciły w pobliże rekordowo wysokich poziomów, ale obsunięcie o takiej skali przez ostatnie lata temu walorowi się nie przytrafiło.

Oczekiwania inwestorów są kosmiczne

Rynek zdaje się zatem czegoś obawiać. Bardzo możliwe, że obawia się… własnych oczekiwań. Analitycy spodziewają się, że Nvidia pokaże 28,84 mld USD przychodów ze sprzedaży w II kwartale 2025 r. (rok księgowy w Nvidii nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym). Oczekiwana sprzedaż jest przeszło dwukrotnie wyższa niż zaraportowana w analogicznym kwartale ubiegłego roku, ale już „tylko” o 10,8 proc. wyższa niż w ubiegłym kwartale. Podobnie ma być z zyskami, które rynkowy konsens szacuje na 14,95 mld USD wobec 6,19 mld USD rok temu oraz 14,88 mld USD w poprzednim kwartale.

Widać zatem, że prognozowana dynamika zysków (raptem 0,5 proc. k/k) będzie już znacznie bardziej przyziemna niż w poprzednich kwartałach. Działa tu efekt wysokiej bazy z poprzednich okresów, względem których znacznie trudniej jest kalifornijskiej spółce notować tak kosmiczną dynamikę. Można spokojnie oczekiwać, że Nvidia i tak przebije oczekiwania większości analityków z Wall Street. Tak przynajmniej dotychczas miała w zwyczaju. Nie jest jednak przesądzone, że wyniki finansowe Nvidii przewyższą prawdziwe oczekiwania inwestorów. Możemy je sobie tylko estymować na bazie wskaźników, przy których notowane są walory firmy z Santa Clara. Przy kapitalizacji rzędu 3,11 bln USD Nvidia wyceniana jest obecnie na blisko 74-krotność zysków zaraportowanych za poprzednie cztery kwartały. Nawet jeśli półprzewodnikowa gwiazda podwoiłaby roczny zysk netto, to wciąż będzie droga. A przecież nie będzie tej sztuki

dokonywać co roku przez najbliższe lata. Dlatego też można przypuszczać, że faktyczna poprzeczka jest ustawiona znacznie powyżej rynkowego konsensu. Jak wysoko, tego nikt dokładnie nie wie.

Dajcie nam Blackwella

Nawet jeśli zaraportowane prze Nvidię zyski i przychody okażą się satysfakcjonujące, to inwestorzy będą patrzeć na kilka innych metryk. Liczyć się będą przede wszystkim wyniki sektora centrów danych, który w poprzednich kwartałach napędzał wyniki finansowe. Tutaj analitycy spodziewają się przynajmniej 25,2 mld USD przychodów wobec 22,6 mld USD osiągniętych w poprzednim kwartale. Na reakcję rynku wpływ mogą mieć też zapowiedzi natury produktowej. Na początku sierpnia akcje Nvidii doznały głębokiej przeceny za sprawą doniesień o opóźnieniach w produkcji nowego procesora do obsługi algorytmów AI. Informacje o postępach w pracach nad czipem Blackwell będą jedną z kluczowych wiadomości, jakie inwestorzy chcą usłyszeć od zarządu Nvidii. To właśnie oczekiwania związane z silnym popytem na nowy procesor były jednym z czynników budujących nadzieje na dalszą dynamiczną poprawę wyników finansowych. Tutaj ewentualne opóźnienia mogą skutkować liczonymi w setkach miliardów dolarów ubytkami w kapitalizacji spółki.

Reasumując, potencjał do rozczarowania inwestorów jest spory, a czynników ryzyka nie brakuje. Nawet fenomenalne wyniki Nvidii mogą nie zadowolić rynku i posłać akcje najcenniejszej spółki świata w dół o kilka lub kilkanaście procent. O tym wszystkim przekonamy się w środę wieczorem, już po zakończeniu regularnej sesji w Nowym Jorku. Kurs Nvidii będzie jednak reagował w ramach notowań posesyjnych, które zapewne ustawią sentyment na Wall Street na czwartkową sesję. A to dlatego, że akcje Nvidii odpowiadają za 8,24 proc. wartości indeksu Nasdaq 100 oraz ważą prawie 6,5 proc. w indeksie S&P 500.