Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w styczniu wzrosły o 2,7 proc. r/r, wynika ze wstępnych danych GUS. To więcej niż oczekiwali ekonomiści - średnia ich prognoz wynosiła 2,4 proc.
“Szczegóły są skąpe, ale wygląda na to, że to nie przez żywność, a;e przez inflację bazową, która powróciła do 4,2 proc. Wysoki odczyt podnosi mechanicznie ścieżkę inflacji na cały rok, a jeszcze zapewne nie widzieliśmy dostosowań dynamicznych do nowych cen energii i podatków" - komentują ekonomiści mBanku, którzy zwracają uwagę, że po publikacji inflacji oczekiwane stopy procentowe znów poszły w górę. Od minimum w styczniu rentowność obligacji 10-letniej skarbu państwa wzrosła o 22 pkt. baz.

Korekta na dwóch frontach
Radosław Cholewiński, zarządzający funduszami dłużnymi w Pekao TFI podkreśla jednak, że tych danych nie należy nazywać alarmującymi, bo w poprzednich latach zdarzało się, że pierwsze w roku odczyty inflacji były zaskakujące, a później je rewidowano w dół.
- W marcu, kiedy uwzględnione zostaną nowe wagi w cenowym koszyku, może okazać się, że zaskoczenie było mniejsze. Oczywiście doszło do podwyżki opłat administracyjnych, ale myślę że jest za wcześnie by mówić, że inflacja nie zmieści się w celu, założonym przez NBP – dodaje ekspert.
Bank centralny dąży do tego, by wskaźnik CPI mieścił się w przedziale 1,5-3,5 proc.
- Wydaje się, że z punktu widzenia polityki pieniężnej banku centralnego dane o inflacji niewiele zmieniają. Niezależnie od tego, czy za jakiś czas okaże się, że inflacja wynosi 1,7 czy może nawet 3,7 proc., nie spodziewam się jakiejkolwiek reakcji ze strony Rady Polityki Pieniężnej – mówi Radosław Cholewiński.
Dane o inflacji wpłynęły jednak na rynek obligacji, na którym ceny rodzimych obligacji skarbowych spadły, wskutek czego rentowności poszły w górę.
- Od kilku dni mamy do czynienia z bardzo dużą wyprzedażą obligacji skarbowych, a rentowności istotnie wzrosły. Pytanie, czy inwestorzy nie wyceniają zbyt wiele i nie są zbyt optymistycznie nastawieni. Moim zdaniem kiedy przy małej płynności rynku następuje dużych ruch cen w oparciu o kruche podstawy, to jest to okazja inwestycyjna – dodaje ekspert.

Szersze spojrzenie
Radosław Cholewiński radzi patrzeć nie tylko na inflację, z której poprawnym obliczeniem w sytuacji pandemicznej jest problem (i dotyczy to nie tylko Polski), ale także na inne wskaźniki, jak dane z rynku pracy czy rachunek obrotów bieżących.
- Te miary nie świadczą o nasilaniu się presji inflacyjnej. Rynek pracy w miarę dobrze przeszedł kryzys, ale pamiętajmy, że wspierały go zachęty rządowe. Nie wiadomo więc, jak zachowa się, kiedy te zachęty się skończą. Na rachunku obrotów bieżących w zeszłym roku notowano nadwyżkę, a saldo obrotów bieżących rosło mimo niekorzystnych czynników, co nie świadczy o tym, byśmy mieli w gospodarce niezrównoważony popyt. Inflacja wynika raczej z czynników podażowych, a to nie jest sytuacja, w której bank centralny jest chętny do podejmowania działań, bo wpływ jego polityki jest w tym przypadku znikomy – mówi Radosław Cholewiński.
Specjalista uważa, że poziomy rentowności na rynku obligacji są obecnie dużo bardziej atrakcyjne niż w połowie zeszłego roku, kiedy inwestorzy grali pod niekorzystne scenariusze. Teraz wyceny papierów dłużnych dyskontują dużo bardziej optymistyczny rozwój wypadków niż jesienią, co według Radosława Cholewińskiego daje możliwość realizacji dodatnich stóp zwrotu.
- Rentowność polskich 10-letnich obligacji wynosi 1,3 proc., czeskich 1,5 proc., a węgierskich ponad 2 proc. Inwestorzy wyceniają podwyżkę stóp procentowych w Polsce o 50 pkt baz. w ciągu dwóch lat, tymczasem NBP będzie moim zdaniem prowadził w tym czasie politykę stabilnych stóp. To powinno sprzyjać cenom obligacji – uważa zarządzający funduszami w Pekao TFI.
Ekspert uważa, że wielu inwestorów w zbyt różowych okularach ocenia perspektywy gospodarek i szanse na podwyżki stóp procentowych.
- Po to, by gospodarki wyszły z zadłużenia, potrzebne będą niskie stopy procentowe. Trudno więc zakładać, by np. Fed podnosił w najbliższej przyszłości stopy procentowe, czego oczekuje część uczestników rynku. A to nie wszystko, bo w większości krajów szczepienia idą w wolnym tempie i w tej sytuacji nie należy raczej liczyć na to, że gospodarka już od drugiego kwartału – a więc za 6 tygodni – wrzuci wyższy bieg – mówi Radosław Cholewiński.
Pierwsza połowa tego roku upłynie jego zdaniem raczej pod znakiem walki ze skutkami epidemii, a to, czy w drugiej uda się odrobić straty, zależeć będzie w głównej mierze od stopnia opanowania pandemii i skali zaszczepienia populacji.
Są napływy i wyniki
W styczniu do polskich funduszy dłużnych napłynęło 3,2 mld zł netto.
Stopa zwrotu mającego 2,2 mld zł aktywów funduszy Pekao Obligacji Plus za 3 miesiące to 0,55 proc., co plasuje go pod koniec grupy porównawczej. Wynik z rok to 4,6 proc. (połowa stawki), a za 3 lata 11,1 proc. (również połowa stawki).
Mający 1,5 mld zł aktywów Pekao Konserwatywny przyniósł klientom w 3 miesiące 1,03 proc. (7 miejsce na 47 fundusz w grupie porównawczej), a w trzy lata 6,3 proc. (14 miejsce na 41 rozwiązań). Wynik za ostatni rok to 1,2 proc. (34 miejsce na 44 fundusze w grupie).