Deal Bartłomieja Dmitruka w GetBacku

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2019-05-12 22:00

Haitong Bank był jednym z głównych pomocników Konrada K. w rozkręcaniu biznesu GetBacku. Spółka żony wiceszefa banku w kontrowersyjnych okolicznościach otrzymała od windykatora 3,2 mln zł.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Ile DealDone zarobił na usługach dla GetBacku
  • Jakie usługi miał zrealizować
  • Jak obecny zarząd GetBacku ocenia realizację usług przez DealDone
  • Co o sprawie mówi prezes DealDone

Zarząd Bonnier Business (Polska) Sp. z o.o. informuje, że w związku z publikacją tego artykułu toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie sprawa o naruszenie dóbr osobistych Joanny Dmitruk i Bartłomieja Dmitruka.

Zarząd Bonnier Business (Polska) Sp. z o.o. oraz redakcja portalu internetowego www.pb.pl informuje, że w związku z publikacją tego artykułu toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie sprawa o naruszenie dóbr osobistych spółki Dealdone Sp. z o.o. w Warszawie.

Debiut GetBacku w lipcu 2017 r. był najbardziej spektakularnym wydarzeniem na warszawskiej giełdzie od lat. Inwestorzy wydali na akcje windykatora 740 mln zł, w ciągu czterech lat tylko jedna spółka (Dino) pozyskała od inwestorów więcej. Był to także sukces firm, które GetBack na giełdę wprowadzały, a tu prym wiódł Haitong Bank: był globalnym koordynatorem oferty, współtworzył księgę popytu i sam sprzedawał akcje inwestorom. Relacje banku z niegdyś numerem 2 na polskim rynku windykacji były dużo bliższe — bank udzielał mu kredytów, zajmował się też dystrybucją jego obligacji.

Jako doradca był także zaangażowany w przejęcie przez GetBack spółki EGB Investments. Kluczową rolę w zbudowaniu relacji z windykatorem odegrał Bartłomiej Dmitruk, były zastępca dyrektora generalnego Haitong Banku. „Puls Biznesu” dotarł do dokumentów, z których wynika, że wobec jego działań nasuwa się kilka poważnych znaków zapytania. Według naszych ustaleń w czasie, gdy bank sporządzał dokumentację na potrzeby przejęcia EGB, firma należąca do żony Bartłomieja Dmitruka wystawiła GetBackowi faktury opiewające na ponad 4 mln zł za usługi, które — jak wykazał audyt — były fikcyjne. W ten sposób żona szefa banku otrzymała prawie 3,2 mln zł (ostatnia faktura na 861 tys. zł nie została zapłacona). Władze GetBacku twierdzą, że usługi nigdy nie były świadczone, a co za tym idzie — „nie można wykluczyć podejrzenia, że płatności miały charakter korupcyjny i miały wpłynąć na niezależność banku”.

Relacja i przelewy

16 maja 2016 r. GetBack zawarł umowę na stworzenie i udostępnienie wirtualnego pokoju danych (tzw. data room). To system, poprzez który spółki udostępniają potencjalnym inwestorom dane finansowe. Beneficjentem umowy była firma DealDone. Co o niej wiadomo? Z dokumentów rejestrowych wynika, że prezesem i posiadaczką 95 proc. udziałów od czerwca 2013 r. jest Joanna Dmitruk, żona wiceszefa Haitong Banku. Do 16 września opis działalności firmy był bardzo szeroki, a tego dnia został sprofilowany na działalność zbliżoną do usługi.

Na mocy umowy z maja obowiązującej do sierpnia 2016 r. spółka DealDone miała dostać 250 tys. zł netto. Umowa była następnie wielokrotnie aneksowana. Już miesiąc po podpisaniu została zmodyfikowana w ten sposób, że zwiększono liczbę projektów i przestrzeń na dysku z 500 do 1000 GB, przy jednoczesnym podniesieniu wynagrodzenia do… 1,25 mln zł. W kolejnych miesiącach podpisywane były kolejne aneksy, za każdym razem związane ze zwiększeniem wynagrodzenia. W sumie faktury wystawione między majem 2016 r. a styczniem 2018 r. opiewały na 4,06 mln zł.

W tym samym czasie polski oddział Haitong Banku ściśle współpracował z windykatorem. Po pierwsze, finansował działalnośćGetBacku, udzielając mu kredytów. Okazało się po czasie, że jako jeden z nielicznych pożyczających pieniądze GetBackowi dobrze na tym wyszedł. Podczas gdy obligatariusze odzyskają tylko kilkanaście procent zainwestowanych w obligacje, banki zgodziły się na redukcję długu, a Haitong Bank jako jedyny z siedmiu banków nie przystał na redukcję i odzyskał całą pożyczoną kwotę. Zarobił także na emitowaniu i dystrybucji obligacji GetBacku. Pracował również przy transakcji przejęcia spółki EGB Investments, choć tu jego rola nie do końca jest jasna, ale o tym później. Audyt przeprowadzony na zlecenie nowych władz GetBacku wykazał, że główną osobą kontaktową między GetBackiem a Haitongiem był właśnie Bartłomiej Dmitruk. Z korespondencji mejlowej jednoznacznie wynika, że był w bliskich relacjach z Konradem K., byłym prezesem GetBacku, przebywającym obecnie w areszcie pod zarzutem działania na szkodę spółki, manipulacji giełdowej i fałszowania ksiąg. Joanna Dmitruk zapewnia, że to nie dlatego jej spółka otrzymała zlecenie.

— Mój mąż nie odgrywał dotychczas żadnej merytorycznej roli w pozyskiwaniu klientów dla spółki DealDone — mówi Joanna Dmitruk.

Twierdzi, że kontrakt zdobyła poziomem usług.

— Nasze relacje były zainicjowane przez GetBack. Z uwagi na ogromną liczbę przetwarzanych dokumentów i danych osobowych firmy windykacyjne są dla nas naturalnym potencjalnym klientem, podobnie jak instytucje doradcze czy finansowe. Od trzeciego kwartału 2015 r. spółka DealDone rozpoczęła aktywne pozyskiwanie klientówza pomocą różnych kanałów sprzedaży. Nasze rozwiązania były prezentowane na wielu konferencjach branżowych — mówi Joanna Dmitruk.

Sprawdziliśmy sprawozdania finansowe spółki: w 2016 r. przychody netto wyniosły 800 tys. zł, dokładnie na taką kwotę opiewało siedem faktur wystawionych dla GetBacku. W 2017 r. przychody DealDone wzrosły do 1,4 mln zł, w dużej mierze dzięki GetBackowi, na rzecz którego faktury opiewały na 1,2 mln zł. Podobnie nawiązanie relacji obu spółek tłumaczy Bartłomiej Dmitruk.

— W okresie pracy w banku nie angażowałem się merytorycznie w pozyskiwanie kontraktów dla spółki DealDone. Opisana przez pana sytuacja nie miała miejsca, a tym samym nie mogła powodować konfliktu interesów — mówi Bartłomiej Dmitruk.

Jednak korespondencja mejlowa wykryta przez audyt rzuca na relacje zupełnie inne światło. W mejlu z maja 2016 r., a więc na kilka dni przed zawarciem umowy między GetBackiem a spółką DealDone, Bartłomiej Dmitruk ze służbowego adresu pisał do Konrada K.: „Konrad, w nawiązaniu do rozmowy chciałbym Cię prosić w imieniu żony o wystawienie jej załączonego listu intencyjnego. Prośba o wydruk na papierze firmowym i PDF. Dziękuję i pozdrawiam, Bartek”. Joanna Dmitruk tłumaczy, że list intencyjny był wykorzystany w procesie ubiegania się o dotację unijną, którą spółka DealDone zdobyła na rozwój swojego systemu. Według audytu przeprowadzonego w GetBacku „kontakty na linii GetBack — DealDone prowadzone były przez Bartłomieja Dmitruka, nierzadko z wykorzystaniem przez niego służbowego konta poczty elektronicznej w banku”.

— Bank nie wiedział o jakiejkolwiek współpracy pomiędzy GetBackiem a firmą żony pana Dmitruka w okresie trwania współpracy z GetBackiem. Nie możemy odnieść się do pytania o stwierdzenie konfliktu interesów czy też oszacować ewentualnych strat banku z tego tytułu, ponieważ bank nie posiada odpowiednich informacji na temat opisanej w pytaniu współpracy. Nie mamy dostępu do informacji o relacjach biznesowych stron trzecich, w których bank nie uczestniczy — informuje Magdalena Załubska-Król z biura prasowego Haitong Banku Oddział w Polsce.

Usługi bez śladu

Dużo poważniejszy niż pomoc w nawiązaniu współpracy jest jednak inny wniosek z audytu śledczego. Otóż według audytorów w GetBacku nie ma śladu realizacji usług przez spółkę DealDone, szef IT GetBacku zeznał, że nie przypomina sobie żadnego wdrożenia. Joanna Dmitruk twierdzi natomiast, że usługi zrealizowała.

— DealDone wdrożyła i udostępniła oprogramowanie dla GetBacku zgodnie z umową i GetBack nigdy tego nie kwestionował. Do dzisiaj nie otrzymałam ze spółki GetBack jakiegokolwiek jednoznacznego stanowiska negującego zasadność zawarcia umowy, jak również GetBack nie podjął żadnych kroków prawnych mających na celu podważenie jej ważności. DealDone posiada dowody udostępnienia systemu GetBackowi. Potwierdzeniem wykonania usługi są również podpisane przez członków zarządu GetBacku, a także innych pracowników tej firmy, faktury oraz dokumenty księgowe aprobujące każdą płatność pod kątem formalnym i merytorycznym — odpowiada Joanna Dmitruk.

Konkretnych dowodów na świadczenie usług nie przedstawiła jednak ani nam, ani spółce, która ją do tego wezwała.

— GetBack ma dowody na brak wykonania świadczenia wzajemnego o ekwiwalentnej wartości przez spółkę DealDone i uważa umowę zawartą z tą firmą za pozorną. W związku z tym wystosowaliśmy do spółki DealDone wezwanie do zwrotu całości otrzymanego wynagrodzenia. W przypadku braku zwrotu GetBack złoży powództwo cywilne o zapłatę — mówi Paulina Pietkiewicz, członek zarządu GetBacku.

Niepodpisane analizy

Jak zawsze w takiej sytuacji nasuwa się pytanie, co Konrad K. mógłby zyskać. Fakty są takie, że zespół kierowany przez Bartłomieja Dmitruka odegrał kluczową rolę w sukcesie GetBacku, pomagając mu pozyskać finansowanie na rozwój z emisji obligacji, a także wprowadzając spółkę na giełdę. W doniesieniu do prokuratury władze GetBacku zwracają także uwagę na niejasną rolę, jaką Haitong Bank miał odegrać w przejęciu spółki EGB Investments (prokuratura prowadzi śledztwo, w którym dowodzi, że GetBack stracił na tym przejęciu ponad 150 mln zł). Konrad K. rozmawiał z Haitong Bankiem o analizie potencjalnego przejęcia spółki EGB Investments i Kancelarii Medius. W rezultacie zespół banku przygotował dokument, który Konrad K. przedstawił na radzie nadzorczej z wnioskiem o zgodę na przejęcie. Ówcześni członkowie rady zapewniają, że nie zwrócili uwagi na to, że na dokumencie z wyceną nie ma ani logo banku, ani podpisów pracowników. Co więc Haitong Bank przygotował dla Konrada K.?

— Zespół banku przygotowywał wyłącznie informacje oraz analizę danych rynkowych i sektorowych — informuje Magdalena Załubska-Król.

Jak zatem bank odnosi się do faktu, że Konrad K. przedstawił Haitonga radzie nadzorczej w innej roli?

— Nie jesteśmy w stanie odnieść się do tej informacji. Możemy jedynie podkreślić, że GetBack nie zlecił Haitong Bankowi wyceny spółki EGB Investments, Haitong Bank nie wykonał wyceny spółki EGB Investments dla GetBacku i nie otrzymał za taką usługę wynagrodzenia — mówi Magdalena Załubska-Król.

Były wiceszef banku również zapewnia, że nic nie wiedział o tym, że Konrad K. przedstawiał radzie inny obraz świata.

— Nie wiem i nigdy takiej informacji nie powziąłem. Nie uczestniczyłem w posiedzeniach rady nadzorczej spółki GetBack i trudno mi się odnieść do pana pytania, tezy — mówi Bartłomiej Dmitruk.