Operatorzy, którzy przez osiem miesięcy zażarcie walczyli ze sobą w aukcji częstotliwości LTE, po jej zakończeniu błyskawicznie doszli do porozumienia. Urząd Komunikacji Elektronicznej, odpowiedzialny za rozdysponowanie wylicytowanych bloków, poinformował, że po konsultacjach z uczestnikami rynku ustalił schemat przydziału częstotliwości. Przypomnijmy, że w ramach trwającej od lutego aukcji walczono o anonimowe bloki, a dopiero po jej zakończeniu rozstrzygnięto, które konkretnie częstotliwości przypadną poszczególnym firmom.

To ważne, bo sąsiadujące ze sobą bloki częstotliwości można łączyć, zwiększając tym samym przepustowość LTE, a w konsekwencji podnosząc jakość usług dla użytkowników internetu mobilnego. Mogą to robić konkurujący ze sobą operatorzy, tworząc np. dwie wspólne sieci LTE. Dodatkowo skrajny blok z pasma 800 MHz jest w praktyce gorszy od innych, bo może wchodzić w kolizję z częstotliwościami telewizji cyfrowej i możliwość korzystania z niego może być częściowo ograniczona. Magdalena Gaj, prezes UKE, ustaliła, że optymalny przydziałczęstotliwości w paśmie 800 MHz będzie taki, że dwa pierwsze bloki (w tym problematyczny) przypadną Orange, który w aukcji wylicytował je średnio za 1,525 mld zł. Sąsiedni blok dostanie T-Mobile, z którym Orange współpracuje już przy wykorzystaniu innych częstotliwości, kolejny — P4, operatorowi sieci Play, a następny — spółce Netnet, należącej do syna wieloletniego współpracownika Zygmunta Solorza-Żaka. Szósty, ostatni, blok już ma Sferia, której udziałowcem jest Zygmunt Solorz-Żak. W paśmie 2600 MHz jest podobnie: pierwsze trzy bloki ma Orange, następne trzy — T-Mobile, a potem po cztery P4 i Polkomtel, operator sieci Plus. To, czy operatorzy, którym przypadły sąsiadujące bloki, zdecydują się na wspólną budowę sieci, dopiero się rozstrzygnie. Na razie wszyscy deklarowali otwartość na współpracę, ale konkrety nie padły.
9,23 mld zł - tyle łącznie mają zapłacić telekomy za wylicytowane częstotliwości z pasm 800 i 2600 MHz.